wtorek, 19 lutego 2013

Ramona - Ktoś z Gdzieś - 91.20.31

Hej!
Lola mnie jednak chyba nie zabije. Powiedziała mi, że za bardzo się przykładam do tego codziennego pisania. Że to "wcale nie popsuje jej wyników istotnie ważnych bardzo badań". Ale i tak mam pisać, jk tylko zdarzy się coś bardziej ciekawego.
Przez ostatnie dwa dni - nudy... Dopiero dziś było super!

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 19 II 2013, Wtorek

O moja łepetyna. O jejku, jejku.
                                                  Dia de los muertos.

Witajcie, strudzeni wędrowcy!
   W związku z ostatnimi wydarzeniami musiałam pozostać kilka dni w szpitalu i następnie wypocząć w domu. Udane ferie, nie ma co. W każdym razie ostatnio boli mnie głowa. Tzn, głowa to boli mnie zawsze, lecz dziś na przykład jest jeden z tych bóli, kiedy widzisz tylko ciemność przed oczyma i czujesz jak ktoś wbija ci gwóźdź. W głowę, rzecz jasna. Stary, zardzewiały gwóźdź. Nieważne.
   W każdym razie po rekonwalescencji postanowiłam się wybrać na miejsce wypadku  z zeszłego tygodnia. Muszę dokonać oględzin, to pewne. Oczywiście, aby tam dotrzeć musiałam pokonać drogę przez zamiecie na przystanek. Następnie dałam się pożreć ogromnej autobusowej bestii. Lub wpadłam w łapska autobusu z piekieł bram. Po czterdziestu minutach dotarłam do miasta. Najpierw jednak swe kroki skierowałam do pewnej Ambrozji, która zmieniła wystrój. Muszę umieścić to ważne wydarzenie na blogu, ponieważ Ambrozja jest teraz piękna, cała w różowe kwiatuszki. Oj, jest słodko. Cóż, zjadłam co miałam zjeść i ruszyłam na spotkanie przeznaczeniu.