wtorek, 23 grudnia 2014

Myth, Dziennik Superbohatera 23.12.14r. Wtorek

Cześć czytelniku, jestem Myth. Byłem najlepszym superbohaterem jakiego znałeś, starałem się ponieść Cię na duchu opowiadając o tym jak raz za razem wpadałem w życiowe tarapaty. Opowiedziałem Ci ważny fragment mojego życia. Każda dobra historia wymaga zakończenia, albo chociaż wytłumaczenia.

No wypadałoby powiedzieć dlaczego nie odzywałem się przez 320 dni, prawdę mówiąc chciałem się odezwać kilka razy ale było mi to zrobić, bo od jakiegoś czasu przestałem czuć się superbohaterem. Albo inaczej, ja przestałem być superbohaterem. Jedni by powiedzieli że stoczyłem się, inni że sprzedałem, że zostałem upadłym aniołem czy coś w tym stylu. Ale to nie prawda, prawda jest taka że zrozumiałem że cały czas byłem upadłym demonem (rozumiecie, w sensie że jak anioł upada to jest czasem zły, a demon jak upadnie to jest czasem dobry). No i ja jestem czymś jak upadły demon.

Zanim opowiem Ci co robiłem przez ostatni rok, opowiem dlaczego wróciłem do Tajnej Siedziby, do Wysoce Technologicznie Zaawansowanego Osobistego Plecaka Odrzutowego Wysokiej Mocy.

Otóż, stałem sobie pewnego deszczowego wieczoru (wczoraj), stałem niczym mroczne ostrze rozcinające rzeczywistość mając na sobie swój seksowny czarny płaszcz i myślałem o tym jak wielu rzeczy nienawidzę. No i szła w tym deszczu jakaś kobieta, no i nagle worek z cebulą jej pękł. Cebule poturlały się we wszystkie strony jakby wiedziały że tylko rozproszone mają szanse na ucieczkę przed nieuniknionym pokrojeniem i dodaniem do mielonych. No ale co się stało? Nie zdążywszy pomyśleć wyrwałem się ze swojej mrocznej i złowrogiej postawy i poszedłem pomóc jej zbierać te cebule.
Podziękowała i wróciłem być zimnym draniem w miejsce gdzie ówcześnie stałem. No i to tyle, no prawie. Bo gdy wsiadałem do autobusu, ta kobieta mnie zaczepiła i dała mi papier do pakowania prezentów mówiąc że jest magiczny.

Nie wiedziałem za bardzo co powiedzieć, ale go wziąłem i trzymałem go jak prawdziwy skarb, i pomyślałem, może nie jestem aż tak zły? Ale potem mi przeszło i wróciłem do ranienia ludzkich dusz i napawania się goryczą ich porażek.

No ale kim teraz jestem? Czego dokonałem przez cały rok?

Byłem miesiąc ochroniarzem w Sephorze (paskudna robota dla superbohatera, niby klepiesz złych ale trzeba cały czas chodzić i pilnować rzeczy. Zwykle bierzesz rzecz i ją rozwalasz o wroga, a gdy jesteś ochroniarzem chronisz nie tylko ludzkie życia ale i jakiś gówniany towar). No i prawdę mówiąc praca mnie wycieńczała, więc trochę przypadkiem głównym projektantem w bardzo znanej i szanowanej firmie. Chociaż doświadczam cudu jakim jest projetkowanie i chwilę później widzenie efektów swojej ciężkiej pracy, jest ciężko i wymagająco.Nie mam nawet czasu się porządnie wyspać. Myślę czy by nie rzucić tej pracy i nie otworzyć własnego pubu. Byłoby super.
Walkę z przestępcami zamieniłem na walkę na miecze, spore ilości walk na miecze. Ale poznałem tam wspaniałych ludzi. Sporo grałem w sesje rpg, budowałem całą masę strojów, kradłem serca i rozbijałem całe falangi wrogów.
Chciałbym Ci opowiedzieć tak wiele drogi czytelniku, lecz nie po to jest życie. Życie jest po to by żyć a nie żeby zajmować się historiami byłych superbohaterów. Pamiętaj tylko by wspierać innych i dawać im nadzieję, bo ludzie sobie poradzą jeśli pokażesz im kierunek i kopniesz w dupę.

Czytelniku dziękuję że byłeś, że jesteś i baw się dobrze.

Piosenka dnia:


Żegnaj.
Twój Myth. 

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Art[ŚCIŚLE TAJNE]r
Dziennik Superbohatera (lub Superbochatera)
_.06.2__4 (data nieczytelna)

UWAGA: Dokument jest własnością Pentagonu++, zwanego dalej Heksagonem. Można go oglądać tylko na maszynach umieszczonych w tajnej bazie Brzoza-81. Na wszystkich innych spowoduje zniszczenie maszyny i prewencyjną akcję Daleko Ukrytych Państwowych Agentów. Aby zapobiec kradzieży danych należy go odczytywać w uruchomionej pralce Frani.

Pochodzenie: /dev/null/jeszsczeBardziejZapadłaDziura/Goleniów,
Typ dokumentu: zapiski agenta superbohatera (lub superagenta bohatera) Artoooooora.
Stopień wierności kopii: 98% (brak dat spowodowany suto zakrapianą imprezą genialnym szyfrowaniem).
Treść:

Dzisiejszy dzień zaczął się całkiem niewinnie. Ot miła konwersacja z panią Budziką Drryń:

-<chrrrr> <fiuuuuu> <chrrrrrr>
while(1){
 puts(”<miłym, kobiecym głosem> wstawaj, piękny dzień przed tobą!”);
 puts(”<naciskając przycisk drzemki> jeszcze 10 minut ”);
}

[break; po którymś razie...]
-piękny dzień przed tobą! Zaspałeś!
-[Motyla noga Tomka Mazura]! 1 – powiedziałem kwiecisto-rynsztokowym językiem zrywając się z łóżka.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Artoooooor, Dziennik Superbohatera 8.04.2014, wpis specjalny ściśle (t|f)ajny

Szedłem sobie jak zwykle nieszyfrowanym kanałem - rano zawsze zapominam o SSL. A właściwie to kiedyś zaszyfrowałem się kluczem publicznym i zapomniałem klucza prywatnego! Wiecie, jak to jest przyjść do pracy w postaci wielkiego sejfu? Nie? To dobrze. Nigdy nie szyfrujcie się przed poranną kawą.

Ale to nieważne. Szedłem sobie tym, no...jak Ziemianie nazywają ten nieszyfrowany kanał? Aaaaa, chodnik, tak! Zauważyłem stojącego przy drodze malarza. Zamierzałem rzucić mu drobniaka, niech sobie chłopina dorobi. Swoją drogą - co on robił przy Wałach Chrobrego o tej porze? Poza tym zdziwiło mnie, że...nie miał płótna. Zamiast tego malował po przechodniach i zmieniał im dane. Podszedłem bliżej... jednemu przechodniowi domalował wąsy, drugiemu zmienił neseser na klatkę z kotem, trzeciego - o zgrozo - przemalował na drzewko cytrynowe! Oczywiście każdy tak spieszył się do pracy/szkoły/na drugą planetę, że nawet nie zauważył. Zresztą wszyscy mieli słuchawki na uszach, a większość pisała sms-y, więc dlaczego mieliby zwrócić uwagę na cokolwiek poza niskim stanem naładowania akumulatora?

Ponieważ właśnie wyczerpała mi się bateria w odtwarzaczu, musiałem zainterweniować. Tak! Czym prędzej pobiegłem do kiosku po baterie (Bzduracela) i wróciłem do dziwnego malarza. Tym razem namalował na chodniku skórkę od banana. Dlaczego musiałem pójść <auć> tamtędy? Tego było już za wiele - chwyciłem Debugger Gun i krzyknąłem:
- Rzuć pędzel, jesteś otoczony!
- Quoi? - zapytał zdziwiony - ja tylką maluję les peintures!

piątek, 7 marca 2014

Artoooooor, Dziennik Superbohatera 23.04.2014

Witam ponownie :)

W ciągu ostatniego roku nie miałem zbyt wielu okazji do superbohaterowania (bo po co pisać o takich drobiazgach, jak uratowanie jednej planety przed uznaniem przez UE za niezgodną z normami?), dlatego wpisów było tak mało. Ale ostatnio dostałem dziwną wiadomość w nieznanym mi jężyku (jężyk to język kosmicznych jeży). Po przetłumaczeniu za pomocą odwrócenia kartki do góry nogami otrzymałem:

Witaj, SuperInformatyku!
Wiesz, co przypadkiem znalazłam? Coś, co cię zainteresuje - siedlisko emulatorów pradawnych systemów operacyjnych w silnikach przeglądarek internetowych! Ktoś zauważył, że to, co kiedyś zarządzało całym komputerem, w praktyce nie waży więcej niż bardziej wypasione animacje GIF i (za jednym wyjątkiem) udało mu się je wyhodować kompletnego, pełnofunkcyjnego MS-DOSa, MacOSa 7, Amigę... I Windowsa! Windowsa 1.0! Zresztą sam zobaczysz, bo podrzuciłam ci właśnie namiary na to wszystko. Całe miasteczka programów, sieci ulic, poleceń... Chciałabym, żebyś sprawdził, jak to dokładnie wygląda - moja superbohaterska bateria wciąż się superbohatersko rozładowuje i naprawdę nie wiem, czy by udzwignęła takie przedsięwzięcie. Potestowałbyś je dla mnie i przy okazji dowiedział się, czy jest wystarczająco bezpiecznie, żeby zapraszać zwykłych nie-super-użytkowników.

<przytul>
Astroni

P.S. A tu masz wstęp do sprawozdania z wyników tego eksperymentu, które w marcowym numerze zrobił PC Format:
Załącznik:

piątek, 7 lutego 2014

Myth, Dziennik Superbohatera 07.02.14r. Piątek

Przyznaje szczerze że ostatnio nie mam czasu na pisanie, no bo wiecie, jak człowiek studiuje, walczy z potworami i podrywa 1000 kobiet a w dodatku przez przypadek sprowadził na świat swojego anioła stróża to jednak ani czasu, ani ochoty, ani sił na pisanie.

Ale powiem wam że całkiem nieźle mi idzie życie, wchodzę dumnie jak orzeł po schodach, tzn bo orłom ciężko się wchodzi po schodach, ale chodziło mi o to że jestem dumny jak orzeł, a wchodzenie po schodach to takie parcie życiowe naprzód, jak lodołamacz. Znowu źle, teraz jestem dumnym jak orzeł lodołamaczem wchodzącym po schodach życia. A prawda jest taka że jestem wielbłądem dumnym jak orzeł który przy pomocy swych wielbłądzich kopytek wspina się lodołamaczem pomalowanym w ognie po schodach przeznaczenia stawiając mu dzielnie opór, albo nie, nie stawia, on nagina go do własnej woli. Tak właśnie ze mną jest.

Dziś wpis będzie typowo blogowy, nie będzie ratowania świata, nie będzie wybuchów, nie będzie oprychów. Dlaczego? Bo dziś jest bardzo ważny dzień, 7 Luty, piątek. Powiedzieć wam dlaczego dzisiejszy dzień jest taki ważny? W sumie wasze zdanie i tak się nie liczy bo i tak wam powiem.

piątek, 10 stycznia 2014

Myth, Dziennik Superbohatera, Piątek 9.01.2014r

Po sporym mordobiciu trafiłem do domu Pani Aldony i Pana Waleńroda, otrzymałem z ich strony leczenie, wparcie duchowe oraz całe mnóstwo cytatów które odnoszą się do życia. A na odchodne otrzymałem przedziwny worek, dosyć ciężki, myślałem że to ziemniaki.

Gdy wraz z Luną wróciliśmy do Tajnej Siedziby kompletnie zapomniałem o worku.

Gdy spędzałem czas siedząc i gapiąc się w ekran monitora, zakamarkiem oka zauważyłem że worek się poruszył, zaciekawiony skupiłem na nim całą swoją uwagę. Worek znów się poruszył

- Luna! Przynieś patelnie bo w worku od Waleńroda jest szczur!- Z zaciekawieniem zbliżyłem się do worka, poczułem silną pokusę otwarcia worka... Nie mogłem się jej oprzeć, pociągnąłem za złoty sznurek, wiązanie puściło i ścianki worka rozchyliły się. Pierwsze co zauważyłem to niezwykle jasne światło, jakbym patrzył w słońce, gdy moje oczy przyzwyczaiły się do blasku, to ujrzałem zawartość...

- O KURWA! To ludzkie ciało! Kompletnie gładkie, łyse, zwykłe ludzkie ciało! W worku! A gdzie szczur?!- Nagle poczułem jak w moje ciało wbija się miliard nieistniejących igieł. Zacząłem się świecić i wszystkie otworki które zrobiły niewidzialne igły zaczęły sączyć światło do ciała leżącego w worku. Dostrzegłem że ciało z worka zaczyna się zmieniać, na głowie wyrastają włosy, uwydatniają się kości policzkowe, piersi, miednica się poszerza... 
-Myth-san! Co się dzieje?!-krzyknęła przerażona Luna trzymając w ręku patelnię. 
Po chwili, albo po godzinie, albo może po całym milenium... Moje świetliste rany przestały krwawić i opadłem z wycieńczenia na ziemię. Miałem jednak siłę jeszcze patrzeć na owe ciało z worka. Ciało wstało i ukazało pełnie swojego oblicza. Nadal biło od niego, a raczej niej, taki czysty blask. 

sobota, 4 stycznia 2014

Myth, Dziennik Superbohatera. Sobota 4.01.2014r

Zauważyliście że G to taka dziwna litera? Jakby kręciła się w kółko...

Ale gdzie ja jestem? Leżę, zimno, mokro, boli... 

Normalnie bym się nie martwił tym co się stało...

Ale cóż, w obecnej sytuacji trochę się wszystko skomplikowało.

Dawno nie byłem tak poobijany, nie czuję nogi. Tzn jak się macam to czuję ale mam wrażenie jakbym nie miał czucia...

W ogóle to gdzie ja jestem? - Zapytałem ale odpowiedziała mi tylko cisza.

Po chwili gdy mój mózg wydostał się z "celi otępienia" poczułem swąd palonego ciała, ciepło i światło ognia z mojej prawej strony. Gdy całkiem doszedłem do siebie zauważyłem że leżę na brzegu rzeki, moja zbroja jest w druzgocącym stanie, jestem w wielu miejscach poparzony, szczególnie na plecach.

Ale co się stało? Pamiętam jedynie jego głos "Zbliżasz się do rozdroża, będę miał Cię na oku".

Potem były wybuchy i dużo ostrzy, pamiętam jak mnie ranili... BOŻE! PRZECIEŻ ONI MI PODCINALI RĘCE!

Ale ciekawszą kwestią jest to że one nadal są, tzn je mam i mogę normalnie sobie nimi machać. Poobijany człowiek który macha sobie dłońmi leżąc w błocie musi być niesamowicie interesujący dla tego wieloryba który siedzi w tej rzece i gapi się na mnie.

środa, 1 stycznia 2014

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 1 I 2014

Szczęśliwego Nowego Roku 2014! :)

Śnieg, śnieg, zima, święta... No i wszystko zniknęło!
-Meh. Meh, meh mehhhhhhh - wzdychał Nomen. - I gdzie ta zima?
- Przecież rano był przymrozek - zauważyłam.
- Tjaaa... Mam gdzieś taką zimę! Chcę ulepić bałwana! <3
- Mamy jednego, jest obok mnie. W każdym razie - dzisiaj ostatni dzień roku. Zawołam Bartosza do nas, co ty na to?
- Nom. Idę coś zjeść.
- To weź, zrób jakieś przekąski.
- Okej, coś wymyślę.
- Ale ich nie zjedz! - wrzasnęłam po chwili za oddalającym się Nomenem.

środa, 25 grudnia 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 24 Grudnia 2013r. Wtorek


W poprzednim wpisie wszyscy bezdomni którzy zjedli pierogową choinkę zamienili się chimery. Chimery ludzi i zwykłych przedmiotów które były w ich pobliżu.

Wyjąłem z kieszeni telefon, wdusiłem dwukrotnie zieloną słuchawkę:
- To ja, szykuj jajecznicę, mamy sytuację poziomu 4.- powiedziałem, na to głos po drugiej stronie:
- Przygotuje najszybciej jak się da. Ty spróbuj opanować sytuację.

Stałem na dachu przypatrując się tej okropnej ludzkiej transmutacji. Nie mogę im już pomóc. Ale nie chce ich skrzywdzić, w końcu chodź to chimery to nadal po części to ludzie, póki co nie muszę interweniować bo nie robią nic złego tylko się rozglądają. Och Boże jak można takim ludziom pomóc?

No cóż, na razie sytuacja jest pod kontrolą, to zjem sobie kanapkę. Jest taka pyszna... Ser, pomidor, szynka, potem znów ser pomidor i szynka. To takie piękne, aż usiadłem sobie na kominie by poczuć klimat świąt. Patrząc na papier w który owinąłem kanapkę przeżyłem szok. Owinąłem kanapkę zdjęciem... Zdjęciem którego nie powinno być, zdjęcie które nie istnieje w tej rzeczywistości!

Jebs.

Wpadłem do komina.

wtorek, 24 grudnia 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 23 Grudnia 2013r. Poniedziałek


Ech ten klimat świąt. Aż się łezka w oku kręci, aż się chce usiąść i popłakać wspominając stare dobre czasy, pośpiewać kolędy i zjeść karpia... Żartuje! To tylko święta, nie ma co panikować i popadać w melancholijny nastrój, wiecie dlaczego?

No nie wiecie?

Serio?

BO ŚWIAT JEST W CHOLERNYM NIEBEZPIECZEŃSTWIE!!! 

Tak wiem że zrobiłem sobie przerwę, ale no wiecie po tej całej babraninie z podróżami w czasie musiałem wszystko naprawić i oto jestem! Otóż ostatnio dowiedziałem się, całkiem przypadkiem od bardzo zaufanego informatora pracującego w prężnie rozwijającej się firmie zajmującej się szeroko pojętą gastronomią (Pani Ala ze spożywczego), dowiedziałem się że świat jest o krok od zagłady.
"Otóż podobno, jest sytuacja, że brat ciotki Stefanii który jest wujem Michała co pracuje z Goździkową z gazowni wie od siostry brata jej kuzynki że mąż Stasiakowej z 4 piętra podsłuchał rozmowę przez telefon jakiegoś mężczyzny. Ten dewiant mówił o tym że w święta zniszczy świat, bierze pan coś jeszcze czy tylko tą kapustę?"-słowa Pani Ali. Czyli jak widzicie sytuacja wygląda nadzwyczajnie groźnie.

niedziela, 24 listopada 2013

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki po 23 listopada 2013, czyli najwspanialszy dzień w życiu Whovian



<myśli myśli myśli>

Proszę Państwa, mamy 24 listopada. Wielki whoviański zegar wybija właśnie pierwsze godziny po tym, jak pewne nieistotne w skali świata zdarzenie sprzed pięciu dekad odbiło się echem w naszej pamięci. Kiedyś ktoś nie myślał o rocznicach (zwłaszcza po dwutysięcznym!), o fanach, o sławie... O czym w takim razie myślał? Do końca świata będę się zastanawiać, w każdym razie było to coś, co doprowadziło nas tutaj.
Wieeeeem, najlepiej byłoby napisać wczoraj, ale jak miałam to ogarnąć? Aż nie spodziewałam się, że tak to się wszystko pięknie uda. Znaczy: nie chodzi o BBC, co do którego ostatnie wątpliwości zniknęły chyba dawniej niż pół roku temu - dziesiątki zwiastunów (mój ulubiony to ten) i innych filmików, zapowiedzi, wywiadów z aktorami, wreszcie filmy dokumentalne, jakaś rybia akcja, jeden niszczący system miniepizod i sam odcinek. A jaką mieli ramówkę!

sobota, 16 listopada 2013

Myth, Dziennik Supebohatera 16.11.2013r. Sobota

- Wiesz że to co chcesz zrobić będzie miało ogromny wpływ na przeszłość, przyszłość i teraźniejszość? Zdajesz sobie że wszystko się zmieni?- zapytał wszechobecny głos.
- Wiem.- odpowiedziałem.
- Jesteś pewien że tego chcesz? zapytał głos wypełniając wszechobecną pustą biel.
- Tak.
- Stracisz wszystko co do tej pory znałeś, możesz nawet zniknąć...
- Co z tego?- zapytałem.- Po to chyba żyję co nie?
- W chwili obecnej nie żyjesz, nigdy nie żyłeś i nigdy nie będzie żył. Wrócisz ale co jeśli stanie się coś co całkiem zmieni świat? Będziesz w stanie zaakceptować całkowitą zmianę?
- Oj no nie marudź już! Dobrze wiesz że tego chcę, dobrze wiesz że nie mam innego wyboru, dobrze wiesz że tylko tak, mogę odzyskać to wszystko co już straciłem. Więc po jaką cholerę mnie o to wszystko pytasz?- zapytałem z potężną irytacją.
- Bo takie moje zadanie, muszę zdać relację Górze o tym co się dzieje, muszę też wiedzieć co czujesz.
- Mam Ci powiedzieć co czuje? Powiedz co ty byś czuł gdybyś stracił wszystko co dla Ciebie cenne? Co byś czuł gdyby ktoś odebrał Ci wszystko na czym Ci zależy i odwrócił to przeciwko Tobie? Hę?
No właśnie pierdoleńcu! A teraz przestań mnie denerwować i aktywuj to cholerstwo bo nie mam czasu!
- Śmieszny jesteś człowieku, "nie mam czasu"? Jesteś tam gdzie czas nigdy nie zaistniał, więc w sumie nie masz czasu. Powiem Ci że chyba wiem, dlaczego Góra was tak lubi. Gdy się rodzicie jesteście tacy mali, słabi i głupiutcy. Wtedy przychodzi do was życie, życie was gniecie, poniewiera i robi wam całą masę przykrych rzeczy a wy, jak takie głąby, myślicie sobie że może kiedyś będzie lepiej i robicie te wszystkie głupie rzeczy dalej. Nas to zawsze śmieszy.- Powiedział głos.
- To może się zmaterializujesz cwaniaku to pogadamy. Mam gdzieś w kieszeni kanapkę z jajecznicą!
- Nie unoś się tak człowieku. W ciągu jednego dnia zabiłeś 5000 ludzi, zniszczyłeś świat i teraz próbujesz wszystko jeszcze bardziej pogmatwać, więc może okaż trochę pokory...
- Przywróć mnie!- krzyknąłem w białą otchłań.
- Pamiętaj że Cię ostrzegałem. Aha i nie wiem dlaczego bo jesteś totalnym błaznem, ale masz błogosławieństwo z Góry, łap!- wtedy w moją stronę poleciał mały pakunek, było to coś małego, prostokątnego i było owinięte brązową skórą.

piątek, 1 listopada 2013

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 01 XI 2013

Hej ho, hej ho, z zewsząd napiera zło, w misie ubiera się, dopadnie Cię!
Witajcie!
   Chciałabym napisać o tym, co teraz się dzieje. Przecież mamy Oktawiana na głowie. Ale jest inna sprawa. Chodząc codziennie do szkoły mam styczność z ogromną liczbą ludzi. I niedawno sama zauważyłam jedną rzecz, którą niektórzy powtarzają mi od dawna - nie warto być miłym.

czwartek, 24 października 2013

Ksena Wojowniczka, Pamiętnik Superbohaterki 24.10.2013

Tak, udało się. Wróciłam, wreszcie po wielu miesiącach prób udalo mi się wrócic do domu.
Dobra, dobra, może zacznę od początku

Wiele tygodni temu dostalam list od Gwiezdnej Czarodziejki, otóż odnalazła swoją rodzimą planetę, którą uważano za zniszczoną. Pisała też, że na tej planecie panuje dziwne stworzenie, które tworzy wokół planety pole w środku którego rozgrywa się chaos. Na planecie mieszkańcy są traktowani jak niewolnicy a istota o wyglądzie zmutowanej jaszczurki ( z tego co jej wiadomo to starszy brat tej sławnej Godzilli :D ) panuje niczym tyran.

Ze względu na to wszystko co mi opisała w liście postanowiłam jej pomóc, przecież ona z tym swoim kijaszkiem który nazywa magiczną różdżką nie zdziała zbyt wiele.

niedziela, 13 października 2013

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 13 X 2013, Niedziela

Jaki tu spokój, na na na na...
Nic się nie dzieje, na na na na...

Witam!
   No cóż, los i detektywów nie oszczędza trzeba siedzieć w matematyce, fizyce i językach. A dodatkowo ogarnąć programowanie i wiedzieć co się wydarzyło w 1956 roku. Człowiek nie ma ochoty i na śledzenie, i na pisanie, i na śledzie. No, na śledzie to jeszcze mam ochotę. A czuję tylko frytki. Frytki z śledziami, mmm... No tak, Nomen [Nadal nie wiemy kim jest!] z mamą smażą frytki. Hm, no można by wreszcie zgarnąć Oktawiana i dowiedzieć się o co mu chodzi. Ale jest za zimno, nie ruszę tyłka spod kaloryfera.