Niedziela...typowa nudna niedziela. Misja-blog przebiega z opóźnieniem, a ja zgodnie z planem podchodzę pod twierdzę MGR. Znooowu została przez kogoś opanowana, tym razem przez Errocjusza Wielkiego, który pożera ludzi i formatuje kanapki z serem i więzi dyski twarde...czy może na odwrót? Nie pamiętam...W każdym razie nie mogę tego tak zostawić, to mogą być smaczne kanapki! W dodatku nie daje mi pospać w niedzielę, niewybaczalne. Ale będzie mi potrzebna mocniejsza broń – podobno dysponuje nulloodpornym* pancerzem. W poszukiwaniu kogoś, kto nią dysponuje znowu przeszukałem Outer- i Internet, tym razem docierając aż na jego koniec:
Teleport na koniec internetu
Faktycznie, nie ma tam nic – ani informacji, ani stacji metra, ani nawet WC. Zrezygnowany wskoczyłem na przycisk “Wstecz”.
Tymczasem mój informator, Zając “Terminator” Poziomka przekazał mi informacje o tajnym składzie tajnej broni wroga w tajnym miejscu. Szubko tam pobiegłem i z pingiem* 200 ms znalazłem sie na miejscu (było oznaczone tabliczką „Tajne miejsce”, więc się nie pomyliłem). Było tam mnóstwo skrzynek podpisanych “Pseudoinwersja Moore'a-Penrose'a - Ściśle Tajne/Nie Wiem”*. Zaraz, skąd on ją wziął? Gdyby użył jej w nieodpowiednim celu…to byłoby gorsze, niż malloc, którym prawie oberwałem!
Światło w magazynie się zapaliło i zza skrzyń wyskoczył sam Errocjusz. Trzymał oczywiście gotową do strzału pseudoinwersję Moore'a-Penrose'a. Uchyliłem się przed pierwszym strzałem, który trafił w jedną ze skrzyń, a ta zamiast się rozpaść zmieniła się w drzewko cytrynowe. Chwyciłem cytrynę z niego (będzie do herbaty) i schowałem się za drugą skrzynią, tym razem z napisem LAPACK. Była otwarta – no tak, Open Source, więc chwyciłem jej zawartość i niewiele myśląc nacisnąłem spust. Broń jednak zamiast wystrzelić rzuciła wyjątkiem* „wrong arguments”, ale na szczęście trafiła nim w stopę Errocjusza, nie moją.
A no tak, nie zauważyłem, że na broni było mnóstwo przycisków i przełaczników, każdy opisany czymś w rodzaju „SGGGLM”, „SORGBR”, czy „Olaboga, jaka brudna podłoga”. Wcisnałem kilka na chybił trafił, nacisnąłem spust, tym razem wystrzeliło...wodą. To mogło Errocjusza najwyżej wkurzyć, więc poszukałem innej kombinacji. Tym razem wyskoczył sok marchewkowy. Świeży! Napiłem się i poszukałem jeszcze innej kombinacji. W końcu znalazłem tę, która oznaczała pseudoinwersję. Znowu wystrzeliłem w dość mocno wkurzonego Errocjusza (który ociekał teraz wodą i sokiem marchewkowym), ale nie trafiłem w niego. Ten tylko się roześmiał mówiąc „Widać, że nie używałeś tej broni. Ona strzela tylko w określonych kierunkach” Teraz roześmiał się jeszcze mocniej. „Kiedy tu stoję, jestem nietykalny. Dopiero gdybym stanął tutaj <zrobił krok w prawo>...ups! Nieeee!”. I nie zdążył nic powiedzieć, bo po pierwszym trafieniu zmienił się w macierz, a po drugim - w bardziej znaną mi formę życia:
odstawiłem go tylko do Minecrafta i wróciłem do domu.
Nadało mi się:
*null – W języku normalnych ludzi zero, puste miejsce, wskaźnik, który na nic nie wskazuje. Kiedy w programie próbuje się takiego pustego miejsca użyć, jest katastrofa.
*ping – czas, po jakim uda się wysłać pakiet do jakiegoś urządzenia w sieci i spowrotem
*pseudoinwersja - matematyczna operacja na macierzy...zbyt potworna, żeby tu o niej opowiadać.
*Open Source - (w uproszczeniu)oprogramowanie, do którego źródła są publicznie i za darmo dostępne
*wyjątek – sposób powiadamiania o błędzie albo nietypowej sytuacji. Kiedy wystąpi takie coś (np. dzielenie przez 0), wyjątek jest "rzucany" i trzeba go w innym miejscu "złapać" i obsłużyć (np. wyświetlić napis "Pamiętaj, cholero, nie dziel nigdy przez zero")
Mam nadzieję, że Kitina nie przeczyta tego komentarza...
OdpowiedzUsuńDo diabła z Charyzjuszem Chakierem XD