Obejrzałam wreszcie The Visitation z Piątym! :)
Jak to: czy było warto? JASNE, że było warto, choćby dla samego popatrzenia sobie na ciemnookiego pana z selerem. Zresztą chyba podświadomie tak do sprawy podchodził mój móżdżek, bo kiedy film zaczął się od tajemniczej akcji w starodawnym dworku, zapaliła się we mnie pełna aprobaty lampka pt. WoW, będzie fabuła! Cóż, widocznie obejrzenie 3/5 odcinków z nowej serii nie wpłynęło dobrze na moje oczekiwania wobec BBC i zdążyłam się już w międzyczasie przestroić, że w utworach po 2011 rdzeniem scenariuszy nie jest ciąg połączonych ze sobą skutkowo zdarzeń, tylko miłość, na szczęście... na szczęście wciąż mam te swoje kochane stare serie :)
Tak więc: był Piąty, było (co ciekawe) wściekanie się na towarzystwo (Earthlings! XD), było pertraktowanie z kosmitami, były trudy ogarniania pozaziemskiej technologii (w tym swojej własnej
