"Anioł, ciasteczka i Wielka Stopa cz. 2"
Gdy wraz z Cisteczkową Evą i Romanem opracowaliśmy plan dostania się do Sekretnej Bazy Profesora Hubaby. Nagle z góry zeskoczył ogromny ślimak z wielkimi zębami i skakał jakby miał dwa ADHD. Skoczył na Romana i zatopił w nim swoje kły, chciałem go załatwić ale miecz zaklinował się w pochwie i musiałem użyć miotły - ale zamiast ślimaka trafiłem Romana, Roman stracił przytomność i upadł. Na szczęście upadł na ślimaka zabijając go więc się liczy że to ja zabiłem zmutowanego ślimaka (co prawda w trochę niekonwencjonalny sposób ale zawsze). Gdy już dobudziliśmy Romana wyruszyliśmy w kierunku Sekretnej Bazy Profesora Hubaby.
Z daleka widzieliśmy Sekretną Bazę Profesora Hubaby - kiepska nazwa bo jego zamek widzieliśmy z kilometra. Gdy już byliśmy 100 m od celu, przebiegły profesor Hubaba transformował zamek w wielgachny sterowiec i odleciał, Ciasteczkowa Eva poleciała za nim. A ja i Roman biegliśmy pieszo i gdy wbiegliśmy już do dżungli to Roman zaczął skakać po drzewach niczym Tażan/Tarzan. Ciasteczkowa Eva uszkodziła chwilowo silniki sterowca i ten się zniżył. Leciał 2 m nad linią drzew - więc oczywiście Roman doskoczył na pokład, i oczywiście przedarł się przez poszycie sterowca i dostał do środka, a Ciasteczkowa Eva starała się zniszczyć stateczniki sterowca. A tymczasem ja nie wiedziałem co zrobić ...
Przypomniało mi się że w jaskini został mój wysoce technologicznie zaawansowany osobisty plecak odrzutowy wysokiej mocy, wiec pobiegłem w tamtą stronę. W między czasie Profesor Hubaba wypuścił z klatek swoje Żabonietoperze które zaczęły atakować Ciasteczkowa Evę - świetna sytuacja żeby zaszpanować. Ale ten wysoce technologicznie zaawansowany osobisty plecak odrzutowy wysokiej mocy jak zwykle szwankuje ! Gdy zabrałem się za walenie młotkiem Romana w wysoce technologicznie zaawansowany osobisty plecak odrzutowy wysokiej mocy a tymczasem Ciasteczkowa Eva pokonała wszystkie Żabonietoprze i wróciła do psucia silników. W tym czasie Roman przedzierał się przez kolejne poziomy sterowca, a ja waliłem młotkiem w mój wysoce technologicznie zaawansowany osobisty plecak odrzutowy wysokiej mocy.
Nagle Profesor Hubaba użył "Niecnej maszyny do zmiany pogody" i wytworzył silną burzę z silnym deszczem. A że Ciasteczkowa Eva miała skrzydła które po przemoknięciu nie nadawały się do lotu to leciała z coraz większym wysiłkiem. W końcu ! Wysoce technologicznie zaawansowany osobisty plecak odrzutowy wysokiej mocy w końcu zaczął działać ! Gdy widziałem że Ciasteczkowa Eva spada to przełączyłem tryb z "super mega szybko" na "szybkość łapania spadającej dziewczyny" - tak , to ten najszybszy tryb . Leciałem z taką prędkościom że czułem jak bokserki pod pancerzem mi się zsuwają. Na szczęście sterowiec był pod skalnym urwiskiem wypełniony kamiennymi szpikulcami i lawą. Leciałem, leciałem, leciałem a ona spadała, spadała - już byłem coraz bliżej ... Udało się ! złapałem ją ! (Byłem z siebie dumny tak bardzo jak rodzice gdy zrobiłem pierwszą kupę do nocnika a nie do pampersa).
Lecieliśmy w górę aż nagle wysoce technologicznie zaawansowany osobisty plecak odrzutowy wysokiej mocy zaczął odmawiać posłuszeństwa i przygasał momentami (a żaby było śmieszniej ciągle byliśmy nad urwiskiem), chyba chodziło o to walenie młotkiem ... zrobiłem chyba dziurę - jedną może dwie ... ewentualnie czterdzieści. Ale to nie ważne bo i tak to nic nie zmieni. Już byliśmy nad skarpą i wysoce technologicznie zaawansowany osobisty plecak odrzutowy wysokiej mocy stracił ciąg ... i spadliśmy ! W ostatniej chwili złapałem się skarpy i tak wisieliśmy. W dodatku jeszcze dłonie mi się pociły i Ciasteczkowa Eva zaczynała się wyślizgiwać. W tym momencie Roman dostał się do Pokoju Kontroli sterowca, zlikwidował Profesora Hubabę i wyłączył maszynę do zmiany pogody.
Udało mi się podciągnąć i wdrapać na skarpę, wciągnąłem Ciasteczkową Evę i wtedy poczułem jeszcze większą dumę :) Jak wtedy gdy coś tam wygrałem w jakimś tam konkursie. Roman podleciał po nas sterowcem i odwiózł nas pod sam dach mojej Tajnej Siedziby. Pokiwaliśmy mu i odleciał, zostaliśmy sami na dachu. Nasza konwersacja wyglądała tak :
Ciasteczkowa Eva - dziękuję za pomoc :)
Ja - Nie ma sprawy, odezwij się jeszcze kiedyś to wyskoczymy do Zoo albo na Bingo.
C - Wiem że miałam Ci dać ciasteczko za pomoc ... ale niestety już nie mam.
J - Ok, nie ma sprawy i tak było fajnie.
C - Chyba że zamiast ciasteczka chcesz buziaka
J - Oczywiście że tak
C - No ale zdejmij hełm żeby było łatwiej
(zdjąłem hełm a Ciasteczkowa Ewa tak dziwnie się popatrzyła i powiedziała)
C - Albo wiesz co ... mam jeszcze jedno ciasteczko, proszę bardzo
(dała mi ciasteczko i odleciała)
Tak skończyła się moja przygoda, przynajmniej ciasteczko mam ... dziwna sprawa bo na dole był napis "made in biedronka", i to ciasteczko chyba było jakimś awaryjnym bo smakowało jakoś tak dziwnie. No ale najważniejsze że Profesor Hubaba został pokonany :)
Zauważyłem że ostatnio ktoś zaczął pisać komentarze do postów, w jednym z komentarzy było zawarte pytanie :
Jak wyglądają laserowo-tytanowe kalesony ? otóż tak :
Piosenka dnia :
Dobranoc :)