W ciągu ostatniego roku nie miałem zbyt wielu okazji do superbohaterowania (bo po co pisać o takich drobiazgach, jak uratowanie jednej planety przed uznaniem przez UE za niezgodną z normami?), dlatego wpisów było tak mało. Ale ostatnio dostałem dziwną wiadomość w nieznanym mi jężyku (jężyk to język kosmicznych jeży). Po przetłumaczeniu za pomocą odwrócenia kartki do góry nogami otrzymałem:
Witaj, SuperInformatyku!
Wiesz, co przypadkiem znalazłam? Coś, co cię zainteresuje - siedlisko emulatorów pradawnych systemów operacyjnych w silnikach przeglądarek internetowych! Ktoś zauważył, że to, co kiedyś zarządzało całym komputerem, w praktyce nie waży więcej niż bardziej wypasione animacje GIF i (za jednym wyjątkiem) udało mu się je wyhodować kompletnego, pełnofunkcyjnego MS-DOSa, MacOSa 7, Amigę... I Windowsa! Windowsa 1.0! Zresztą sam zobaczysz, bo podrzuciłam ci właśnie namiary na to wszystko. Całe miasteczka programów, sieci ulic, poleceń... Chciałabym, żebyś sprawdził, jak to dokładnie wygląda - moja superbohaterska bateria wciąż się superbohatersko rozładowuje i naprawdę nie wiem, czy by udzwignęła takie przedsięwzięcie. Potestowałbyś je dla mnie i przy okazji dowiedział się, czy jest wystarczająco bezpiecznie, żeby zapraszać zwykłych nie-super-użytkowników.
<przytul>
Astroni
P.S. A tu masz wstęp do sprawozdania z wyników tego eksperymentu, które w marcowym numerze zrobił PC Format:
Załącznik: