Poniedziałek
Nie jestem pewien czy pamiętacie ale jakiś czas temu dostałem wezwanie do klasyfikacji wojskowej. No to było na dziś ! No cóż pora stanąć oko w oko, kopyto w kopyto, opona w opnę z przeznaczeniem. Jako iż przez samo transformujące się ulice nie mam prawa jazdy i musiałem jechać autobusem ... zwykle droga trwa 10 minut(ale to tylko przy jeździe bezpośrednio do celu) a Pan autobusowy zrobił nam wycieczkę krajoznawczą i woził nas przez 35 minut. Trochę zabłądziłem (na miejscu, a nie w autobusie[tzn na osiedlu na którym szukałem hali sportowej w której przeprowadzano klasyfikacje wojskową, a nie na miejscu w którym siedziałem]). No ogólnie gdy zlokalizowałem halę sportową w której przeprowadzano klasyfikacje wojskową, wszedłem do środka... a tam była jedna osoba. Nie był bym sobą gdybym nie podszedł i nie zagadał - Paweł, mechanik ale z zamiłowania cukiernik. Potem przyszedł Marcin z udarem mózgu (nie mylić z radarem w mózgu), a po nim zaczęli się pojawiać systematycznie kolejni.
Potem przyszła jakaś dziewczyna i ona nas zapisywała, okazało się że trzeba mieć zaświadczenie o nauce i zdjęcie :) a ja obu nie miałem... ale przy użyciu wrodzonego uroku i inteligencji uprosiłem tą dziewczynę żeby jako zaświadczenie nauki przyjęła legitymację szkolną a zdjęcie wyrwałem z biletu miesięcznego na autobus. Potem czekałem 3h zanim lekarki i lekarz raczą przylecieć helikopterem.
Potem gdy tam wszedłem kazali mi się rozebrać(powiedzieli "Idź rozebrać tam"), no to się rozbieram (okazało się że nie do całkiem naga ... nie moja wina że mi nie wytłumaczyli że to Ja mam się rozbierać, a ja zacząłem rozbierać ściany, potem krzesła i sekretarę), jak już mi powiedzieli że mam się rozebrać - to się rozebrałem, a gdy powiedzieli że w bokserkach mogę zostać było już za późno :) podczas badania lekarz powiedział że powinienem zainteresować się służbami powietrzno-desantowymi (czyli w sam raz dla mnie bo doświadczenie mam dzięki mojemu wysoce technologicznie zaawansowanemu osobistemu plecakowi odrzutowemu wysokiej mocy). Potem dostałem kategorię przydatności, dostałem "A" czyli Arcywydajnie-skuteczno-niesamowity.
Wyszedłem na korytarz i czekałem godzinę za odbiorem takiej książeczki i gdy w końcu mnie zawołali to na dzień dobry usłyszałem "Widzę że kolega zdrowy jak szczur" (albo "Tur" ... nie jestem pewien) ale to zazwyczaj szczury są zdrowe bo się na nie trutkę kupuje żeby zginęły (bo są zdrowe i mają być chore). Zaproponowali pójście do wojska a ja podjąłem decyzję że za rok pójdę na służbę przygotowawczą a potem do rezerwy.
Wtorek
Piękny i szybki dzień, od rana pobiłem rekord połączenia z Laurą, w dodatku odkryłem niezwykle Dziwny Park (taki nawet mały więc powinien być nazwany "pareczkiem"), byli tam dziwni ludzie, dziwne gołębie, furgonetki jeżdżące po chodnikach i eskadra F16 . Przez to przesiadywanie w Dziwnym Pareczku spóźniłem się trochę na lekcje. Po szkole wybrałem się znów do Dziwnego Pareczku na próby do wideo bloga, wyszły całkiem pomyślnie.
Piosenka dnia :
Dobranoc :D
Scena z rozbieraniem się (a zwłaszcza rozbieraniem sekretarki) nie do pobicia, podobnie wywód o szczurach XD
OdpowiedzUsuń