niedziela, 17 czerwca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 17 czerwca 2012



Michał: Czemu bierzesz urlop tylko na początkowe mecze, a nie np. na finały?
Dawid: A po co? Ja chciałem tylko naszych pooglądać.
bash.org.pl


Tak, wszystko dało się przewidzieć - mieli zagrać, jak nigdy dotąd nie grali, a zagrali, jakby nigdy dotąd nie grali. Chociaż nie bądźmy aż tacy złośliwi - miałam (nie)szczęście oglądać kawałek początku i nie było wcale tak źle! Prawie się nie przewracali i nie kopali, zaskakująco często trafiali w piłkę...

No ale - koniec imprezy. Czas pozbierać talerzyki, pozbierać skorupki i spuścić powietrze ze stadionu narodowego. Wreszcie skończą się sensacje (Łaaaaa! Gramy z Czechami, jakie to cudowne!!!), wyrwane z kosmosu nadzieje i pogdakiwanie w rytm naszego nowego hymnu narodowego i może wreszcie zrobi się ciszej (mówię tutaj w imieniu ludzkości, jako że sama mieszkam na wsi).

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 17.06.2012 Niedziela

Obudziwszy się dzisiejszego dnia ( pierwszy raz naprawdę wyspana ) chciałam zabrać się do pracy na geodezję ( tak, zadała nam na sam koniec roku pracę ), ale przypomniało mi się, że jutro i pojutrze mam wolne ( maturzyści piszą test na technika ), więc mogę się za to zabrać kiedy indziej lub w ogóle tego nie zrobię, ponieważ z ocen wypada mi 3, więc nie martwię się tym za bardzo :).

Ok 14 poszłam na obiad do dziadków z racji tego, że moja mama pojechała do Niemiec do taty i nie miał kto ugotować ( i też dlatego, że w niedzielę zazwyczaj całą rodzina jemy obiad u dziadków ). Po obiedzie była moja kolej zmywania, więc wykonałam to superbohaterskie zadanie, a na końcu pobawiłam się z moją bratanicą.

Kiedy wracałam do domu, usłyszałam nagle, jak ktoś mnie woła, lecz nie moim prawdziwym imieniem, ale tym superbohaterskim. Jak znalazłam osobę, która mnie wołała, okazało się, że był to Czerwonooki.
- Witaj, nie wiedziałem, jak się z tobą skontaktować, więc kiedy wracałaś z ostatniej misji, śledziłem cię - powiedział - i z góry za to przepraszam, lecz potrzebuję twojej pomocy. Otóż mój brat powrócił.
- Ale jak? Przecież pokonaliśmy go.
- No tak, ale...

Blue Ghost, Dzienniki Superbohatera 17.VI.2012

Niestety się nie udało, biało-czerwoni polegli, ale trzeba być dobrej myśli, kiedyś będą inne turnieje, może na nich coś zagramy.

 A tymczasem niedziela, dzień odpoczynku, który wszyscy powinni spędzić z rodziną lub przyjaciółmi. Ja poświęciłem czas obu stronom. Z rodziną jak co niedzielę zjadłem obiad, potem obejrzeliśmy jakiś film i wybrałem się w podróż do mistrza Roshiego. Nie miałem zbytnio czasu, więc teleportowałem się. Roshi jak zwykle wylegiwał się na swoim leżaku, czytając kolorowe pisemka. Gdy po pięciu minutach