środa, 11 kwietnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 10 kwietnia 2012



Dzień zaczął się zdecydowanie nerwowo i chaotycznie, bo od TeamSpeaka. No bo przecież pomimo iż od tygodnia co najmniej było wiadomo, że robimy sobie drugi "zlot na Skype" i jak sama nazwa tematu wskazuje, potrzebny będzie do tego komunikator TeamSpeak, to ja oczywiście musiałam przypomnieć/uświadomić to sobie w nocy z poniedziałku na wtorek (gdzieś pomiędzy kończeniem montowania wpisu, a próbą ściągnięcia nowszej Mozarelli, bo przecież starsza nie wie, co to WebGL). Postanowiłam wtedy, że wstanę wcześniej (w wolnym tłumaczeniu: dużo przed 12, o której mieliśmy się spotkać, a przynajmniej myślałam, że o tej właśnie mieliśmy się spotkać) i jakoś znajdę te dwie godziny dla tych nieszczęsnych 28 coś MB.

Skończyło się tak, że siedziałam o 11:40 i kibicowałam Simplusowi, żeby przetransmitował brakującą połowę danych trochę szybciej niż było to wykonalne. Zapowiadało się, że nie będzie aż tak, no ale... Najpierw kliknęłam Pobierz. O dziwo na moim Pulpicie pojawił się nie sam zainteresowany, ale coś co deklarowało się go przytaszczyć i przedstawiało się jako Downloader. Downloaderem jednakże nie było, ponieważ takowe posiadają szereg zalet, z których najważniejszą jest możliwość wznownienia pobierania tego, co się ściągało bez straty tego, co się ściągało. Takie rzeczy udostępnia na przykład Majkrosoft. A tutaj - nie dość, że połączenie śmiało się zerwać, kiedy otworzyłam piewszą lepszą stronę z Forum Whomanistyki (co prawda każda strona z tego forum to istny traktor reklamowy i nie otworzyłam jednej, a z sześć na raz), to jeszcze nie pozwalał wznowić i trzeba było go włączyć od początku :( Po połowie godziny pobierania przy nawet nie wiem, ilu procentach, bo przecież nie pisało dokładnie, ile, tylko tak na czuja rzec można, że 20.
No to jeszcze raz...
Czyli: myślałam, że zaczynają o 12, a się okazało, że o 10; myślałam, że ja zacznę o 12, a program dojechał "szczęśliwie" dopiero na 13 - nie mogło by być odwronie? :p
Słusznie stwierdziłam jednak, że chyba uda mi się kogoś jeszcze złapać, więc mimo wszystko się nie łamałam. Przebiłam się zgrabnie przez konfiguracje serwerowo-channelowe i dotarłam na miejsce. I powiem Wam, że te oznaczenia użytkowników, że jak ktoś jest, to taka kulka niebieska, a jak ktoś mówi, to tak jakby się zapalała, i w ogóle takie drzewa ładne tych kanałów mi narysował też...
Gorzej jak przyszło do do jego możliwości transferowo-akustycznych. No dobrze, rozumiem, słabszy Internet i te rzeczy, ale to jest co innego, jak program dostaje zadyszki, bo mu się 10 MB nie chce zmieścić do 4KB, a przynajmniej nie od razu, a co innego, kiedy program minutę jest obecny, a potem wychodzi na kawę i ciastko z Connection lost! Oops! Ktoś mógłby wziąć pod uwagę, że niektórzy obserwują gęstość wykorzystania sieci i mogą przypadkiem zauważyć, że co jakiś (łatwo dający się przewidzieć) czas połączenie się zeruje.
Sorry, może faktycznie Skype nie jest programem doskonałym i nie potrafi zrobić jak należy wielu rzeczy, które obiecuje. Ale on mi łącza nie zostawia pustego

Pamiętacie Pyrkon, który wydarzył się prawie miesiąc temu i moje wielkie marudne przygotowania nań? Miałam pochwalić się prezentacją i nikt nic nie mówi. Nikogo nie interesuje?
To Wasz problem - jestem z niej tak dumna, że i tak ją wystawię
Pyrkon 2012

Jak widać po drzewie folderów po lewej jest to numer 1. Tak, dobrze sądzicie, będą kolejne numery. Nie wiem jeszcze kiedy, ale wiem na pewno, że mam jeszcze parę pomysłów, którymi chcę się podzielić.

Mama, która nie jest superbohaterką, doznała dziś olśnienia:
Ale to Dlaczego ja głupie!

Ja wiem, wiem, że to tylko o jakąś jedną konkretną wybitnie nierealistyczną sprawę chodziło i że następnego dnia mama ponownie siędzie przed Polsatem (czy co to jest) i będzie to oglądać nadal czy tak czy tak wbrew refleksjom dnia poprzedniego. Ale ona to powiedziała z taką spokojną powagą, jakbym polskie "seriale dokumentalne" naprawdę nie były rzeczą, z której śmieje się pół Internetu

Napisałabym coś jeszcze, ale właśnie przyszedł tu taki pan od Monty Pythona i powiedział, że nie mogę już pisać, bo ten wpis jest zbyt nieciekawy, poruszający zbyt niepotrzebne tematy, i w ogóle zbyt głupi, żeby go kontynuować i dla dobra widzów i czytelników musi go przerwać.
W takim razie <odpycha pana i stara się nie oberwać gumowym kurczakiem> życzę Państwu miłego wieczoru i zapraszam jutro o tej samej porze.

Upolowany widoczek:



I wyjątkowo nieupolowana piosenka:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz