niedziela, 15 kwietnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 15 kwietnia 2012



Z bibliotecznej Angory (czyli ani nie aktualnej, ani nie przesadnie przestarzałej) dowiedziałam się niespodziewanie, że klasyczne baśnie już nie są pro. Dosłownie - nie tylko Teletubisie z ich kolorowymi torebkami i Kundel Bury, który penetruje wszystkie dziury, ale też baśnie, na których wychowało się 90% cywilizowanej części planety (+ niektórzy politycy), czyli Czerwony Kapturek (mordowanie babci), Królewna Śnieżka (zlecenie morderstwa), Kopciuszek (znęcanie się nad nastolatką), Baba Jaga (smażenie wiedźmy w piecu) oraz mniej znana w Polsce Trzy misie i Złotowłosa (tolerancja dla kradzieży). I, co najlepsze, tym razem to nie jest wymysł chorych umysłów politycznourzędniczych, którzy dziecka na oczy nie widzieli, tylko... samych rodziców. Mamy i tatusiowie orzekli, że baśnie przekazywane przez dziesiątki lat przez ich dziadków są brutalne i złe. Nie ma mowy! Ich dzieci nie będą miały styczności ze światem, gdzie niekiedy wygrywają i silniejsi są źli, gdzie sprawiedliwość bywa omylna i gdzie czasem zdarza się śmierć lub krzywda. Brrr! Jeszcze dziecko pomyśli sobie, że tak jest naprawdę i że nie wystarczy uśmiechać się do nieznajomych, żeby dostać gwiazdkę z nieba - to by była katastrofa!
Co ciekawe, w rankingu podpadł też Jaś i magiczna fasola - z powodu... niedoboru realizmu. Nie wiem, czy chodziło tu bardziej o łażenie po gigantycznej fasoli czy motyw faceta, który na początku podarował ją Jasiowi za free, jednakże powód wydaje mi się z lekka zaskakujący. W końcu chyba o nierealistyczność w bajkach chodzi, tak?
Pomimo że dla kilkulatków istnieje już stosowna lektura pozwalająca zachować ich umysł w stanie niezmienionym przez conajmniej piętnaście najbliższych lat życia, jak np. Myszka Miki i przyjaciele oraz Lippy i Messy, postanowiłam podjąć się wyzwania pacyfikacji jednej z bajek, żeby nadawała się dla dzieci od 3 do 99 lat.


Artoooooor, Dziennik Superbohatera, 15.04.2012, Niedziela

Niedziela...typowa nudna niedziela. Misja-blog przebiega z opóźnieniem, a ja zgodnie z planem podchodzę pod twierdzę MGR. Znooowu została przez kogoś opanowana, tym razem przez Errocjusza Wielkiego, który pożera ludzi i formatuje kanapki z serem i więzi dyski twarde...czy może na odwrót? Nie pamiętam...W każdym razie nie mogę tego tak zostawić, to mogą być smaczne kanapki! W dodatku nie daje mi pospać w niedzielę, niewybaczalne. Ale będzie mi potrzebna mocniejsza broń – podobno dysponuje nulloodpornym* pancerzem. W poszukiwaniu kogoś, kto nią dysponuje znowu przeszukałem Outer- i Internet, tym razem docierając aż na jego koniec:
Teleport na koniec internetu
Faktycznie, nie ma tam nic – ani informacji, ani stacji metra, ani nawet WC. Zrezygnowany wskoczyłem na przycisk “Wstecz”.


AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 14 kwietnia 2012



Lecę sobie nad miastem, a tam... Paru ludzi ubranych na biało i w śmiesznych rękawiczkach kręci się po ulicy blokując ruch chętnie i z całą premedytacją i jak nawet nie próbował tego zrobić nawet rozkraczony tam samochód. Jedna z postaci wydawała się być bardziej ruda od innych, co na chwilę przywiało mi skojarzenie z Desmondem, jednak stwierdziłam, że zbyt ostrożnie podnosił z ulicy jakieś kamyczki (w ogóle kto by podnosił z ulicy kamyczki?).
No to zleciałam na dół.
- ...z Południowej Azji, z rzadkiej rośliny występującej tylko w kilka rezerwatach na całym świecie - opowiadała o czymś jedna z czyściutko odzianych uczestników zgromadzenia - pokryta farbą z polichromu i dwutlenku węgla.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiejś rzeźby czy czegoś podobnego, o czym mógłby pleść te parmazony, tudzież encyklopedii, z której by je czytał, ale nic takiego nie dopatrzyłam.
Za to zainteresowana dopatrzyła mnie:
- Kim pani jest?
- Ja jestem superbohaterką - odpowiedziałam dumnie, dla pewności sprawdzając, czy nie zapomniałam czasem peleryny. Peleryna była. Maska zaprojektowana przez Mytha też, podobnie rękawiczki i długie buty. Wszystko było. Więc czemu pyta?
Nie zauważyła, że jestem superbohaterką, a wyczytuje te wszystkie rzeczy z... Dopatrzyłam się wreszcie. Z tego maleńkiego patyczka, który ma w szczypczykach?