poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 30.04.12 Poniedziałek

Zacznę od życzeń dla dwóch solenizantek:
Anastazjo, życzę Ci wszystkiego najlepszego, aby spadła Ci gwiazdka z nieba albo od razu kilka, aby życie było tak ładnie, jak twoje rysunki i żebyś zawsze była szczęśliwa :D

Magdaleno, tobie z kolei życzę, aby parkiet taneczny był dla Ciebie tym, czym dla informatyka klawiatura, żebyś znalazła w końcu księcia z bajki i żebyś cieszyła się każdym dniem :)

Doszły mnie słuchy, że w jeziorze nieopodal grasuje potwór z Loch Ness. Zebrałem oddział uderzeniowy i wyruszyliśmy na spotkanie oko w oko z bestią. Jedynym problemem był fakt, że nie było autobusu nad jezioro, a oddział się zgubił w lesie, więc zasuwałem 10 km pieszo, w końcu jednak zebraliśmy się do kupy. Po godzinie skanowania doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu szukać dalej, bo pewnie uciekł, no to się rozłożyliśmy na plaży i leżakowaliśmy na przemian z kąpielami. Jestem teraz czerwony jak cegła, wszystko mnie piecze, jak by mnie ktoś przypalił miotaczem ognia. Uważam, że słońce się zepsuło i specjalnie raziło, żeby mnie tak podsmażyć.

Blue Ghost, Dzienniki Superbohatera 30 IV 2012


Dzisiejszy dzień był z lekka nudny.
Tak jak mówiłem, naprawiłem Ostina i Neriana, teraz ta dwójka wraz z Needym i Freedym stoją sobie wyłączeni w bazie i czekają na następny trening.
Dziś dostałem wiadomość z misją, łatwą, ale zawsze coś. Musiałem pokonać 10 robotów pająków. Nie były za duże ani nie za małe, wyglądały na 3 metry każdy. Pierwszą trójkę pokonałem moim ulubionym atakiem, czyli Kamehameha, kolejną trójkę pokonałem moim nowym wynalazkiem, czyli laserowym mieczem (jak pewnie się domyśliliście, skopiowałem pomysł z flmu "Star Wars", miecz oczywiście w kolorze niebieskim). Każdego pozbawiłem nóg, a to co z nich zostało, pociąłem na kawałki. Następne trzy pokonałem siłą moich mięśni, wystarczyło po jednym ciosie na każdego. Został jeszcze jeden, najmniejszy z nich, tego wymęczyłem. Biegał za mną tak długo, aż wybuchł.

Blue Ghost, Dzienniki Superbohatera 29 IV 2012

Dzisiaj nic ciekawego się nie wydarzyło, postanowiłem zwiększyć moje możliwości.

Stworzyłem cztery roboty, nazwałem je kolejno: Needy, Freedy, Ostin i Nerian. Pierwsze dwa byłe szybsze ode mnie, a dwa ostatnie silniejsze, moim zadaniem było pokonanie ich w dwóch konkurencjach. Po pierwsze musiałem wygrać wyścig z Needym i Freedym, a Ostina i Neriana musiałem zniszczyć (później ich odbuduję). Zacząłem od wyścigu z Needym. Musieliśmy przebiec dystans 1 km w jak najkrótszym czasie, robocikowi udało się to w ciągu 30s, mi za to w 35s. Ale włączyłem moją nową maszynę, replikę hali mistrza Roshiego, w której można było zmieniać grawitację. Mój trening w niej trwał 4 godziny z grawitacją 500x większą niż na Ziemi. Na początku było ciężko ruszyć głową, ale po godzinie wszystko wydawało się łatwe :) Nadszedł czas na wyścig z Freedym, mieliśmy okrążyć Ziemię :D Robot wystartował pierwszy, zajęło mu to 5 minut, lecz tym razem ja byłem lepszy - zrobiłem to w 4 minuty. Teraz jestem pewien, że nie ma nikogo szybszego ode mnie.

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 29 kwietnia 2012



Dowiedziałam się ostatnio czegoś takiego:

Bezkarność złodziei? Kradzież do 1000 zł nie będzie przestępstwem
Przestępstwo dopiero od kradzieży 1000 złotych

Ale w trochę nietypowych okolicznościach.

niedziela, 29 kwietnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 28 kwietnia 2012



Jak Myth pięknie opowiedział o idealnej superbohaterskiej dziewczynie! Awww... Ja też chcę, żeby mój ukochany superbohater kruszył spojrzeniem bezkresny Wszechświat!
Czy jakoś tak.

Kolejny znak wiosny. Pomijając cały dzień, który zleciał tak, jak dzień wypełniony właściwym świętowaniem taty urodzin zlecień powinien, czyli tort, muzyka i orzeszek, a, i oczywiście i balon, owszem, wieczór był taki, że pierwszy raz od długiego dość czasu spałam przy otwartym oknie. I to otwartym tak perfidnie, na oścież :D Ani nie wiało, ani nie szeleściło (co mogłoby zwiastować rychłe dmuchanie), że już o wspaniałej temperaturze powietrza i braku komarów nie wspomnę! Coś niesamowitego.
A to jeszcze nie wszystko! Znad położonego jakieś sto metrów od mojego pokoju stawiku kałużopodobnego zaczęły się wydzierać żaby! Wyobraźcie to sobie: ciemno, ciepłe powietrze, a tu z daleka:
Hhhrrrehhh..! Hrreeehhhrrr... hhhrrreeeh!
[cisza]
Hrrehhr, hrreeeehh! Hreeh, hreereeh! Hreeeh!
Hreeeh, hrreeh, hrreeh, hrreeehheeeh!

sobota, 28 kwietnia 2012

Myth, Dziennik Superbohatera, 28.04.12r Sobota

Dziewczyna superbohatera. Jaka powinna być? Jak powinna wyglądać ? Skąd taką wziąć? Na te i inne pytania postaram się udzielić odpowiedzi w dzisiejszym wpisie.

Po pierwsze charakter. Charakter jest najważniejszy, dziewczyna superbohatera musi być inteligentna i uzdolniona, zwykle dziewczynami superbohaterów są dziennikarki, córki generałów którzy chcą ich zabić albo inne superbohaterki, wszystkie dysponują inteligencją, nie są jakimiś księżniczkami albo plastikowymi lalami lub hipsterkami. Dziewczyna superbohatera musi mieć jakieś niezwykłe zainteresowania, może grać na jakimś instrumencie albo świetnie strzelać itp. Superbohater ma sporo na głowie, dziewczyna powinna umieć się obronić, wspierać superbohatera a nawet czasem być zdolna go uratować z opresji. Musi też mieć silną osobowość, w końcu jej facet cały czas może polec w walce ze złem. Ważne jest też aby była wierna i kochała superbohatera.

Myth, Dziennik Superbohatera 27.04.12 Piątek

4:00 ! czwarta rano ! musiałem wstać! taaaaaaak wcześnie, jak nigdy ! Tym razem zostałem poproszony o wsparcie Legionu 501st. Musiałem przedrzeć się przez miasto, ogólnie póki jechałem tramwajem, problemu nie było, tzn. wysiadłem z tramwaju, bo się śpieszyłem. Problemy się zaczęły dopiero, jak musiałem przejść przez plac budowy i skakać między tymi dziurami i po koparkach, spychaczach, śpiących budowlańcach. W końcu dotarłem na dworzec, o mało nie pomyliłem pociągów, bo chciałem wsiadać w pociąg do Szczecina, a miałem wsiąść w pociąg do Witaszyc. No ale wsiadłem w ten dobry. Gdy dojechałem, czekała już na mnie kompania honorowa. Poszliśmy do pałacu, w którym dostaliśmy śniadanie, potem wsiedliśmy do maszyn desantowych i pojechaliśmy do jednostki wojskowej. Przywdziałem mundur szturmowca. Troszkę za duży, ale jakoś się dało chodzić, trochę gorzej było z siadaniem.

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 27 kwietnia 2012



Patrzcie na to:

Koniec Szansy na sukces – Wojciech Mann zrezygnował z prowadzenia programu

Wyobrażacie sobie? :/ Nie będzie już Szansy na sukces? Dlaczego takie śmieciowe cudactwa jak Bitwa na głosy i inne mamtalenty zostają, a taki kawał historii nie?
Co jak co, ale Super Informatyk będzie niepocieszony...

A w ogóle to jestem rozczulona. Dopiero co nabrałam pewności i napomknęłam Jednemu Z Najlepszych Administratorów, że w drugiej części książkowej historii Dirka Gently'ego detektywowi nie towarzyszy już (przynajmniej na razie, a jestem dopiero przed połową) poznany przez niego w pierwszej części Richard MacDuff (ani nikt inny), więc to właśnie Dirk "oprowadza" nas po akcji, więc automatycznie widzimy w nim o wiele więcej uczuć, WIĘC teoretycznie mógłby się zakochać (co dopiero co wydawało mi się niemożliwe!), a już trafiam naaa... rozdział dziesiąty.

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 26 kwietnia 2012



Jak wszyscy mieli już "przyjemność" zauważyć, Blogger zmienia image. Regres tymczasowo można powstrzymać klikając na kółeczko zębate (symbolizujące Ustawienia) na górze po prawej i wybierając piątą opcję od góry, jednakże jak sam Blogger uprzejmie dołuje nas na stronie domowej, stara wersja zostanie usunięta w nadchodzącym miesiącu.

Wszystko, co o tym myślę, wyraziłam tutaj. A myślę sporo, ponieważ w przeciwieństwie do większości piszących nie demotywuje mnie tutaj jedynie kwestia odnajdywania się w nowej przestrzeni, co "lekkość" ładowania się okienka edytorowego, co wyraża bardzo trafna i efektowna kategoria Something is broken. Pod Operą okienko zwyczajnie NIE CHCE się załadować.
Ponowię więc po polsku moje pytanie - czy naprawdę <sprawdza w Pomocy> Opera 9.64 jest tak przestarzałym śmieciem, że już nic nie może się na niej załadować? No bo, moi kochani, z FaceBookiem jest to samo. Jeszcze nie cały rok temu przemierzałam sobie Internet malutkim niebieskim i wiecznie psującym się IE 6.0 (jak. ja. nie cierpię. kart), a dzisiaj już nawet Opera to za mało? Naprawdę wszystko trzeba robić na Mozzarelli?

piątek, 27 kwietnia 2012

Blue Ghost, Dzienniki Superbohatera 26 IV 2012

Przepraszam za opóźnienie, postaram się streścić te 4 dni w jednym poście.

Te dni spędziłem na opanowywaniu techniki Kamehameha, która osiągnęła w moim wykonaniu największe stadium, macie zdjęcie:


Artoooooor, Dziennik Superbohatera, 26.04.2012, Czwartek

Faktycznie, wersje moja i Mytha nieco się różnią. No dobra, nawet bardzo. Ale biorąc pod uwagę to, jak szybko postępowały wydarzenia, jak groźna była Wielka Zła Maszyna Wielkiego Złego Ktosia (zwana inaczej Wielkim Całkodezintegratoroziemiowstrzymywaczem) i jak bardzo się nie wyspaliśmy, można to uznać za błąd statystyczny. Możliwe też, że (oczywiście całkiem niechcący) jednak uruchomiliśmy ten teleport udający 2 fontanny w galerii handlowej, który przeniósł każde z nas do innego alternatywnego Wszechświata i ten blog jest przejściem między nimi...AstroGirl twierdzi, że żadnego Złego Kogoś nie było, a przecież maszyna do zatrzymywania Ziemii sama się nie ustawiła.

W tej kwestii jeszcze długo będziemy ustalać fakty, ale ja zdobyłem informację bardziej pewną. To był już drugi atak Wielkiego Złego Ktosia! W 1974 roku uderzył nieco mniej dyskretnie – konkretnie zwalając ludziom na głowę połowę kosmicznej armii z małej planety. To oczywiście jeszcze nie powód do zmartwień – w końcu mogła na tę planetę dotrzeć informacja, że właśnie rzucili chleb, albo Prince Polo i też chcieli się ustawić w kolejce. Kilka wybuchów...może świętowali urodziny. Ale...sami spójrzcie. Oto film należący do Ministerstwa Obcych i galaretki Cytrynowej:

czwartek, 26 kwietnia 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 26.04.12 Czwartek

Witajcie ! przepraszam za kilkudniową przerwę ale powróciłem z utajnionej misji utajnionej przez utajnione służby ds. utajnionych utajnień. Jako utajniony agent zakradłem się do utajnionej bazy w utajnionym kraju, jedyne co mogę powiedzieć i nie jest utajnione to to że strusiów tam nie było. Gdy błąkałem się po utajnionej bazie o utajnionej lokalizacji usłyszałem dziwne dźwięki utajnionego zwierzęcia (nie były to strusie), podszedłem bliżej korytarzem z utajnionym kolorem wykładziny, pogłaskałem utajnione zwierzę w utajnioną część ciała znajdującą się za utajnianym uchem. Utajnione zwierzę (które w żadnym wypadku nie było strusiem) się uspokoiło i mogłem zmierzać w głąb utajnionej bazy. Gdy zszedłem na dół po utajnionych schodach otrzymałem utajnione uderzenie utajnioną kolbą utajnionego karabinu w utajnioną cześć głowy. Byli to utajnieni strażnicy a nie strusie. Zabrali mnie do utajnionego lochu w utajnionym podziemiu  i torturowali utajnionymi maszynami utajnionych tortur przez wiele dni ...

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 26.04.12 Czwartek

W szkole dzisiejszego dnia było zamieszanie, ponieważ zabrali nam naszą ukochaną religię ( na której nic nie robimy, tylko idziemy do sklepu lub uczymy się ) na korzyść matematyki, lecz nie narzekam, bo z powodu jutrzejszego zakończenia klas czwartych tylko siedzieliśmy i zostaliśmy puszczeni wcześniej do domu :)

Po szkole, gdy wracałam do domu, nagle usłyszałam czyjś krzyk, więc od razu wskoczyłam w kostium i pobiegłam w miejsce, z którego dochodziło wołanie o pomoc. Gdy dobiegłam na miejsce zobaczyłam ogromnego potwora z... lodów :D. Trochę się zdziwiłam, że ktoś krzyczał z powodu czegoś tak uroczego, lecz gdy potwór zaczął na mnie szarżować, podjęłam ostateczną decyzję - wezwałam moich znajomych i postanowiłam... że go zjemy :). Gdy potwór się zorientował, o co chodzi, pomalutku zaczął się wycofywać, wtedy z mojego niezbędnika wyjęłam łyżki i rozdałam przyjaciołom i rzuciliśmy się na potwora!

środa, 25 kwietnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 25 kwietnia 2012



Z ankiety obok wychodzi mi, że odpowiedź trzecia jest wybierana tylko w środy. Dziwne. No nic.

Patrzcie na to:




Tak, to moje podwórko. Nie pytajcie.

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 24 kwietnia 2012



Jak obiecałam poprzednio, a także jeszcze parę dni temu, doprowadzanie do porządku stanu mojego laptopa zaczynało zbliżać się ku końcowi. I zbliżyło się, że tak powiem, już niebezpiecznie blisko końca, kiedy przed poprzednim weekendem panowie z serwisu zaczęli się do mnie dodzwaniać, że oto części zostały już przywiezione.

wtorek, 24 kwietnia 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 22.04.2012 Niedziela i 23.04.2012

Przepraszam za przerwę w dostarczaniu wpisów lecz niestety wszyscy byli niezmiernie wykończeni Bitwą o Szczecin i aktualizacją edytora wpisów (nie mam pojęcia co gdzie jest i do czego służy ale okej). Mam nadzieję że chociaż wpis będize po polsku albo po czesku ...

Dziś kolejna edycja fanowskich listów i zdjęć :

-List od pana Izydora z Kamanturuturuturut
Witam Panie superbohaterze, mam pytanie, czy jest takie możliwe coś że traktor sobie sam jedzie bez kierowcy ? Bo mi się zdarza co noc, zostawiam traktora w garażu a rano jest gdzieś na polu, tak samo sąsiad zostawia traktora w garażu a rano też znajduje go na polu. czy da się coś na to poradzić ?

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 24.04.12 Wtorek

Po dzisiejszym dniu jestem wyczerpana ponieważ stało się coś okropnego. Otóż moje alter ego Czarna Wojowniczka skumplowała się z Germanizatorem a Matmiak nie mógł mi pomóc w walce ponieważ uczył swoje uczennice podstaw matematyki. Wszystko zaczęło się niewinnie, Germanizator chciał zaatakować mnie i moich przyjaciół ( nie superbohaterów ), więc zaczęłam defensywę bo musiałam obronić cywilów, a gdy już odszedł od nich na pewną odległość zaczęłam atakować. Najpierw lekko lecz następnie zaczęłam go lać moimi ultra kastetami, które sobie ostatnio zakupiłam w sklepie " Tajny sklep dla superbohaterów, nie superbohaterowie nie macie tu czego szukać", który ostatnio został otwarty w wymiarze alfa.

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 23 kwietnia 2012



Koleżanka Dagens napisała o Wężach


stąd

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Blue Ghost, Dzienniki Superbohatera 23 IV 2012

Dzisiejszy trening był naprawdę wyczerpujący, polegał on na zgromadzeniu w sobie wewnętrznej energii KI i wyzwoleniu jej w postaci promienia świetlnego. Dla mistrza Roshiego było to proste, lecz dla mnie nie! By ten atak udał się, trzeba było przybrać pewną pozycję.

Ja jeszcze niestety nie opanowałem tej techniki do tego stopnia, ale robię postępy. Moja moc jest o 35% mniejsza od mistrza, lecz powiedział mi, że jeśli będę intensywnie trenował będę silniejszy nawet od niego. Mam nadzieję, że stanie się to szybko, gdyż chcę trenować już nowe techniki, których wielki Roshi zna wiele. Gdy byłem na targach, spotkałem pewnego mędrca. Opowiedziałem mu o treningu, on odpowiedział, że ta technika to najtrudniejsza ze wszystkich znanych na świecie i że nie pojmuje, dlaczego tak mądry człowiek jak mistrz Roshi, uczy mnie jej na samym początku. Sam tego nie pojmuję, ale nie przeszkadza mi to. Chcę się jej nauczyć, więc życzcie mi powodzenia 

niedziela, 22 kwietnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 22 kwietnia 2012



Jakaś bitwa i terroryści u Mytha, jakieś nie dzwonienie budzików u Super Informatyka (przecież wiadomo, że dwa rozpędzone Clocky zderzyły się czołowo), jacyś zardzewiali ludzie, jakiś Zły Ktoś, napęd nieprawdopodobieństwa, kaktusy udające choinki... I rzekomo ja tam byłam? Nie żeby ten, ale ja nic nie pamiętam! Najwyżej WC, ale w nieco innym kontekście...

I do tego oni plączą się w zeznaniach - nawet liczba o się nie zgadza!
Nie, nie, nie. Było zupełnie inaczej. Ale to jest długa historia, więc opowiem w dopiero w najbliższym czasie.

No że tak powiem... Znowu nic ciekawego się u mnie nie zdarzyło. Już myślałam, że nie będzie całkiem o czym pisać, kiedy się dowiedziałam, że zdarzyło się u mojego taty, który, choć nie jest superbohaterem, ma warsztat, i czasami przylatują do niego dość dziwne osobistości...

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 22.04.12 Niedziela

Dzisiejszego dnia, że Myth zajął się podrywaniem dziewczyny ja miałam wszystko na głowie. I do tego moje alter ego, Czarna Wojowniczka powróciła. A było to tak:
Przechadzałam się po moim mieście, gdy nagle usłyszałam jej złowieszczy śmiech i powiedziała do mnie:
- Haha, zrujnuję cię całkowicie, sprawię, że ludzie cię znienawidzą, a następnie zjawię się ja i wtedy to ja będę dla nich bohaterką! Hahaha...

Blue Ghost, Dzienniki Superbohatera 22 IV 2012



Mój trening u mistrza Roshiego trwa nadal, lecz nie ćwiczę już w hali treningowej nr. 1, gdyż zepsułem maszynę do zwiększania grawitacji.

Po jednym dniu treningu z grawitacją powiększoną 100x, postanowiłem ją zwiększyć. Urządzenie nie było skomplikowane, wystarczyło przekręcić pokrętło, ale ja przekręciłem je za mocno. Przez conajmniej pół godziny maszyna jeszcze działała, mogłem ćwiczyć z grawitacją 300x większą niż na Ziemi, wykonywałem salta, biegałem, władałem mieczem, który przez tę grawitację był bardzo ciężki. Ale podołałem! W pewnym momencie jednak zaczęło robić się gorąco i zauważyłem, że maszyna się pali!

Artoooooor, Dziennik Superbohatera, 21.04.2012, Sobota

Dzisiaj byliśmy w Szczecinie omówić misję tak tajną, że nikt z nas nie znał w całości jej celu. Myth wiedział tylko, komu musimy... kogo musimy pokonać i jakie ma plany, AstroGirl znała adres jego siedziby (wielki.zly.ktos.superzloczynca.evil.pl czy jakoś tak), a ja wiedziałem, że naszym Super Tajnym Informatorem będzie Laura(która tak naprawdę ma na imię Laura).

Wielki Zły Ktoś dokonał sabotażu na moich budzikach. Wiem, że próbował dokonać tego samego na budzikach Mytha, ale mu się nie udało. Najpierw za pomocą telekinezy przestawił Clocky’ego, żeby zadzwonił godzinę później, a potem za pomocą wyrafinowanego kopniaka wyłączył telefon. Inna teoria mówi o tym, że po prostu nie obudziłem się na budzik w komórce i nie przestawiłem czasu w Clocky’m na letni, ale w porównaniu z działaniem Wielkiego Złego Kogoś wydaje się mało prawdopodobna. Tym razem wszystkie moje 'o' pojechały na misję.

Myth , Dziennik Superbohatera 21.04.12 Sobota

Szczecin, park i pociągi.
Dzień Wielkiej Misji ! Wstałem minutę przed zadzwonieniem wszystkich dwóch budzików. Musiałem się szybko ogarnąć więc wskoczyłem do pralki, ustawiłem na szybkie pranie z podwójnym wirowaniem i płukaniem, dodałem też opcję woskowanie karoserii. Po 20 minutach byłem idealnie wyprany, wypucowany i miałem nawoskowany kostium żeby robił większe wrażenie. Gdy dotarłem na miejsce wyjazdu okazało się że pomyliłem rakietę którą miałem lecieć z pociągiem (ale to nie moja wina że pociąg przyjechał za wcześnie i miał graffiti z napisem "rakieta", a rakieta którą miałem lecieć się spóźniła i przyleciała w momencie jak odjeżdżałem pociągiem). Najbardziej się zdziwiłem i zmieszałem gdy zamiast seksownej Hostessy z rakiety przyszedł łysawy konduktor i powiedział że pomyliłem środki komunikacji. Na szczęście wymienił mi bilet.

Myth , Dziennik Superbohatera 20.04.12 Piątek

Jak mam opisać makabryczne starcie z Tą której imienia wypowiadać ani rzucać się w oczy nie wolno. Najlepiej jak nie opowiem bo kto by chciał słuchać o tym jak Wiedźma wskakuje na stolik uderza mnie miotłą, mówi że mnie nie lubi i że zabije całą moją klasę jeśli nie dostarczę jej informacji na temat arystokracji, zamieszczone w pewnej książce. Musiałem ją przechytrzyć, zapisałem informacje na Paraliżującej Kartce (kartka papieru generująca w 10 sekund po przestaniu pisania 10 000 kA). Gdy podałem jej kartkę zaczęła czytać, potem nagle poczuła potężne uderzenie energii elektrycznej i spadła z krzesła łamiąc obie nogi (tzn jedną swoją a drugą krzesła). Gdy leżała nieprzytomna zabrałem rozładowaną Paraliżującą Kartkę i wyprowadziłem klasę w bezpieczne miejsce.

sobota, 21 kwietnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 21 kwietnia 2012



No nie! Cały miesiąc! Kiedy to zleciało? Przecież dopiero co był kwiecień, żeby nie powiedzieć: kwiecień w sile wieku!
Na pewno jednego z tych pięknych dni, kiedy spałam do 9:59, ktoś uprzejmy przeniósł mnie do TARDIS i...

Dobra, już się nie pogrążam. W każym razie patrząc po tym, co było tutaj, taka miesiączna przerwa, to u mnie chyba standardowy przedział czasowy pozwalający mi dojść do siebie.
A więc chyba już doszłam, no więc najwyższy czas przedstawić własną wersję wydarzeń, które spotkały nas podczas odwiedzin poznańskiego superbohatera, Mytha.



Swoją wersję wydarzeń opisywał już sam zainteresowany, a także Super Informatyk, ja natomiast zdążyłam już jako tako je skomentować, że całkowicie się nie zgadzam, że było zupełnie inaczej i że nic nie pamiętam (dobra, może jeśli nic nie pamiętam, to nie powinnam być taka pewna, ale to wszystko na pewno da się wyjaśnić).

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 20 kwietnia 2012



Przede wszystkim warto nagłośnić jedną rzecz:

Usługa Muzo.pl rewolucja na rynku muzycznym – właśnie ruszyła!

Jeśli ktoś jest koneserem muzycznym, lubi słuchać i znać najnowsze hity i do tego mieć ów hity w zasięgu komputera, jednakowoż brzydzi się piracianym Torrentem z jednoczesną niechęcią do ganiania do Empiku, to jest to coś dla takiego kogoś!
Szczwany legalny serwis Muzo.pl za skąpe 9.90 ma dać nam więcej niż znaleźlibyśmy w największych sklepach muzycznych w Polsce, a do tego multum opcji (nowa idea wyszukiwania, propozycje, integracje z FB...), a jeśli nam jeszcze mało, to w droższym pakiecie dostaniemy możliwość zapisania zdobyczy off-line na telefonie.
Na razie dysponują tylko wersją beta, ale już wkrótce zwiększy się asortyment dodatkowych aplikacji mobilnych, no i oczywiście baza utworów, którą planuje się rozwinąć do 5 milionów.
:)


A poza tym dzisiaj, a właściwie w nocy wczoraj/dzisiaj, polowałam na przestępców. Czy, jak to mawiają, na zorganizowaną grupę przestępczą.

piątek, 20 kwietnia 2012

Blue Ghost, Dzienniki Superbohatera 20 IV 2012

Nooo i wreszcie Piątek! Jak ja się cieszę, znów kochany weekend. Komputer niestety nie wynalazł mi żadnej misji na dziś, co oznaczało chill. Na początek drzemka, później film i krótki spacer. Ale stało się, dostałem wiadomość od mojego wspaniałego mistrza Roshiego, brzmiała ona tak.

Dawno nie widziałem Cię na treningu, masz wstawić się u mnie w trybie natychmiastowym!


Jak najszybciej przebrałem się w zbroję treningową, gdyż mistrza nie można ignorować, znalazł by mnie wszędzie. Zabrałem ze sobą zbroję do walki i przekąski, więc byłem gotowy do drogi. Teleportowałem się i w mgnieniu oka znalazłem się na wyspie mistrza Roshiego. Była ona średniej wielkości, a w jej centrum stał mały domek, przy nim leżak, na którym wylegiwał się Roshi czytając pisemka dla dorosłych. Pierwsze co zrobił Roshi po przywitaniu się ze mną, to skonfiskował mi zbroję. Ale dał mi bardzo fajny i wygodny niebieski strój (taki jaki nosi ninja), czułem się w nim tak fajnie i lekko.

Ksenka Wojowniczka, Dziennik superbohaterów 20.04.12 Piątek

Piątek wreszcie, a z nim wiąże się weekend. Dzisiaj w szkole obyło się bez jedynek, lecz nie bez sprawdzianów, otóż miałam z angielskiego zwykłego sprawdzian, ale na szczęście łatwy bo o szkole.

Po lekcjach dostałam skądś anonimową wiadomość, która brzmiała "zamierzam zniszczyć wszechświat i, aby zapoczątkować mój niecny plan unicestwienia wszystkiego co istnieje, zniszczę to miasto". Na początku całkowicie zbagatelizowałam tę sprawę bo, no cóż ostatnio często dostawałam takie wiadomości, abym tylko się zjawiła od moich fanów ( tak, Myth, ja także mam swoich fanów, nie tylko ciebie ludzie tak uwielbiają :P ) lecz po około godzinie od otrzymania tej wiadomości dostałam cynk z pewnych wiarygodnych źródeł, że jakiś szaleniec ma machinę do tworzenia czarnych dziur.

Blue Ghost, Dzienniki Superbohatera 19 IV 2012

Witam ;)
Jestem nowym superbohaterem zwerbowanym przez naszego wspaniałego Mytha. Nazywam się Blue Ghost, a moja tajna baza znajduję się blisko Mytha, ale mniejsza o to.

Dzisiejszy dzień nie był taki wyjątkowy. Na początku spędziłem 7 godzin w szkole, które nie były za miłe. Zaczęło się spokojnie, ale jak zawsze nastąpił zwrot akcji. Po dzwonku na drugą lekcję szedłem spokojnie do klasy. Gdy dotarłem na miejsce, zauważyłem uchylone drzwi od klasy, co nigdy się nie zdarzało. Jestem ciekawski, więc sprawdziłem, co się stało, przez drzwi zerknąłem na biurko, za którym siedzi nauczycielka, lecz jej tam nie było. Za to wielki Robot ładował swój akumulator. Zaniepokoiłem się, gdyż kiedy z zaplecza wyszła właśnie nauczycielka, nie przestraszyła się, kiedy go zobaczyła. Podeszła do niego i zaczęła go programować. Byłem w szoku, gdy na ekraniku przy oku pojawiło się polecenie „Destroy Blue Ghost”. Lekko otworzyłem drzwi, co robot od razu zauważył i nagle zaczął na mnie szarżować. Przestraszyłem się, bo to moja pierwsza misja, lecz nie dałem za wygraną. Spojrzałem, czy nie ma nikogo w pobliżu i wyjąłem z torby zbroję, którą noszę w postaci książki. Rzuciłem ją na ziemię i transformowałem się. Ku mojemu zdziwieniu poszło mi z nim szybko - wystarczyło jedno cięcie mieczem, ale przeczuwam, że to nie koniec i spotkam się jeszcze z groźną matematyczką Veneview. Po tym zdarzeniu i reszcie lekcji wróciłem do bazy, zjadłem obiad i zdrzemnąłem się. A teraz cieszę się na nadchodzący weekend, powinniście zrobić to samo!

Artoo_o_or, Dziennik superbohatera, 19.04.2012

Zaspaaałeeeś... obudziła mnie królowa planety Cterbuodaw... czy jakoś tak. Przed moimi oczami pojawił się napis:
Czy kontynuować ładowanie systemu Artoooooor?
1. Daj mi spokój, śpię dalej (pozostały 2 próby)
2. Wstań w trybie okrzyku bojowego „Kubuntu! Asante sanna, zjem bananna...”
3. Wstań w trybie okrzyku bojowego „Kubuntu!” z obsługą trybu nadświetlnego
4. Wstań w trybie okrzyku bojowego „Kubuntu!” z obsługą trybu nadświetlnego, stwierdzeniem, że przecież jest sobota i śmiechem z puszki.

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 19 kwietnia 2012



Wymyśliłam, że zrobię sobie czołówkę. No wiecie - takie coś, co każdy Supermen i inny zorro coś takiego miał, że Jest tak silny, że przeskakuje przez najwyższe budynki; tak zmyślny, że zmontuje najgorszy budyń... i tym podobne. W końcu trzeba brać pod uwagę, że być może pewnego dnia ktoś (nie oceniajmy go pod kątem jego słabości umysłowych) nakręci serial o mojej skromnej osobie i trzeba mu dać jakąś podpowiedź na wstęp...

Czy to ptak? Czy samolot? Czy to anioł? Czy... czy ona naprawdę nie zauważyła tamtego drzewa?

Jest tak odważna, że nie obawia się wejścia/zejścia po ruchomych schodach pod prąd!

Jest tak pojemna, że zje 3/4 pizzy o średnicy 50cm i poprosi o jeszcze!

Jest tak uparta, że potrafi zdobyć 100 szans w grze Tanks 1990 (pod warunkiem, że nie będzie musiała robić tego za pomocą klawiatury :q)!

Jest tak wytrzymała, że nie przeziębi się zimą, kiedy temperatura w jej pokoju spada w porywach do 10oC!

Jest tak cierpliwa, że własnoręcznie wyskubie pierze z poduszki, które rozsypały jej się na dywanie!

Przybyła na Ziemię z planety Ziemia (jej rodzice nie mieli dobrej orientacji w kosmosie) i jest tutaj, żeby bronić słabych, uciśnionych, niewinnych, niepocieszonych, nienadążających i niezgodnych z wymogami Unii.
A poza tym robić wiele innych fajnych rzeczy



Zaplanowałam sobie ostatnio o czymś napisać, więc, ponieważ teraz coś niewiele mi tego posta jakoś wyszło, napiszę dzisiaj:

czwartek, 19 kwietnia 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 18.04.12 środa i 19.04.13 czwartek

Środa
Po powrocie ze szkoły i ciężkich 4 lekcjach postanowiłem wybrać się na wędkowanie, zwykłe wędkowanie jest nudne więc wybrałem się na wędkowanie po ciemnej stronie Księżyca. No przyznam że dostać się na Księżyc łatwo nie jest, wyliczyłem że paliwa w moim wysoce technologicznie zaawansowanym osobistym plecaku odrzutowym wysokiej mocy wystarczy tylko na lot w jedną stronę ale użyłem mojej wrodzonej inteligencji i wiedzy z filmu "Kosmiczni Kowboje", wiedziałem żeby wysłać coś na Księżyc wystarczy tym obiektem pokonać połowę odległości a grawitacja Księżyca i pęd obiektu zrobią swoje i przyciągną obiekt. No i tak też się stało. Usiadłem sobie na brzegu jednego z kraterów i zarzuciłem kosmowędkę z wysoce technologicznie zaawansowanym spławikiem na ryby księżycowe (które nie wyglądają jak ślimaki).

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 19.04.12 Czwartek

Dzisiaj w szkole miałam tylko trzy lekcje a następnie poszliśmy na mam talent w naszym kinie. Lecz dopiero po lekcjach miałam niesamowita gonitwę.

Otóż wczorajszego dnia umówiłam się z kapitanem Jackiem Harknessem na wyścig ja na Burku a on na swoim pterodaktylu. No więc już po wyjściu ze szkoły trenowałam wraz z Burkiem i obiecałam mu, że jeśli wygramy ten wyścig to dam mu cały tydzień wolnego, tak z innej beczki umiem dogadać się ze smokami i innymi stworzeniami we wszechświecie dzięki mojemu supertranslatorowi, który mam wszczepiony do mózgu :) ( to takie malutkie coś co mówi mi po naszemu co mówią inne istoty i przemienia moja mowę na ich język, tak aby mnie rozumieli :D ).

No więc, gdy miał się rozpocząć wyścig stawiłam się na ustaloną godzinę i miejsce lecz kapitana jeszcze nie było a nie miał w zwyczaju się spóźniać, lecz postanowiłam poczekać, gdy minęła godzina zaczęłam się martwić, ale w pewnym momencie pojawił się Jack i powiedział mi, że jego pterodaktyl uciekł, no więc postanowiłam mu pomóc ze względu na to, że chciałam, aby ten wyścig się odbył, no i nie lubię, gdy się smuci wolę jak się uśmiecha :).

środa, 18 kwietnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 18 kwietnia 2012



Wygląda na to, że wiosna powoli zaczyna się zachowywać, jak należy. Co cieszy, zwłaszcza że kiedy się ostatnio widziałyśmy, nie wychodziło jej to najlepiej.
Co prawda nie robi się cieplej, a jedynie udaje (wrażenie świetlne), ale już, już coś zaczęło kwitnąć i świat, jak to kiedyś powiedział Douglas Adams, powoli zaczyna wyglądać, jakby miał za chwilę pęknąć ze szczęścia, że jest, jaki jest:



Coś zaczyna kwitnąć, konkretniej śliwka. Mirabelka. Ale i inne drzewka* już poczuły wzrost temperatury:

Artoooooor, Dziennik Superbohatera, 17.04.2012, Wtorek

Tym razem przewinę wstawanie i dzień w pracy, bo poza rozwiązaniem konfliktu zupek chińskich z pracownikami nic szczególnego się nie działo. Więc FF [>>]…i wracam do domu.


Kiedy wsiadałem do busa, kierowca nie wiedział, czy ruszamy za godzinę, czy za rok..co zrobić? Wyszedłem na 15 minut do kafejki internetowej, wszedłem do komputera (uszkodzonym portem USB, auć! Nie próbujcie tego w domu) i postanowiłem zwiedzić system. Obok właśnie przechodziła chińska wycieczka, więc szybko nakazałem przeglądarce włączyć Google Translate i mogłem posłuchać:

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 17 kwietnia 2012



Tego dnia, tak względnie od niechcenia, ogłosiłam sama siebie Głównym Zwijaczem Bloga. Tj. osobą, która (niczym lata temu świstak) będzie zawijać i to nie tylko własne posty.

Będzie bardziej elegancko i mniej do ładowania, bo obstawiam, że nie każdy czyta każdego, więc na głównej będzie tego wszystkiego o 2/3 mniej. No. Zaczynam od JUŻ.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 16.04.12 Poniedziałek i 17.04.13 Wtorek

Poniedziałek
Nie jestem pewien czy pamiętacie ale jakiś czas temu dostałem wezwanie do klasyfikacji wojskowej. No to było na dziś ! No cóż pora stanąć oko w oko, kopyto w kopyto, opona w opnę z przeznaczeniem. Jako iż przez samo transformujące się ulice nie mam prawa jazdy i musiałem jechać autobusem ... zwykle droga trwa 10 minut(ale to tylko przy jeździe bezpośrednio do celu) a Pan autobusowy zrobił nam wycieczkę krajoznawczą i woził nas przez 35 minut. Trochę zabłądziłem (na miejscu, a nie w autobusie[tzn na osiedlu na którym szukałem hali sportowej w której przeprowadzano klasyfikacje wojskową, a nie na miejscu w którym siedziałem]). No ogólnie gdy zlokalizowałem halę sportową w której przeprowadzano klasyfikacje wojskową, wszedłem do środka... a tam była jedna osoba. Nie był bym sobą gdybym nie podszedł i nie zagadał - Paweł, mechanik ale z zamiłowania cukiernik. Potem przyszedł Marcin z udarem mózgu (nie mylić z radarem w mózgu), a po nim zaczęli się pojawiać systematycznie kolejni.

Potem przyszła jakaś dziewczyna i ona nas zapisywała, okazało się że trzeba mieć zaświadczenie o nauce i zdjęcie :) a ja obu nie miałem... ale przy użyciu wrodzonego uroku i inteligencji uprosiłem tą dziewczynę żeby jako zaświadczenie nauki przyjęła legitymację szkolną a zdjęcie wyrwałem z biletu miesięcznego na autobus. Potem czekałem 3h zanim lekarki i lekarz raczą przylecieć helikopterem.

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 17.04.12 Wtorek

Dzisiejszego dnia miałam nie lada wyzwanie, otóż walczyłam z Germanizacyjnym potworem, na szczęście pomógł mi Matematyczny stwór z którym aktualnie mam zawarty pokój przez moją ostatnią piątkę z matematyki, oczywiście nie wiem jak to zrobiłam ponieważ całkowicie nie rozumiałam o co chodzi w wariacjach, lecz ostatnio jakoś lepiej mi z tym idzie :).

A co do tego wyzwania o którym wspomniałam, było to tak: Germanizator zaatakował naszą klasę z zaskoczenia, nikt się tego nie spodziewał lecz wezwałam na pomoc Matmiaka ( tak nazywa się stwór Matematyczny :) jakbyście potrzebowali jego pomocy wezwijcie go pomoże wam jeśli nienawidzicie Germanizatora ). Wraz z Matmiakiem walczyliśmy zawzięcie lecz omal nie przegraliśmy, więc w ostatniej chwili użyłam mojej tajnej broni, otóż jakimś sposobem wraz z dziewczynami z klasy potrafimy wpływać na dyrektora, a on dodał mocy Matmiakowi i ten dzięki dodatkowej energii zniszczył całkowicie Germanizatora tak, że ten nie mógł już dzisiaj nic zrobić. I tak oto skończyło się wyzwanie z Germanizatorem dzisiejszego dnia.

Na szczęście dzięki pokonaniu Germanizatora odbyło się dzisiaj bez nie zapowiedzianej lekcji niemieckiego i do tego dowiedzieliśmy się, że jutro mamy tylko 3 lekcje od godziny 7.00 do 9.35 :) super, więc nie opłaca się iść do szkoły, lecz pomimo to ja idę bo muszę dopilnować, aby Germanizator zbyt szybko nie powrócił.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 16 kwietnia 2012



Czy można napisać wpis poświęcony tylko i wyłącznie zupkom chińskim? Kiedy przeanalizowałam kwestię, co ja właściwie dzisiaj robiłam i doszłam natychmiast do wniosku, że nic, bo przez pół dnia katowałam się Dirkiem Gently (i to tak stereo, bo i serialem, i książką), to doszłam do zdecydowanego wniosku, że TAK, MOŻNA. I czasem trzeba.

Zupka chińska to dobra rzecz, zwłaszcza dla superbohatera oraz dla studenta. Zresztą: po co rozróżniać, skoro dla 95% tych drugich ratowanie świata jest główną przyczyną niezaliczonej sesji:


stąd

Do tego w obu przypadkach decydujące znaczenie ma fakt, że nie trzeba się lękać, że pewnego dnia zupka wyjdzie o własnych siłach i, jak to bywa w przypadku grochowej, zapragnie kontroli nad światem. Ależ skąd - zupki w stanie niezalanym nie ulegają rozkładowi i do jedzenia nadawały się nawet produkty tego typu znalezione obok mumii faraona!

Myth , Dziennik Superbohatera 15.04.12 Niedizela

Tak to już w życiu jest, człowiek sobie siedzi w wygodnym fotelu w Centrum Dowodzenia i nagle ktoś zaprasza Cię na poszukiwanie zaginionego miasta zwanego Atlantyda. Według legend Atlantyda leży gdzieś na atlantyku pomiędzy półwyspem iberyjskim a ameryką północną, było też kilka innych domniemanych lokalizacji ale to wszystko nie jest prawdą! według przeprowadzonych przeze mnie badań Atlantyda jest ukryta w ...

SZCZECINIE ! tak to prawda, jest to potwierdzone przez napis na wielkim kamieniu znalezionym na mojej działce, kamień ten wygląda tak :

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 16.04.12 Poniedziałek

Dzisiaj postanowiła, że nie będę się denerwować w szkole bo, aż do naszej klasy przyszła psycholożka i każdy od razu pomyślał, że jest z nami coś nie tak lecz okazało się, że miała ona tylko nas zachęcić do motywacji do nauki i do tego byśmy nie denerwowali się przy nauce a, że akurat się uczyłam a ja ucząc się muszę coś robić to ona powiedziała, że właśnie się denerwuję. Grrr To ona mnie zdenerwowała swoja gadką bo gdyby nie ona mięli byśmy lekcję wolną i nauczyła bym się wreszcie tej fizyki lecz nie ona musiała nawijać o tym i o tamtym. Albo nie mam lepszy pomysł nie będę się uczyć :D dobra żartuję jakoś chcę zdać :).

No nic po tym jak się zdenerwowałam chyba już mi przeszło bo zjadłam sobie czekoladkę :) to w końcu najlepsze lekarstwo na wszystko ( serio jest to potwierdzone przez lekarzy i Doktora :D ). Po lekcjach dowiedzieliśmy się jeszcze, że jutro mamy zmiany z planie i nie mamy trzech lekcji więc przychodzimy na 8 i kończymy po 12.

niedziela, 15 kwietnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 15 kwietnia 2012



Z bibliotecznej Angory (czyli ani nie aktualnej, ani nie przesadnie przestarzałej) dowiedziałam się niespodziewanie, że klasyczne baśnie już nie są pro. Dosłownie - nie tylko Teletubisie z ich kolorowymi torebkami i Kundel Bury, który penetruje wszystkie dziury, ale też baśnie, na których wychowało się 90% cywilizowanej części planety (+ niektórzy politycy), czyli Czerwony Kapturek (mordowanie babci), Królewna Śnieżka (zlecenie morderstwa), Kopciuszek (znęcanie się nad nastolatką), Baba Jaga (smażenie wiedźmy w piecu) oraz mniej znana w Polsce Trzy misie i Złotowłosa (tolerancja dla kradzieży). I, co najlepsze, tym razem to nie jest wymysł chorych umysłów politycznourzędniczych, którzy dziecka na oczy nie widzieli, tylko... samych rodziców. Mamy i tatusiowie orzekli, że baśnie przekazywane przez dziesiątki lat przez ich dziadków są brutalne i złe. Nie ma mowy! Ich dzieci nie będą miały styczności ze światem, gdzie niekiedy wygrywają i silniejsi są źli, gdzie sprawiedliwość bywa omylna i gdzie czasem zdarza się śmierć lub krzywda. Brrr! Jeszcze dziecko pomyśli sobie, że tak jest naprawdę i że nie wystarczy uśmiechać się do nieznajomych, żeby dostać gwiazdkę z nieba - to by była katastrofa!
Co ciekawe, w rankingu podpadł też Jaś i magiczna fasola - z powodu... niedoboru realizmu. Nie wiem, czy chodziło tu bardziej o łażenie po gigantycznej fasoli czy motyw faceta, który na początku podarował ją Jasiowi za free, jednakże powód wydaje mi się z lekka zaskakujący. W końcu chyba o nierealistyczność w bajkach chodzi, tak?
Pomimo że dla kilkulatków istnieje już stosowna lektura pozwalająca zachować ich umysł w stanie niezmienionym przez conajmniej piętnaście najbliższych lat życia, jak np. Myszka Miki i przyjaciele oraz Lippy i Messy, postanowiłam podjąć się wyzwania pacyfikacji jednej z bajek, żeby nadawała się dla dzieci od 3 do 99 lat.


Artoooooor, Dziennik Superbohatera, 15.04.2012, Niedziela

Niedziela...typowa nudna niedziela. Misja-blog przebiega z opóźnieniem, a ja zgodnie z planem podchodzę pod twierdzę MGR. Znooowu została przez kogoś opanowana, tym razem przez Errocjusza Wielkiego, który pożera ludzi i formatuje kanapki z serem i więzi dyski twarde...czy może na odwrót? Nie pamiętam...W każdym razie nie mogę tego tak zostawić, to mogą być smaczne kanapki! W dodatku nie daje mi pospać w niedzielę, niewybaczalne. Ale będzie mi potrzebna mocniejsza broń – podobno dysponuje nulloodpornym* pancerzem. W poszukiwaniu kogoś, kto nią dysponuje znowu przeszukałem Outer- i Internet, tym razem docierając aż na jego koniec:
Teleport na koniec internetu
Faktycznie, nie ma tam nic – ani informacji, ani stacji metra, ani nawet WC. Zrezygnowany wskoczyłem na przycisk “Wstecz”.


AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 14 kwietnia 2012



Lecę sobie nad miastem, a tam... Paru ludzi ubranych na biało i w śmiesznych rękawiczkach kręci się po ulicy blokując ruch chętnie i z całą premedytacją i jak nawet nie próbował tego zrobić nawet rozkraczony tam samochód. Jedna z postaci wydawała się być bardziej ruda od innych, co na chwilę przywiało mi skojarzenie z Desmondem, jednak stwierdziłam, że zbyt ostrożnie podnosił z ulicy jakieś kamyczki (w ogóle kto by podnosił z ulicy kamyczki?).
No to zleciałam na dół.
- ...z Południowej Azji, z rzadkiej rośliny występującej tylko w kilka rezerwatach na całym świecie - opowiadała o czymś jedna z czyściutko odzianych uczestników zgromadzenia - pokryta farbą z polichromu i dwutlenku węgla.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiejś rzeźby czy czegoś podobnego, o czym mógłby pleść te parmazony, tudzież encyklopedii, z której by je czytał, ale nic takiego nie dopatrzyłam.
Za to zainteresowana dopatrzyła mnie:
- Kim pani jest?
- Ja jestem superbohaterką - odpowiedziałam dumnie, dla pewności sprawdzając, czy nie zapomniałam czasem peleryny. Peleryna była. Maska zaprojektowana przez Mytha też, podobnie rękawiczki i długie buty. Wszystko było. Więc czemu pyta?
Nie zauważyła, że jestem superbohaterką, a wyczytuje te wszystkie rzeczy z... Dopatrzyłam się wreszcie. Z tego maleńkiego patyczka, który ma w szczypczykach?

sobota, 14 kwietnia 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 13.04.12 Piątek 14.04.12 Sobota

Piątek 13 ! Piątek 13 ! czego się tek tego boją ? mnie nie przydarzyło się nic niezwykłego, zwykle w piątki 13 potrąca mnie helikopter, wpadam w kupę tyranozaura, raz to potknąłem się o liść i przewróciłem na stragan z fajerwerkami i spora jego cześć poleciała ze mną i upadła na ognisko wikingów i wystrzeliło w stronę wielkiej Biedronki w napisie "Biedronka" i wtedy napis wraz biedronką spadł na zaparkowane samochody, niestety samochody trochę wybuchły i potem nie za bardzo nadawały się do jazdy. Ale akurat to nie było pechowe tego dnia, okazało się że podczas wybuchu samochodów, odłamek jednego z nich poleciał w moją stronę i przebił mi ... mleko czekoladowe. Innym razem ukąsiła mnie małpa ... ale nie mogę powiedzieć gdzie, naprawdę nie mogę bo tego bloga czytają również dzieci ... no dobra powiem, powiem gdzie ukąsiła mnie małpa - w zoo !

Artoooooor, Dziennik Superbohatera, 14.04.2012, Sobota

Pisałem, że nie dodam wpisu w piątek - chyba, że zaimplementuję w zeszycie logowanie do Google i publikację wpisu. Dlaczego? A no komputer miał mnie dosyć (w odróżnieniu od przeziębienia, które polubiło mnie bardzo), więc postanowiłem skorzystać z edytora zeszytowego. Wiecie, że nawet wygodny? Ale kiedy postanowiłem opublikować, przesyłał tylko 1 kratkę na minutę:

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 13 kwietnia 2012



No i proszę, znowu piątek 13! Od kiedy prowadzimy naszego bloga, jest więcej piąków 13 niż kiedykolwiek. Proste, nasza dewiza: dostarczymy ci tyle piątków 13, ile tylko zapragniesz, albo albo zwrot pieniędzy.
W końcu piątek 13 to jednak nadal piątek

Co dzisiaj się wydarzyło... Po namyśle można powiedzieć, że jestem w zgodzie z samą sobą, bo oficjalnie przyjęłam (jak także podpowiadało mi to stałe tego dnia poczucie wewnętrznego niezadowolenia), że nic a nic tego dnia nie zrobiłam. Jedynie odpowiedziałam na dwa PW i jednego maila. Natomiast nieoficjalnie... Tak, dobrze Wam się wydaje, też nic.
Nie licząc kontynuowania znajomości z książkowym Dirkiem Gently, stwierdzenia, że druga część jest lepsza niż pierwsza (tak, tylko serial miał taki dar, że potrafił uplasować się w mojej klasyfikacji niżej), a także zauważenia, że tutaj niespodziewanie to właśnie Dirk robi za osobę "oprowadzającą" (w co tutaj nie mogłam uwierzyć) O.o Więcej nie powiem, bo nie mogę się zdecydować co, ale zakończę tylko, że jestem zachwycona.

Ale jak już przeczytałam sobie ten piąty rozdział z telefonu (a właściwie 3/4, bo miał linijkowe 8 stron, no a po sześciu było zimno), to chyba przejęłam połowę nastroju i podejścia do życia od samego zainteresowanego, a połowę od tych białoszarych kłębków, które namotały się na niebie, bo jakaś taka się czułam niedopasowana do niczego i nie wiedziałam, co zrobić ze sobą, żeby było dobrze.

piątek, 13 kwietnia 2012

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 13.04.12 Piątek

Piątek trzynastego mówią, że to pechowy dzień, ale ja jakoś dzisiejszego dnia tego nie popieram ponieważ najpierw miałam na 8.40 do szkoły bo nie mięliśmy matematyki i geodezji więc rozpoczęliśmy lekcje od 2 godzin wf-u i mieliśmy luzy bo byłyśmy tylko we 4 bo czwarta klasa pisała próbne matury z rozszerzonej matematyki. Dalej mięliśmy angielski zwykły, informatykę, angielski zawodowy i niemiecki na których także były luzy.

Po lekcjach poszłam do domu i po drodze spotkałam moich rodziców, którzy nie są superbohaterami lecz zachowali się jakby czytali mi w myślach bo byłam głodna i kupili mi batonika :) ( Góralki :D mój ulubiony ). Następnie kupiłam dropsy czekoladowe dla mojego chomiczka, który chciał zjeść je nawet z opakowaniem :) ( mój kochany słodziak :* ) hmm a tak się zastanawiam w tej chwili jak to jest być chomikiem, może ktoś podejmie się wyzwania skonstruowania maszyny zmieniającej w chomiki :) bo ja niestety jestem typową artystko-gimnastyczką no i jeszcze ostatnio dowiedziałam się, że jestem typową matematyczką ale to co innego po prostu przez to muszę chodzić na wszystkie konkursy jakie są z matmy ( dzisiaj w grupowym konkursie zajęliśmy pierwsze miejsce :D )

Artoooooor, Dziennik Superbohatera, 13.04.2012, Piątek

Lord Error, ujęcie drugie:

Lord Error postanowił się zemścić za to, że pokrzyżowałem mu plany w Poznaniu. Tym razem postanowił zaatakować z zaskoczenia. Kiedy ja skierowałem główne siły, kierowane przez gen. Potffora, Który Robi „Uuuuuuuu!” do obrony twierdz MGR i Krzyżówka (opowiem o nich niżej), prawie niechroniony wybrałem się do Szczecina. To był błąd! Lord nauczony poprzednim starciem nie zaatakował nawet w pracy, ale dopiero na dworcu, podczas powrotu do domu. Kiedy spodziewając się najwyżej ataku Daleków wypłacałem pieniądze z bankomatu, ten hyc! wskoczył na kartę. Bankomat wyświetlił reklamy, a potem, jak zwykle, zmienił się w modelkę, która zapytała, czy chcę wypłatę gotówki, czy może masaż. Ale zamiast wręczyć mi pieniądze ta zmieniła się w urzędnika, który stwierdził, że ta operacja nie jest dozwolona na tej karcie. Za drugim i trzecim razem to samo. Zrezygnowany wziąłem kartę i zacząłem iść w kierunku drugiego bankomatu.

Tymczasem Lord Error zeskoczył z karty i powiedział „Znowu się spotykamyE$^%&#** Yyyyyyy!\0”. A ja do niego „Wiem o czymś, o czym ty nie wiesz!” To tylko rozzłościło Errora… zaczął rzucać mallocami (jeden był na 500 MB, prawie oberwałem nim w stopę). To groziło segmentation faultem dworca, trzeba było ratować ludzi! Zrobiłem szybki memmove() kolejek przed kasami do poczekalni, a sam ruszyłem do walki… a właściwie zamierzałem ruszyć, bo Lord Error nie sprawdzał, czy malloc, który właśnie rzucił, roztrzaska się na mnie czy na ścianie. Jaki był tego skutek?





Pozostało już tylko ponownie wczytać i uruchomić dworzec, co też zrobiłem (panie w kasie jeszcze przez najbliższe 5 minut działały wolniej, bo musiały doczytywać procedury sprzedawania biletów) i przekonać się, że pociąg mi uciekł.

A właśnie, nawet się nie przedstawiłem… jestem Artoooooor (oryginalny tylko z sześcioma ‘o’), z rasy Władców Pętli, a także, od niedawna, Rycerz Pętli. Widzieliście już moje zdjęcie, kiedy zaprzyjaźniałem się z przedstawicielem gąbczaków klaviaturos niepospolitos, ale wtedy byłem niewyspany. Zwykle wyglądam tak:





Mam dwie twierdze – MGR na Ziemiach Afinicznych i Zamek Krzyżówek na Ziemiach Algorytmicznych. No dooobra, pierwszej jeszcze nie mam, ale zdobędę. Mam plan, zaimplementowałem część broni, więc pokonam poddanych Lorda Errora!

Zamek Krzyżówek składa się z wieeelu dziwnie poprzecinanych wieżyczek i ścian. Wielu już próbowało go zbudować, ale oni mieli do dyspozycji duuużo elementów, które sobie po prostu wybierali. A mi dano tylko kilkanaście elementów do wyboru i ograniczony czas. Zamek stoi mimo ataków Errorystów i czasowego braku kawy!

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 12 kwietnia 2012



W zasadzie, z ciekawych rzeczy czy nawet jakichkolwiek rzeczy, nic się dzisiaj nie zdarzyło. Nie licząc oczywiście akcji z serii Ręce, które leczą, kiedy trzaśnięciem drzwi naprawiłam rodzicom telewizor. Dodam dla uzupełnienia, że nie trzaskam drzwiami na codzień i każdego wieczora. W tym przypadku nastąpiło jednak wyjątkowo irytujące zapchanie się dostępu do zasobów - mówiąc po ludzku: niesuperbohaterska część mojej rodziny zapragnęła oglądać telewizję (tj. korzystać z pasma fal radiowych) akurat wtedy, kiedy ja pisałam z Mythem na gg (dokładniej AQQ - nie obrażajmy gg). Co dawało niesamowite efekty akustycznowizualne, które w połączeniu z dostępnymi już wcześniej lekkiego śnieżenia i szumienia owocowało doprawdy niezapomnianymi (i niechcianymi) wrażeniami. Ma się rozumieć u nich, nie u mnie.
Co prawda jestem superbohaterką cierpliwą i ustąpienie własnej rodzinie było ostatnią rzeczą, która mogłaby wpłynąć na mnie negatywnie, jednakże to, że ów niecny komunikator przywłaszcza sobie całe łącze pomimo faktycznego wysyłania jednego sygnału na sekundę, było dla mnie nowością, która nieuchronnie wyprowadziła mnie z równowagi. I żeby z powrotem tę równowagę złapać, musiałam surowiej potraktować drzwi.
Ale jaki efekt! Jak dowiedziałam się po filmie, kicanie obrazu ustało naturalną koleją rzeczy po odłączeniu telefonomodemu. Pozostałoby jeszcze śnieżenie, ale wtedy niespodziewanie trzasnęłam i... śnieżenie przeszło XD

Naprawić telewizor trzaśnięciem drzwi - nie ma co, naprawdę wszystkie rzeczy we Wszechświecie są ze sobą połączone.


Tak więc, ponieważ nic nie zdarzyło się dzisiaj, opowiem o tym, co zdarzyło się wczoraj. Ponieważ była okazja, spędzałam ten dzień z Super Informatykiem w mieście. Pomijając wszystko, co działo się wtedy w związku z pierwszą połową zdania, wyjaśnię, że z byciem w mieście w przypadku, gdy się w nim nie mieszka, jest tak, że generalnie wszystko jest normalnie z wyjątkiem momentów, kiedy robi się przejście wieś-miasto albo miasto-wieś. (Pamiętając oczywiście, że jak się chce wylądować między ludźmi, a nie naprzeciwko jakiegoś nawiedzonego antybohatera, to trzeba też wyglądać i zachowywać się jak człowiek, czyli latanie, peleryna i te rzeczy odpadają.)
Ta pierwsza faza jakoś tam się udała (jeden autobus, 20 minut czekania, drugi autobus i voila!). Z drugim było o wiele trudniej, ponieważ na mnie i na Super Informatyka czekał na stacji...
Przerażający Automat do Biletów!
W skrócie... PAB!
No dobra, to drugie nie wyszło tak przerażająco jak chciałam. Ale przyznacie, że pełna nazwa robi wrażenie?

No wiecie - tam, gdzie zawsze siedziały sobie te miłe panie za szybami i rozdawały żółte karteczki, była teraz karteczka (biała :( ), że nieczynne do odwołania i kierowała pasażerowiczów do podobnej do Daleka maszynki, która rzekomo wydawała bilety.


stąd

czwartek, 12 kwietnia 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 12.04.12 Czwartek

A ja pochwalę się najpierw 8000 wyświetleń zanim zrobi to Astrogirl :)
No więc dobiliśmy do 8000 wyświetleń ! :D

A teraz pora na życzenia dla Super Informatyka :
Drogi Arturze oby ta wszechobecna superautostrada zwana "Internet" oraz wszelkie errorowe zło z którym masz przyjemność walczyć nie sprawiało za wielu problemów. Życzę też abyś jak najdłużej i jak najśmieszniej miał czas walczyć z niegodziwymi skryptami, krzyżówkami i algorytmami. A z całego serca mojego życzę Ci spełnienia marzeń i szczęścia :


















A co u mnie ? No oprócz półczłowieka-półkangura który montował nowy wysoce technol...... nienienieien nie ! nie jest wysoce technologicznie zaawansowany poprzedni był taki sam. Ale tak naprawdę ciekawy to był Człowiek-kangur z wąsem montujący liczniki. Ciągle coś mamrał pod nosem i podskakiwał. I co chwilę zbiegał po coś do samochodu robiąc takie wielkie głośne ciężkie kroki, aż wszystko się trzęsło. Moja półka z kolekcją 1000 noży z nad łóżka spadła na mnie... tzn nie na mnie bo zdążyłem się podnieść ale sam fakt że półka przykręcona na 12' tytanowe śruby spadła. A potem sobie uciekł ....

Piosenka dnia :

Dobranoc :)

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 11 kwietnia 2012



A dzisiaj, proszę Państwa, będzie wpis całkowicie i jedynie poświęcony Super Informatykowi! Gdyż ma on dzisiaj urodziny!
Jak zawsze w takich chwilach jestem tak zakłopotana i onieśmielona, że aż nie wiem, czego życzyć. Na szczęście trafiła się okazja, że mogę się dorzucić do życzeń jego znajomych:



Dokładnie! Wiele wyjątków, for'ów i atrakcji, najlepiej razy nó



Zajrzałam także z ciekawości, jacy jeszcze informatycy, fani komputera i (ewentualnie) wojownicy Pingwina urodzili się jeszcze tego dnia. I nie zawiodłam się:

  • 146 – Septymiusz Sewer, cesarz rzymski. Jak można łatwo odgadnąć, gość zbudował pierwszy serwer (to r to od nazwy Rzymu, no bo w końcu trzeba się jakoś pochwalić korzeniami). Serwer, który wykonał, znajdował się w samym centrum Rzymu, na wprost Koloseum (gdziekolwiek Koloseum ma przód), wykonany był z marmuru i kości słoniowej i przesyłał dane na temat ostatnich wydarzeń przy pomocy akweduktów z prędkością pół uncji na klepsydrę.
  • 1357 – Jan I Dobry, król Portugalii. Jego przydomek wziął się stąd, że był naprawdę dobry - podczas przygotowań do jednego z podbojów opracował rozwiązanie do problemu niedeterministycznie wielomianowego i dowiódł go przez indukcję wykorzystując jako jednostki liczbę żołnierzy. Ponieważ do wynalezienia sudoku brakowało jeszcze parę wieków, dowiódł przez indukcję także prawdziwość samej indukcji i tego, że kura zawsze przechodzi na drugą stronę. Jednakże tylko dwa ostatnie odkrycia zostały docenione, ponieważ ludzie nie wiedzieli wtedy jeszcze, co to jest problem niedeterministycznie wielomianowy.
  • 1769 – Jean Lannes, marszałek Francji. Pracował dla Napoleona udając, że jest tylko jego wojskowym. Wynalazł jeden z pierwszych historii języków programowania, jednakże o tak dziwnej francuskiej nazwie, że nawet Napoleon ledwo ją oganiał. Podpijał kolejne miasta i kraje włamując się do ich sieci komputerowych i nadpisując wszystko, co znalazł, własnymi funkcjami (które prawdę mówiąc były jeszcze gorsze niż nazwa). Skutkiem czego, kiedy jego cesarz przechodził do otwartego natarcia, ich programy alarmowe, zamiast podnieść alarm, wypisywały komunikat Bonjour le monde.
  • 1827 – James Augustus Grant, szkocki podróżnik. Przemierzył pół świata spisując i katalogując nieznane dotąd okazy takie jak przeciążone operatory, niezapełnione tablice oraz dziko żyjące metody wywoływane bezpośrednio na ciągach znaków. Był pierwszym człowiekiem, który nawiązał bliższy kontakt z metodą niepubliczną, a także przywiózł do Europy wirusa MyDoom, który za półtora wieku zapchał cały Internet.
  • 1977 – DJ Deszczu Strugi, polski DJ, producent muzyczny. A właściwie: DJ Deszczu Stringu - ksywkę przekręciły jakieś laiki nie pojmujące istoty sprawy i, w przeciwieństwie do jego fanów, niezauważające, że każdy z jego tekstów składał się ze ściśle harmonicznych układów bitów i kończył eleganckim NULLem, a na samym końcu każego koncertu artysta wywoływał Garbage Collector'a, który rozwalał mu mikser. Nic zatem dziwnego, że gość w 2000 roku nie wytrzymał i nagrał mixtape'a Deszczu Strugi Bitów, żeby już nikt nie miał wątpliwości co do tego, co naprawdę kręci.

Uff... Wymienienie wszystkich nazwisk, których właściciele położyli kamienie milowe w dziejach matematyki byłoby niemożliwe, w każdym razie cieszę się, że mogłam przypomnieć te najważniejsze :)

Tak więc, Arturze, raz jeszcze: WSZYSTKEGO NAJLEPSZEGO



środa, 11 kwietnia 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 10.04.12 Wtorek 11.04.12 Środa

Byłem chory ... potwornie chory, nie mogę powiedzieć co robiłem bo takie słowo (np. wymioty) może wam obrzydzić resztę tego wpisu i dlatego zamiast tego słowa będę używał zwrotu "*ocenzurowane słowo*". Zaczęło się od dziwnego snu z Laurą, czyli wszystko było w jak najlepszym porządku a o 5:00 nad ranem zaczęły się *ocenzurowane słowo*. Rano już było troszkę lepiej i pojechałem na korepetycje. niestety w autobusie prawie bym *ocenzurowane słowo* ale zdołałem się powstrzymać, po wyjściu z autobusu straciłem ostrość widzenia, kręciło mi się w głowie i pociłem się lodem. Od 14:00 już było dobrze, pojechałem(czyt. zostałem zmuszony)jechać na zakupy z koleżankami, nigdy więcej !!! po jakimś czasie dokonały rytualnego samookaleczenia !

Tzn zrobiły sobie dodatkowe dziurki w uszach ale "rytualne samookaleczenie" brzmi lepiej, potem poczułem się gorzej i wróciłem do domu. Lecz od momentu powrotu do domu opiekowała się mną Laura i dość szybko mi przeszło :) potem znów gorzej ale znów pomogła mi Laura i już było całkiem lepiej. Potem w nocy gdy nie było Laury to było gorzej... więc nie wstawałem z łóżka przed 14:00 - zęby sytuacja się nie pogorszyła. Potem znów Laura pojawiła się by nie leczyć i jestem już zdrowy (prawie). Potem w końcu założyłem sobie konto w banku. Istnieje prawdopodobieństwo że założę fundację "Myth&Astrogirl" i będize można wpłacać na cele dobroczynne (tzn na sprzęt dla superbohaterów).

Aha i tak ogólnie to chciałbym podziękować kochanej Laurze w akcji przywracania nie do zdrowia a więc: LAURO DZIĘKUJE nie ma takiej emotikony którą wyraziłbym jak bardzo mi pomogłaś.

Piosenka dnia :

dobranoc :)

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 11.04.12 Środa

10.04.12

Wczoraj nie napisałam ponieważ nie miałam dostępu do komputera jedynie koło 12 weszłam na jakieś 20 min, więc opiszę go w skrócie.

Wstałam po 11, następnie zaczęłam robić zadania z matematyki, które były zadane niby na święta, ale w święta nie miałam czasu je robić więc dopiero we wtorek je robiłam ( 40 zadań!! ). O ok 12 włączyłam komputer ( oczywiście jeszcze nie zrobiłam tych zadań do końca ) i weszłam na TeamSpeaka, ale miałam jakieś problemy lecz i tak musiałam za chwilę kończyć bo brat miał robić jakąś pracę a ja zamiast robić zadania bo nie chciało mi się ich robić poszłam na dwór.

Na dworze spotkałam się z przyjaciółkami o przeszłyśmy się po osiedlu ( pierwszy raz nie poszłyśmy do sklepu :D ), następnie znowu patrolowałam moje miasto wraz z Burkiem. Po wszystkim wróciłam do domu po 19 i dokończyłam robienie zadań ( oczywiście i tak nie zrobiłam wszystkich bo zrobiłam tylko 13 ), spakowałam się do szkoły i poszłam spać po 23 lecz zanim zasnęłam i tak trochę minęło.

I chyba tyle o dniu wczorajszym :)


11.04.12

Dzisiejszy dzień był dość luźny ponieważ do szkoły miałam na 8.40 a okazało się, że pierwszy mamy angielski na którym prawie nie robiliśmy nic poza pisaniem ogłoszenia o zagubionym przedmiocie. Następnie mięliśmy angielski zawodowy na którym mięliśmy lekcję o Wielkiej Brytanii ogólnie i wszystkich jej częściach osobno czyli Walii, Szkocji i Anglii, ale najwięcej o Szkocji bo taki temat był w podręczniku. Po zawodowym mięliśmy 2 godziny geodezji inżynieryjnej ( przedmiot zawodowy ) i później mięliśmy fotogrametrię ( także przedmiot zawodowy ).

I było po lekcjach więc poszłam do sklepu, lecz zakupić coś nie dla mnie lecz dla mojego chomika otóż musiałam kupić mu sianko na wyściółkę i wapienko do gryzienia. Po zakupach poszłam do domu lecz nic niezwykłego się nie wydarzyło.

I chyba tyle na dzisiaj do opowiedzenia papa :*

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 10 kwietnia 2012



Dzień zaczął się zdecydowanie nerwowo i chaotycznie, bo od TeamSpeaka. No bo przecież pomimo iż od tygodnia co najmniej było wiadomo, że robimy sobie drugi "zlot na Skype" i jak sama nazwa tematu wskazuje, potrzebny będzie do tego komunikator TeamSpeak, to ja oczywiście musiałam przypomnieć/uświadomić to sobie w nocy z poniedziałku na wtorek (gdzieś pomiędzy kończeniem montowania wpisu, a próbą ściągnięcia nowszej Mozarelli, bo przecież starsza nie wie, co to WebGL). Postanowiłam wtedy, że wstanę wcześniej (w wolnym tłumaczeniu: dużo przed 12, o której mieliśmy się spotkać, a przynajmniej myślałam, że o tej właśnie mieliśmy się spotkać) i jakoś znajdę te dwie godziny dla tych nieszczęsnych 28 coś MB.

wtorek, 10 kwietnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 9 kwietnia 2012



A dzisiaj - święto wzajemnego olewania się :) Znaczy: w sensie mokro-wiaderkowym. W dodatku na dworze było tak zimno (a przynajmniej nie-ciepło), że parę razy zdarzyło mi się wspomnieć o rzucaniu się śnieżkami zamiast podejmowania czynności tradycyjnych (w końcu też H2O) i wręcz punktem honoru powinno być zadbanie, żeby przynajmniej w dzisiejszym poście nie zabrakło lania wody.

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 09.04.12 Poniedziałek

Ksena Wojowniczka miała niezwykle interesujący dzień, Pikaczu, Dyngusowy potwór .... tak, Dyngusowy potwór... raczył też pojawić się w moim rejonie działań, niestety nie dysponowałem żadnym Pokemonem bo wszystkie moje Pokemony wysłałem na Urlop Pokemon do Centrum Pokemon w Świecie Pokemon. Więc musiałem zrobić to po mojemu, sięgnąłem po stary dobry Protonowy Anihilator Cząsteczek Wodoru i oddałem błyskawiczną salwę w jego kierunku. Natychmiast się spłoszył i pobiegł w kierunku Szczecina, obawiam się że Astrogirl pokona go statecznie lub poczęstuje ciastem. Ja natomiast Śmigus-Dyngus obchodzę zostając w domu, czyli ... olewam wszystkich :) Muszę się przygotować na świętowanie Wielkiego Wtorku :)

Piosenka dnia :

dobranoc

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 9.04.12 Poniedziałek

Dzisiaj jako, że lany poniedziałek nie trzeba było iść do szkoły, więc wstałam koło 9, umówiłam się z przyjaciółkami i wyszłam na dwór aby zlać paru chłopców :D

Lanie chłopaków jednak przerodziło się w coś innego otóż do miasta przybył mokry Dyngusowy potwór i nie dawał ludziom spokoju. Więc zareagowałam i natychmiast przebrałam się z mój strój i wyruszyłam na potwora lecz przed wyjściem zastanawiałam się jaka będzie najlepsza broń na tego stwora i wybrałam pomoc mojego małego znajomego Pikachu ( niedawno przyjechał do miasta i chciała poznać okolice więc przyjechała do mnie bym mu pomogła rozejrzeć się ), który pozdrawia was słowami tu zacytuję: "pika pikaaa".

Gdy ruszyliśmy na potwora Dyngusowego on zaczął uciekać lecz ja z Pikachu byłam szybsza i zaatakowaliśmy go i nim się zorientował rozpoczął się atak piorunami. Jak myślałam, że wszystko już skończone potwór wstał i powiedział tylko te słowa:
- znam twoich przyjaciół superbohaterów oni nie mają takich małych szczurzych znajomych i ich na pewno pokonam hahahahahaha

Wątpię czy mu się to uda bo najwyraźniej nie zna siły Mytha i AstroGirl więc nieźle się zdziwi :) ale i tak moi kochani towarzysze miejcie się dzisiaj na baczności :D

Gdy już przegoniłam tego stwora przyjechała do mnie moja kuzynka ze swoim narzeczonym ( w wakacje maja ślub ) trochę posiedziała, złożyła życzenia i wróciła do siebie

I chyba tyle niezwykłych i dziwnych wydarzeń na dzisiaj papa :*

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 8 kwietnia 2012



Wielkanoc! Jak wspaniale! Po pierwsze - swoim starym nieśmiertelnym zwyczajem życzę wszystkim kolorowego dyngusa, mokrego mazurka, wesołego jajka i smacznego kurczaczka :D

Jak wiadomo święta te różnią się skrajnie wręcz od przyrównywanych z nimi często Świętami Bożego Narodzenia - uroczyste śniadanie a uroczysta kolacja, wiosna a jesień, śmierć a narodziny, prezenty a brak prezentów... Oraz oczywiście śnieg i brak śniegu - w Wigilię go nie było, a teraz jest!
Rano przywitał mnie dokładnie taki widok:

Myth , Dziennik Superbohatera 08.04.12 Niedizela

Wesołych Świąt !
Mam dziś wolne :) przestępcy też :)

I wszystkiego najlepszego z okazji urodzin dla Astrogirl !

niedziela, 8 kwietnia 2012

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 8.04.12 Niedziela

Dzisiaj jako, że Wielkanoc chciałam życzyć wam Wesołych Świąt Wielkiejnocy :)

No i nie może zabraknąć mokrego Dyngusa :D

Mimo, iż w tym roku święta są dość chłodne to zawsze powinny być w gronie rodziny w tedy mniej odczuwa się ten chłód ( mimo, iż nie są superbohaterami :) ). Więc dzisiaj wstałam o godzinie 12 i zrobiłam sobie czekoladę do picia i śniadanko a następnie poszłam do kościoła na 12.15. Po wyjściu z kościoła poszłam nakarmić Burka ( mam ostatnio dziwi się jak tak szybko znika jej mięso z lodówki :D ) i patrolowałam miasto z nudów.

O 14 poszłam na obiad do dziadków, podzieliliśmy się jajkiem, zjedliśmy barszczyk biały a po obiedzie pozmywałam, aby nie męczyć dziadków ( jestem w końcu nie tylko superbohaterką, ale także superwnuczką :D )

Po obiedzie i zmyciu naczyń wraz z przyjaciółką planowałyśmy lany poniedziałek bo u nas w mieście, a szczególnie na moim osiedlu to nawet śnieg by był to Dyngus i tak by się odbył :). Więc ja jutro ubieram się w płaszczyk przeciwdeszczowy i wychodzę na dwór z resztą u nas zawsze tak jest, że dziewczyny tak się ubierają i leją chłopaków :D no maja pecha bo zazwyczaj jest ich mniej :P.

Na wieczór Myth pokazał mi swój scenariusz do pewnego filmu, ale jeśli zechce to on o nim opowie :) ale mimo wszystko uważam, że nasz kochany Mtyhek jest bardzo utalentowany i pomysłowy ( co pokazał np robiąc tego robota z maszynek bo kto inny wpadł by na taki pomysł :) )

Moja przyszła uczennica ma już 5 ząbków :D I chyba tyle na dzisiaj papa :*

Myth , Dziennik Superbohatera 08.04.12 Sobota

Dziś wyruszyłem na niezwykłą misję kryptonim "Święconka" ! zwykle wykonywałem wiele niebezpiecznych zadań ale tym razem miało być ekstremalnie niebezpiecznie ponieważ miało być bardzo dużo osób cywilnych i kilka osób z mojej rodziny więc musiałem zachowywać pozory że nic się nie dzieje i że żaden psychopata nie planuje wysadzić wszystkich dookoła. Wziąłem koszyczek i zbiegłem na dół. Niestety zjazd po poręczy żeby wyprzedzić Panią Halinę nie był dobrym pomysłem, zgubiłem po drodze wszystkie jajka (niestety się potłukły). Musiałem na szybko zdobyć nowe, niestety nigdzie nie mogłem ich dostać więc poszukałem zamienników, niestety zamienników nie znalazłem, ale udało się znaleźć zamienniki zamienników :


















Ludzie trochę dziwnie się patrzyli na moje koszyki (aż dwa) - pewnie zazdrościli :) Po 10 minutach pojawił się dziwny facet ubrany całkowicie na czarno, jedynym kolorowym fragmentem jego ubioru był czerwono złoty gotycki szal z krzyżami. Wszyscy się z nim witali dziwnym przywitaniem "niech będzie chwalić"(albo jakośtak), potem wygłosił mowę, wziął takiego minimopa albo minimiotłę i popryskał nas wodą (jak dla mnie to była cola a nie woda - woda zwykle nie jest gazowana i brązowa) i sobie poszedł. Nikt nie dokonał żadnego zamachu ani nic (tylko ten czarny z gotyckim szalem wywołał pewien niepokój, kto normalny przychodzi wygłasza mowę i pryska ludzi colą ?), być może to była podpucha bo otrzymałem wiadomość o tym ataku 1 kwietnia. Ale zapewne sama moja obecność spowodowała że złoczyńcy sobie odpuścili.

A tak ! Wesołych Świąt !

Piosenka dnia :

Dobranoc :)

sobota, 7 kwietnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 7 kwietnia 2012



Pisałam, że recenzja do ISET będzie nie dzisiaj, więc teoretycznie mogłaby być dowolnie kiedykolwiek, ale że się ostatnio rozleniwiłam, to się uprę i będzie dzisiaj w sensie DZISIAJ. O.

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 7.04. Sobota12

Wielka Sobota i święcenie jajek to coroczny zwyczaj chyba w każdej rodzinie a moje jajka wyglądały w tym roku tak:
a w koszyczku miałam jeszcze tylko baranka cukrowego, kiełbachę i chlebek bo resztę wzięli moi bracia pasożyty. Dzisiaj moje obowiązki to były tylko rano poświęcenie koszyczka, następnie pomóc mamie w przygotowaniu obiadu, dać braciom ziemniaki do obrania, dać im zagrać żeby nie jęczeli i dalej dzień się szybko potoczył. Czarne charaktery dzisiaj też chyba obchodziły święta bo żadnego w okolicy nie było albo wystraszyli się tego, że zobaczyli smoka w moich okolicach ponieważ filtry percepcji na chwilę przestały działać i ludzie zobaczyli smoka na szczęście zdołałam naprawić usterkę i wszystko znowu działa. Nie ubłagalnie zbliża się koniec roku i tak się zastanawiam ile w mojej klasie zostanie osób w czwartej klasie ponieważ już jest nas 21 osób i z tego co mi wiadomo to jedna osoba się przepisuje, jedna na pewno ie zda a z reszta to nie wiadomo jedynie wiadomo, że dziewczyny wszystkie przejdą bo i tak jest nas tylko 5 w klasie więc miejmy nadzieję, że to się nie zmieni. Ale staram się na razie nie myśleć o szkole skoro mam wolne więc patrze sobie na chomika lub oglądam filmy czy czytam sobie coś jak mi się nudzi ostatecznie idę na patrol po moim mieście sama lub z moimi przyjaciółmi a częściej właśnie z nimi, bo gdy jestem sama mój patrol ogranicza się do sklepów :D ( chyba wszystkie dziewczyny tak mają ). Tak ostatnio myślałam o tym co będzie jeśli nagle przestanę być superbohaterką, jak ja bym wytrzymała bez tych wspaniałych przygód i bez jeszcze cudowniejszych towarzyszy jak AstroGirl i nasz Mythek albo bez małych Mythinków ( ostatnio nauczyłam je, aby sprzątały po sobie ) chyba nie przeżyła bym bez tego. Więc na razie chyba tyle na dzisiaj papa :*

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 6 kwietnia 2012



Po pierwsze - super ten mytowy robot! Ten kształt, ta postura, te szczegóły, że tak powiem, anatomiczne! Wszystko z maszynek do golenia! Dosłownie jak jakiś transformers! No to się nazywa recykling!
Szkoda, że robot zbyt dosłownie potraktował swoje przeznaczenie i zrecyklował się już dwie godziny po stworzeniu.

Cały dzień trwają przygotowania do świąt, faza: sprzątanie. Przeczytałam ostatnio w kalendarzu żartobliwą radę, że Najpiew kurze, potem odkurzacz, a więc najpierw wszystko powycierałam. Żeby tak nie bolało (bo nie ma czynności dotyczącej gospodarstwa domowego, której nie lubię bardziej) włączyłam sobie Modern Talking. A potem jeszcze Roya Orbisona. Ostatecznie oblecenie całego pokoju zajęło mi 3 strony kasety z Modern Talking oraz półtora Roya i troszkę (bo jedna ze stron nie była od początku). Odkurzanie to już zupełnie co innego - co prawda nie można słuchać, ale za to można śpiewać samemu XD

piątek, 6 kwietnia 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 06.04.12 Piątek

Na początek obiecane zdjęcia robota z maszynek do golenia :)































































dlaczego takie duże zdjęcia ? bo jestem z niego dumny, bo 2 dni pracy ale i tak po 2 h stania się rozpadł, a konkretnie nogi nie wytrzymały i upadł z 2 metrów - potem spróbuję go odratować.

Od rana musiałem robić przedświąteczne porządki, byłem wykończony i poszedłem spać:

Śniło mi się że Laurę porwali kosmici. Laura przechadzała się ulicą, kosmici zeskoczyli z kosmosu i załadowali ją na statek. Pobiegłem za nimi ale zdążyli uciec, więc wsiadłem na inny statek i z pokładu tamtego widziałem że statek z Laurą poleciał gdzie indziej niż mój. Potem widziałem napis "rok później". Nagle miałem na sobie taką błyszczącą zbroję i miecz świetlny. Cały czas szukałem króla rasy która porwała Laurę. Król był na nowo przejętej planecie, jadł posiłek ze swoimi doradcami przy wielkim okrągłym stole, wpadłem tam wyważając drzwi, zabiłem straże i wskoczyłem na stół. Podszedłem do króla, zapytałem gdzie jest Laura przykładając miecz do jego gardła. Gdy podał nazwę stacji bojowej i celi, pobiegłem do hangaru przy okazji zabijając wszystkich złych kosmitów po kolei.

Wszedłem na pokład królewskiego okrętu (największego i najszybszego ze wszystkich - zabiłem w środku całą załogę), wystartowałem poleciałem nim na stację w której przetrzymywano Laurę. Wbiłem się królewskim statkiem w tą stację, wysiadłem i tam wybijałem każdego kosmitę, szukałem Laury poziom po poziomie, cela po celi... i gdy już przeszukałem każdy zakamarek, każdą celę i nigdzie nie było Laury. Bardzo się skupiłem i wyczułem że jest gdzieś ukryty pokój, pobiegłem tam i po wyważeniu drzwi był zastałem wielgachnego włochatego potwora i szefów stacji, zabiłem go i przesłuchałem kierowników stacji bojowej. Powiedzieli że przewieziono Laurę w nieznane miejsce... załamałem się ... i zobaczyłem napis "ciąg dalszy nastąpi".

Tak wiem dziwne ......
Piosenka dnia :

Dobranoc :)

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 6.04.12 Piątek

Dzisiaj są ogromne przygotowania do świąt i na dodatek jest post więc nie mogłam dobrze zjeść z resztą, gdy wstałam o 12 nawet nie chciała mi się jeść więc czekałam do obiadu i robiłam placki z mamą. Obiad miałam ok 16 pizzę miałam, ale taka bezmięsną więc w sumie można powiedzieć, że to nie pizza ( jak można nie jeść mięsa oczywiście bez urazy dla wegetarian lub wegan, ale ja tego nie rozumiem i tak ). Jeszcze przed obiadem upiekłam 2 biszkopty: jeden zwykły a drugi czekoladowy, następnie barana chlebowego ( oczywiście ciasto ugniatały moje pasożytki ) no i jeszcze babkę upiekłam :D. Po wszystkim ok 14 lub 15 siadłam przed komputer i odnalazłam odpowiedź na dręczące mnie wcześniej pytanie ( to o kleju ) i okazało się, że klej nie klei się do butelki ponieważ jest zamknięty i nie dostaje się do niego powietrze więc nie wysycha, ale po tym jak to odkryłam zaczęło mnie dręczyć kolejne pytanie zadane mi przez mojego kolegę z klasy otóż zapytał mnie co bym zrobiła jeśli to wszystko w okół nas było tylko snem lub projekcją jak w Matrixie? Właściwie to nikt przecież nie wie jak jest naprawdę hmm a wy jak myślicie, jak jest naprawdę podzielcie się ze mną swoimi opiniami w komentarzach :). Jak się tym zadręczałam i jadłam pizze miałam ochotę podzielić się nią z Mythem, ale że jego bolał ząb to nie chciał ( biedactwo :) ) gdy tak z nim pisałam pokazałam mu moje prace, które wykonałam, gry mi się nudziło ( oto one )
Dzisiaj u mojej przyszłej uczennicy byłam tylko przez chwilkę zanieść jej ubranka, które wczoraj dla niej kupiłam. Były to dwie pary spodenek i sukieneczka takie fajne malutkie lecz, gdy była mniejsza nosiła jeszcze mniejsze bo była wcześniakiem. Następnie posiedziałam jeszcze przed komputerem i później lecę dalej piec placki bo w końcu święta już w sumie jutro bo rodzinka się zjeżdża do mnie jutro :) ( szczerze to za bardzo nie lubię świąt bo za dużo roboty z nimi ). Więc chyba tyle na dzisiaj papa :*