Cały wtorkowy poranek , w sumie cały dzień , był strasznie nudny . Nic się nie wydarzyło , no może poza tym że nie miałem 3 ostatnich lekcji i rano gadałem z koleżanką. Wróciłem do Tajnej Siedziby . Oglądnąłem jakiś film i to tyle , nic ciekawego , żadnego przestępstwa . Hank Udasz ciągle na posterunku Policji . Gdzieś mi mignęła Dark Lady.
wczoraj pojawiło się to oto nagranie :
http://www.youtube.com/watch?v=IXNw9pPSMYc&feature=player_embedded
jak widać , to nie ja , a podający się za Supermena człowiek tak na prawdę nie jest Supermenem , bo sam , osobiście i we własnej osobie skopałem tyłek Supermenowi i wiem że wyglądał inaczej , nawet na kryptonitowym haju wyglądał bardzo podobnie do tego dziennikarza jakiegoś ... jak on miał , a tak Clark Kent !
Piosenka dnia :
Wielkie podziękowania dla Renatki która mi bardzo bardzo pomogła . Ściskam Cię tak mocno jak moja mała kuzynka swojego ulubionego misia :)
Dobranoc .
wtorek, 3 stycznia 2012
AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 3 stycznia 2012
I jak? Ogórki pomogły? Faktycznie, podmiana ogórka na ogórka w pewnym miejscu przepisu całkiem zmienia efekt końcowy! A piosenka jak?
Ostatnio na kanale Puls mignął mi jakiś niemiecki... No dobra, tam wszystkie filmy są niemieckie, ale nie znajdę już na niego innych namiarów, więc rozwiewam ewentualne wątpliwości. Jest to typowy utwór familyjny z tzw. rezolutnymi dzieciami w roli głównej. Akcja idzie na początku jakoś tak, że generalnie zastanawiają się one nad sensem wszechrzeczy łapiąc przy tym groźnych złoczyńców i nagle pojawia się motyw fabryki. Główni bohaterowie dowiadują się z przestrachem, że fabryka w rodzimym mieście nagle zostanie zamknięta, bo nagle zbankrutowała. Dopytują: dlaczego? Przecież takie działania zawsze muszą mieć sens! Ot: Maszyny się popsuły, a kiedy wydano ostatnie fundusze, one też nie działały jak należy. Trzeba coś zrobić! panikują "mądre dzieci" Przecież kiedy ta fabryka upadnie, pół miasta straci pracę!
I wiecie co? Lada moment znajduje się ktoś, kto widział dziwnych panów w czarnych garniturach, po których wyjściu wszystko się zepsuło... No co wy na to? Przecież to nawet superbohater łapie się za głowę i wali nią o ścianę. Oczywiście superbohater z Polski...
A Myth miał w szkole coś o superbohaterach. No proszę! A ja, nie licząc wspomnianego powyżej wybryku telewizyjnego, miałam styczności z bohaterskością dzisiaj niewiele. W dużej części dlatego, że w godzinach 10 - 12 am (czyli aż przez ponad 6% mojego cyklu czuwania!) siedziała na mnie Kocia Rózia i nie chciała zejść. Mogę więc zarzucić jedynie bohaterskim opowiadaniem Pogromcy smoka.
Jak widać superbohaterem można być na różne sposoby.
Jak widać, jeśli chodzi o Łiskasa vel Łiskasa akcja się kręci! A dokładniej policja kręci się w kółko. Ciekawi mnie jak przesłuchania, a tymczasem rozgryzam portret tego Udaja don Łiskasa, czy go czasem nie widziałam.
Wreszcie z trudem zdecydowałam, że nie :( I że koleś przypomina mi dyskietkę 3,5 cala. Nie pytajcie, dlaczego.
W każdym razie jemu ogórek nie pomoże.
A jeśli już jesteśmy przy skojarzeniach - chyba za bardzo naoglądałam się Doctora Who, bo już dosłownie wszystko kojarzy mi się z Anglią:
I jeszcze cytat dnia:
Mówiłem im, żeby nie włazili w buciorach
Tata do mnie, kiedy pozamiatałam mu warsztat wywalając z niego dwa wiadro piachu po dwóch traktorach
A teraz coś, czego mi się bardzo chętnie słuchało dzisiaj:
Subskrybuj:
Posty (Atom)