czwartek, 19 kwietnia 2012

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 19.04.12 Czwartek

Dzisiaj w szkole miałam tylko trzy lekcje a następnie poszliśmy na mam talent w naszym kinie. Lecz dopiero po lekcjach miałam niesamowita gonitwę.

Otóż wczorajszego dnia umówiłam się z kapitanem Jackiem Harknessem na wyścig ja na Burku a on na swoim pterodaktylu. No więc już po wyjściu ze szkoły trenowałam wraz z Burkiem i obiecałam mu, że jeśli wygramy ten wyścig to dam mu cały tydzień wolnego, tak z innej beczki umiem dogadać się ze smokami i innymi stworzeniami we wszechświecie dzięki mojemu supertranslatorowi, który mam wszczepiony do mózgu :) ( to takie malutkie coś co mówi mi po naszemu co mówią inne istoty i przemienia moja mowę na ich język, tak aby mnie rozumieli :D ).

No więc, gdy miał się rozpocząć wyścig stawiłam się na ustaloną godzinę i miejsce lecz kapitana jeszcze nie było a nie miał w zwyczaju się spóźniać, lecz postanowiłam poczekać, gdy minęła godzina zaczęłam się martwić, ale w pewnym momencie pojawił się Jack i powiedział mi, że jego pterodaktyl uciekł, no więc postanowiłam mu pomóc ze względu na to, że chciałam, aby ten wyścig się odbył, no i nie lubię, gdy się smuci wolę jak się uśmiecha :).

Gdy dowiedziałam się, że zgubił go w moim mieście myślałam, że będzie łatwo znaleźć pterodaktyla w mieście, lecz się myliłam. Szukałam go godzinami i nic, przepadł jak igła w stogu siana, ale się nie poddawałam bo nawet na znalezienie igły są sposoby ( np użyć mocnego magnesu ). Musiałam znaleźć jakieś duże mięso, aby zwróciło uwagę pterodaktyla i na szczęście znalazłam stoisko z szyldem "wielkie steki specjalnie na polowanie na pterodaktyle tylko dzisiaj przecena 2 w cenie 1", no więc postanowiłam skorzystać z tej okazji i zakupiłam 2 takie steki przyprawiłam je i leciałam z jednym nad miastem na Burku, gdy nagle pteruś wyleciał ze swojej kryjówki, którą miał w starym browarze, który jeszcze dawniej był zamkiem, ale to długa historia.

Jak udało mi się przyprowadzić pterodaktyla do Jacka za pomocą steku to kapitan nie mógł uwierzyć, że jednak się udało. No więc, gdy pterodaktyl zjadł stek ( drugi dostał Burek ) to rozpoczęliśmy wyścig. Na samym początku szanse były wyrównane, lecz Burek z myślą wolnego tygodnia ( i spędzenia go z ukochaną :D ) przyśpieszył i wygraliśmy wyścig, może gdy spojrzeliście na niebo zauważyliście nas bo lecieliśmy nad całą Polską.

Po wyścigu pożegnałam się z Jackiem, no i oczywiście odebrałam od niego nagrodę a były to jakies tajemnicze sprzęty z TORCHWOOD, nie wiem jeszcze jak działają, bo kapitan nie miał czasu mi wytłumaczyć, ale się dowiem :). Burek zadowolony z siebie zabrał stek ze sobą i poleciał do ukochanej.

Tak więc po wszystkich wydarzeniach dnia dzisiejszego idę się wykąpać i pouczyć na jutro i chyba tyle na dzisiaj papa :*

1 komentarz:

  1. Ło pacz - Harkness! Na pojedynku! I na pterodaktylu! Też muszę sobie coś takiego urządzić.
    O, i namiary mi koniecznie daj na to stoisko z "Wielkimi stekami specjalnie na polowanie na pterodaktyle tylko dzisiaj przecena 2 w cenie 1" - Kocia Dama będzie zachwycona :]

    OdpowiedzUsuń