wtorek, 27 sierpnia 2013

Artoooooor, Podhalański Dziennik (Nocnik?) Superbohatera 27.08.2013

Khhem, gdzie ja to...<szuka klawiatury>...zaraz...<ogarnia się, że właśnie na niej pisze>...już jestem na kartko-wizji? <poprawia fryzurę i okulary> Zniknąłem na jakiś czas. Nawet całkiem długi. Kombinacje z czasoprzestrzenią bywają niebezpieczne - zwłaszcza, jeżeli wykorzysta się do nich rakietę "Podhalanin" linii Pewnie Kiedyś Przyjedziesz, korkociąg, chomika, butelkę Kasztelana, górskie buty, podręczną bombę atomową, łańcuch, Łakomcię i zepsuty kran. Ale dokładniej o tym za jakiś czas.

Pewnego dnia, kiedy jak zwykle przygotowywałem magiczny wywar w kotle Oracle (ma cudowną moc doprowadzania do szewskiej pasji każdego, kto go wypije. Jako dziecko wpadłem do kotła z magicznym wywarem...), z klatki chomika ktoś zawołał mnie:
- Artur!

środa, 14 sierpnia 2013

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 14 sierpnia 2013



No, już dwa tygodnie minęły od mojego wielce oczekiwanego i opiewanego gdzie popadnie (choć akurat nie tutaj, znowu, oops ) Doctor Who Kraków Meetingu III (który jakoś tak za każdym razem inaczej się nazywa, choć przecież zawsze jest tym samym). Pasowałoby coś powiedzieć. No cieszę się, przede wszystkim się cieszę, że wreszcie zobaczyłam na własne oczy/porozmawiałam/pochodziłam/potegowałam różne inne fajne rzeczy z osobami, z którymi zawsze chciałam to zrobić. Co prawda było nas za mało, komputery były za mocno niedziałające, organizatorzy za mało dopasowani do czegokolwiek, no ale ONI byli! I był...

piątek, 9 sierpnia 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 9.08.2013r Piątek

Kap kap kap. Deszcz.
Znacie to uczucie gdy w przypływie złości rzucacie dziewczynę a potem okazuje się że ją kochacie bardziej niż myśleliście.

 Kap kap kap. Burza.
W dodatku ta dziewczyna was teraz nienawidzi i cierpicie, jesteście sparaliżowani niemocą i brakiem sił.

Kap kap kap. Wichura.
Mało tego, że przez swoją głupotę jesteście wrakiem człowieka to w dodatku nie jesteście w stanie ratować świata.

Kap kap kap. Słońce.
Wyobraźcie sobie to uczucie że po tej okropnej burzy wychodzi słońce, zaczynacie czuć się lepiej, co prawda serce nadal przypomina las podczas wybuchu 10mt bomby wodorowej.  Ale zaczyna wam się chcieć, czujecie energię, jak ten gruby z filmu "Gruby i grubszy" (albo coś w tym stylu). W każdym razie macie zastrzyk motywacji.

To były moje przemyślenia w trakcie testowania 8 modelu Wysoce Technologicznie Zaawansowanego Osobistego Plecaka Odrzutowego Wysokiej Mocy. Dobrze że założyłem grubsze skarpetki bo przy prędkości mah5 robi się lekko chłodno. Leciałem nad miastem, podśpiewywałem sobie i udawałem że jetem baletnicą. Nagle spostrzegłem jakąś dziewczynę która do mnie macha. Pomyślałem "pewnie ma ochotę na moją kanapkę". Normalnie by jej nie dał, bo w 90% wyglądała na żywą ale coś w jej wyglądzie mnie zaniepokoiło. Konkretnie wiśniowe włosy. No co? Lubię wiśnie, to fantastyczne owoce. Moja babcia robi z nich kompoty. Moja babcia jest fantastyczna, kompoty też. W każdym razie wylądowałem na skraju klifu którego przez poprzednie 20 lat życia w tym mieście nie zauważyłem. To podejrzane, co wiśniowłosa dziewczyna robi sama na klifie? Czy chce popełnić samobójstwo i specjalnie każe mi wylądować by mnie obezwładnić?

- Witam, kiwałaś więc jestem-a potem dodałem- i uprzedzam że nie mam kanapek.
- Witaj! Jestem Iris, siostrzenica Jana Kruczka.- niemożliwe żeby ta całkiem ładna dziewczyna była w jakimkolwiek stopniu spokrewniona z tym... Rosomakiem...Albo czymś znacznie włochatym.
- O to świetnie, ale czego chciałaś? No bo wiesz, ratowanie świata i te sprawy.- przyjąłem superbohaterską pozę i zrobiłem szeroki uśmiech.
- No więc chodzi o Twoją przyszłość...

wtorek, 6 sierpnia 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 6.08.2013r Wtorek

- Czy mogę przeprowadzić z panem wywiad?- Zapytał mężczyzna w długim szarym płaszczu, miał okulary, kapelusz i brudny od musztardy krawat.
- Eeee, oooo.  Jasne, tylko chyba pan nie zauważył że jestem w trakcie ratowania świata… -bo wbrew pozorom rzeczywiście ratowałem świat.
- Chce mi pan powiedzieć że jajecznica,dmuchana lala z sexshopu i pusta klatka dla ptaka posłużą do uratowania świata?- spojrzał na mnie dość podejrzliwie. Skinąłem głową i zaproponowałem:
- To może spotkamy się kiedy indziej? Bo naprawdę świat jest w wielkim niebezpieczeństwie.
- No dobrze, proszę to moja wizytówka. Pasuje mi w każdy dzień o każdej porze.
Tak oto poznałem Jana Kruczka, wtedy nie miałem pojęcia jak jego postać zmieni moje życie. Szybko uratowałem świat, wróciłem do Tajnej Siedziby i padłem na łóżko. Było takie mięciutkie, nawet nie zauważyłem że zasnąłem, w dodatku byłem w zbroi bojowej. 

Po ciężkim poranku wziąłem się do pracy, przeczytałem maile. Większość była od moich fanek, trochę spamu i po raz kolejny wygrałem ferrari. A zapomniałbym, dostałem też wiadomość od Fireslayer  i R.O.M.A.N.a, których wysłałem na poszukiwania Marchewkowej Wiedźmy. Dowiedzieliśmy się że jest przetrzymywana w sąsiedniej galaktyce. Owa galaktyk powszechnie na Ziemi znana jako Obłok Magellana, a przez społeczność kosmiczną zwana Okiem Lutrytei.  Zwał jak zwał, podróż potrwa jeszcze sporo czasu. Więc teraz cała odpowiedzialność za ochronę tej planety spoczywa prawie tylko na moich barkach, czuję się jak taki super wielbłąd który niesie na grzbiecie losy ludzkości w kształcie człowieka.
Dzień minął dość spokojnie, słońce zaszło o odpowiedniej godzinie (20:42) i nikt nie próbował zniszczyć świata, usiadłem wygodnie w fotelu i postanowiłem coś zrobić, niestety nie miałem nic ciekawego do roboty więc postanowiłem udoskonalić pancerz bojowy. 
Nagle znalazłem wizytówkę Jana Kruczka,  pomyślałem że w sumie mi się nudzi więc zadzwoniłem.
Umówiliśmy się za 20 minut w pobliskim barze.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Pamiętnik Geniusza Zła, 5 sierpnia 2013

UWAGA POST ZAWIERA SPOILERY I JEŚLI OGLĄDASZ DOCTORA WHO I NIE CHCESZ WIEDZIEĆ KTO JEST DWUNASTYM DOCTOREM, PRZESTAŃ SIĘ OSZUKIWAĆ I TAK CI SIĘ TO NIE UDA

Czekałam jeden dzień z napisaniem tego posta. Głównie dlatego, że gdybym napisała go wczoraj wyglądałby tak:

"OMG! ON JEST CUDOWNY! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! dslkgjsandglu;elsvculnnxmhlczhgndsluiefwbvtuesdhjkshddffkjgjk