sobota, 28 stycznia 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 28.01.12 Sobota

No więc ... nic nie pamiętam z dzisiejszego dnia, poza kilkoma faktami:
- wstałem o 12:00 i zjadłem obiado-śniadanie
- od 13:00 do 15:00 gadałem z koleżanką(tak ! ja na serio mam koleżanki tzn jedną czy dwie ...)
- od 15:00 do 20:00 nic nie pamiętam, poza wielką białą plamą taką jak poniżej :
- od 20:00 oglądałem "Ligę Niezwykłych Dżentelmenów" - co to w ogóle jest ? Liga - było ich kilku to ok, Niezwykłych - no tak niby byli niezwykli, ale dżentelmenów ? przecież tam była kobieta ! No ale poza tym ich supermoce .... no ale to nic, film nawet przyjemny, przyjął bym takiego Nautilusa z rudą wampirzycą :D :D :D :D :D

Właśnie dowiedziałem się czemu nic nie pamiętam ! Właśnie przyjechała ekipa Przypominaczy i już wiem :


"Węzeł zapomnień "

Otóż o 15:11 zadzwonił kumpel, pracuje jako Facet w Czerni i poprosił mnie o konsultacje w sprawie domniemanego kosmity. Podobno spotkaliśmy się w jego ulubionej restauracji "Błękitna Ostryga", gdy chciał pokazać jedno ze zdjęć obcego w bocznej kieszeni marynarki zauważyłem małe, srebrne urządzonko z kilkoma przyciskami. Gdy powiedziałem co o tym sądzę (że to nie żaden obcy tylko jakiś zdeformowany talib) wypiliśmy kilka drinków, w pewnym momencie kolega poszedł do ubikacji, ale zostawił marynarkę w której było urządzonko więc niepostrzeżenie wyciągnąłem urzadzonko z kieszeni i zacząłem oglądać, i były tam napisy "minuty", "godziny", "dni", "miesiące", "lata" i "OK" więc przycisnąłem kilkukrotnie "minuty" i nadusiłem "OK" i zobaczyłem błyśnięcie ...

nagle nie wiadomo skąd pojawiła się kelnerka i mnie szturchała, powiedziała że siedziałem zapatrzony w nicość i nie reagowałem na to co mówi do momentu aż nie powiedziała "niech pan się odezwie", w dodatku mój kolega zniknął. W ręce trzymałem jakieś dziwne urządzonko, kelnerka powiedziała że cały czas je trzymałem, ale nie miałem pojęcia skąd je mam i do czego służy. Wraz z kelnerką zacząłem je oglądać, i były tam napisy "minuty", "godziny", "dni", "miesiące", "lata" i "OK" więc przycisnąłem kilkukrotnie "minuty" i nadusiłem "OK" i zobaczyłem błyśnięcie ...

Nie wiem skąd ale przy mnie stały dwie kelnerki, tzn jedna coś mówiła a druga patrzyła na mnie zdezorientowanym wzrokiem i chyba tak samo jak ja nie wiedziała co się dzieje a w dodatku zniknął mój kolega. jedna z kelnerek mówi do drugiej że ma wrócić do pracy a nie robić sobie zdjęcia z klientami, stanowczo zaprotestowałem bo przecież nie robiliśmy sobie żadnych zdjęć! Bo ani ja ani kelnerka nie mieliśmy aparatu ale za to ręce trzymałem jakieś dziwne urzadzonko zapytałem je czy to ich, ale one tak jak ja nie wiedziały czym jest ta rzecz, jedna z kelnerek usiadła na miejscu mojego kumpla a druga stała, przyglądaliśmy się urządzonku. Widniały na nim napisy "minuty", "godziny", "dni", "miesiące", "lata" i "OK" więc przycisnąłem kilkukrotnie "minuty" i nadusiłem "OK" i zobaczyłem błyśnięcie ...

Siedzę sobie gadam z kumplem a tu nagle kumpel jest kelnerką ! a druga kelnerka stoi obok i z równym zdziwieniem co kelnerka która przed chwila była moim kumplem. Po drugiej stronie stolika stała trzecia kelnerka i mówiła coś o błyskach i że szef restauracji każe wracać im do pracy a nie się obijać. Zapytałem co się stało i gdzie jest mój kumpel ale żadna z nich nie potrafiła mi powiedzieć dlaczego go tu nie ma. Jedna z kelnerek zauważyła że w dłoni trzymam jakieś urzadzonko, kelnerki się zbliżyły i zaczęliśmy się mu przyglądać. Urządzonko miało napisy "minuty", "godziny", "dni", "miesiące", "lata" i "OK" więc przycisnąłem kilkukrotnie "minuty" i nadusiłem "OK" i zobaczyłem błyśnięcie ...

Nie wiem co się dzieje ! Jakiś facet szarpie kelnerki i drze się że mają wracać do pracy bo je pozwalniają, widząc to wstałem i przywaliłem z całej siły w twarz tego faceta, facet poleciał w stronę baru, przekoziołkował się i zniszczył ściankę na której było bardzo dużo drogich alkoholi. Ludzie zaczęli bić brawo, nagle zauważyłem że coś trzymam, było to dziwne urządzonko, zapytałem kelnerek skąd to mam ale nie umiały odpowiedzieć na to pytanie, na urządzonku były napisy "minuty", "godziny", "dni", "miesiące", "lata" i "OK" więc przycisnąłem kilkukrotnie "minuty" i nadusiłem "OK" i zobaczyłem błyśnięcie ...

Poczułem spoliczkowanie, kolega który siedział naprzeciwko mnie trzyma mnie za ramie i krzyczy "stary ogarnij się ! coś ty zrobił ? bawiłeś się zapominaczem ?", dookoła nas są kelnerki, boli mnie ręką, bar zdewastowany, za barem leżał jakiś pobity facet i ludzie w całej restauracji stali. co się dzieje ? przecież ja siedziałem spokojnie, nie mogłem dokonać takich zniszczeń. Zapytałem kumpla co się stało, a on kazał założyć mi okulary przeciwsłoneczne, wyciągnął z mojej ręki urządzonko które nazwał "Zapominacz"- nie miałem pojęcia że w ogóle je mam a tym bardziej skąd je wziąłem. Kolega ocucił pobitego faceta, kazał wszystkim spojrzeć w jego stronę, podusił coś na Zapominaczu, Zapominacz błysnął i wszyscy ludzie dookoła zrobili takie dziwne miny, ich oczy były zapatrzone w jakiś takiś niebyt. Kolega powiedział że klienci mają wrócić do posiłku, kelnerki do pracy i że mają pamiętać że szef nie został pobity tylko się potknął i upadł na bar.

Wyszliśmy z baru i kolega wytłumaczył że gdy był w ubikacji usłyszał krzyki i brzdęk tłuczonego szkła, wybiegł z ubikacji a cała restauracja była zniszczona, właściciel leżał pobity a ja siedziałem w otoczeniu kelnerek z Zapominaczem w ręku i wtedy zareagował i uratował sytuację.Gdy już mieliśmy się rozstać to jeszcze poprosiłem go abym mógł użyć raz jeszcze Zapominacza, Wszedłem do restauracji, założyłem okulary przeciwsłoneczne, błysnąłem złemu właścicielowi i kazałem oddać restauracje pracownikom, sprzedać majątek a potem rozdać go biednym i kazałem mu też zostać mnichem. Potem wyszedłem z uśmiechem z restauracji, i chciałem rzucić Zapominacz koledze ale zapomniałem że ma kiepski refleks ... kolega nie złapał, Zapominacz upadł na ziemię i wybuchł powodując ogromny błysk, z kumplem byliśmy jak pijani i naćpani, ciągle wszystkiego zapominaliśmy - 2,5 h wracałem do domu bo zapominałem gdzie jestem i jaka jest droga do Tajnej Siedziby a miałem bardzo blisko ... a potem się obudziłem i zacząłem już normalnie egzystować, za to mojego kolegę znaleziono w jednym z gejowskich klubów tenisowych w Berlinie .

Piosenka dnia :


Dobranoc :)

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 28 stycznia 2012



Nie jest tak, że dziewczynka-antymatematyczka, która do mnie przychodzi jest tępym ogrem, który niczym się nie interesuje. Podczas gdy ja prawię jej wykłady o wyższości dzielenia przez 10 i inne zerzaste liczby, ona później omawia przede mną szeroko osiągnięcia wokalne Rihanny, listę towarzyszek życia Justina Bibera (ojej, to przecież dziecko! XD ) oraz wiele innych mniej lub bardziej ciekawych wydarzeń rozpowszechnianych przez czasopisma opiniotwórcze Bravo oraz Dziewczyna.
Szczególnymi względami mojej małej podopiecznej cieszy się skandalistka Lady Gaga (którą swoją drogą i jak lubię odkąd obejrzałam teledysk Poker Face, a nawet podziwiam, od kiedy dowiedziałam się, że Neil Tennant wpuścił ją do siebie scenę). Usłyszałam potoki zdań o częstotliwości zmian jej fryzur, niesymetryczności zabójczo orginalnego odzienia, obejrzałam bodajże ze trzydzieści plakatów... No a potem poczułam się dłużna i po ostrożnym namyśle pokazałam małej przyjaciółce wyczyn programistów JavaZone:



Wbrew początkowym oczekiwaniom chłodu, marudzenia lub niezrozumienia małej fance performance podobał się bardzo bardzo
I bardzo dobrze, bo mnie niezmiennie, odkąd ten filmik pierwszy raz obejrzałam (na początku października'10), ten filmik rzuca na kolana.
Heh, ta natura programisty ;)

Wracając do tematu - Lady Gaga bynajmniej nie jest artystką, do której nie chciałoby się nawiązywać i zastanawiam się, ile jeszcze takowych nawiązań było. Na pewno jedna w jakimś filmie-parodii dla młodzieży, na pewno słyszałam "ją" dzisiaj w Arturze i zemście Maltazara (jakąś zaletę ten twór musiał jednak mieć :D), może też jeszcze w tej reklamie Tymbarku, co się jeszcze z rok temu pałętała na wizji... No cóż, nie jestem znawcą, w każdym razie mogę pochwalić się jeszcze tym żartem:



I w sumie... taka Lady Gaga podobała mi się najbardziej. Tak wyrazista i nowa, że nawet jeśli tylko jakiś chętny założył sobie białą perukę, to było wiadomo, za kogo się przebiera. Niestety, obawiam się, że stało się to, czego obawiałam się dosłownie od momentu, kiedy natknęłam się na Poker Face - że nam osoba Lady Gagi zblednie, zmęczy się i znormalnieje. No bo na początku, tj. przez pierwsze pół roku, każdą reakcją na jej nową piosenkę było Ale to głupie!, a za parę minut, ledwie ustała melodia, zaczynałam sama śpiewać, bo aż mnie podrzucało. Poker Face, potem Just Dance, Paparazzi, Bad Romance i Alejandro - każda z nich zdobywała mnie niezależnie od siebie i rytm każdej z nich wskakiwał mi automatycznie, kiedy nie słyszałam nic innego.
A teraz? Jakieś Born This Way i (całkiem dobre co prawda) Dance in the Dark, w którym zachowuje się jak Madonna...

Już miałam dodawać wpis, kiedy do pokoju weszła siostra i zaczęła opowiadać o pokrzepiających problemach, którymi zajmują się na studiach, tj. staweczniki, dwupalce, błonotchawki i gnatocośtam oraz wyjaśniać, że nie pchła jest pajęczakiem, tylko kleszcz, bo jest też roztoczem (roztoczą? Trzeba do Miodka zamailować). Teraz wiem, jak się czuła, kiedy opowiadałam o stronicowaniu i różnicach między pamięciami ROM I PROM...

A, i jeszcze coś, co mnie dzisiaj zwaliło z nóg (pomimo że jeszcze leżałam w łóżku):
jak kolejne ubuntu będzie tak userfriendly i responsywne jak obecne, to powinni je nazwać Ubuntu 12.04 Autistic Ameba.
z bash.org.pl

Mam nadzieję, że czytelnicy kojarzą z grubsza, co to jest Ubuntu, a przynajmniej nie przeszkadza im ewentualna niewiedza :) Mnie do szczęścia wystarczyła już sama kombinacja dwóch słów ostatnich słów. No wyobraźcie to sobie...





A na wypadek, gdyby komuś ten post wydał się jeszcze nie dość muzyczny - jedna z nowszych, choć i lepszych piosenek (Lady Gagi rzecz jasna):