Gdy szliśmy kanałami Amelia nagle zemdlała, złapałem nim upadła w kupę. Wziąłem ją na ręce i poszedłem w stronę Tajnej Siedziby, nagle przede mną pojawił się ogromny krokodyl i wtedy powiedziałem :
- Stasiek ! Nie teraz ! Nie mam czasu na to, widzisz że sobie samice upolowałem. - rzekłem tak dumnie, żeby zabrzmiało bardzo dumnie i doniośle, krokodyl spojrzał na mnie swoimi smutnymi czerwonymi oczkami i zamruczał, no już nie mogłem wytrzymać no :

- Dobra Stasiek ! ale tylko jeden raz . - krokodyl zaczął się ciszyć, podskakiwać i merdać ogonkiem, otworzył paszczę, wyjąłem z paszczy Staśka jego ulubioną piłkę, krzyknąłem "Stasiek aport !", Stasiek podreptał czym prędzej za piłką i po chwili znów był przede mną z piłką w pyszczku, no więc stwierdziłem że skoro Amelia jest nieprzytomna to mogę się pobawić chwilkę ze Staśkiem, oparłem ją o ścianę i porzucałem piłeczkę Staśkowi, potem znów wziąłem Amelię na ręce i wyruszyłem w kierunku Tajnej Siedziby. Gdy już znalazłem odpowiedni właz zacząłem się na niego wspinać, nagle Amelia wyślizgnęła mi się z ręki i uderzyła o jeden z metalowych prętów imitujących drabinkę. Zeskoczyłem zobaczyć czy wszystko z nią w porządku - obudziła się a poza tym nie było widać jakichś większych zmian