Nie jestem pewien czy pamiętacie ale jakiś czas temu dostałem wezwanie do klasyfikacji wojskowej. No to było na dziś ! No cóż pora stanąć oko w oko, kopyto w kopyto, opona w opnę z przeznaczeniem. Jako iż przez samo transformujące się ulice nie mam prawa jazdy i musiałem jechać autobusem ... zwykle droga trwa 10 minut(ale to tylko przy jeździe bezpośrednio do celu) a Pan autobusowy zrobił nam wycieczkę krajoznawczą i woził nas przez 35 minut. Trochę zabłądziłem (na miejscu, a nie w autobusie[tzn na osiedlu na którym szukałem hali sportowej w której przeprowadzano klasyfikacje wojskową, a nie na miejscu w którym siedziałem]). No ogólnie gdy zlokalizowałem halę sportową w której przeprowadzano klasyfikacje wojskową, wszedłem do środka... a tam była jedna osoba. Nie był bym sobą gdybym nie podszedł i nie zagadał - Paweł, mechanik ale z zamiłowania cukiernik. Potem przyszedł Marcin z udarem mózgu (nie mylić z radarem w mózgu), a po nim zaczęli się pojawiać systematycznie kolejni.
