piątek, 24 lutego 2012

Ksena Wojowniczka , Dziennik Superbohaterki 24.02.12 Piątek

Odkąd tylko wstałam(była ok. godzina 12:00) miałam same niespodzianki, najpierw przyjechała mama mojej kuzyneczki Madzi i zabrała mi moją podopieczną (a miała przyjechać dopiero za miesiąc) i nie mam teraz kim się opiekować (nie licząc Mytha), no cóż zdarza się. Na szczęście o godzinie ok. 14:00 spotkała mnie mila niespodzianka: koleżanka, która nie jest superbohaterką zabrała mnie na pizze i ona oczywiście stawiała. Ale nie to było największa niespodzianką jaka mnie spotkała w dzisiejszym dniu. Najciekawsze było to, że w pewnym momencie dostałam sygnał SOS z niewiadomego źródła, oczywiście od razu skontaktowałam się z Mythem i wyruszyłam do Głównego Pokoju Kontrolnego w celu wyśledzenia źródła tego sygnału.

Okazało się że sygnał dochodził z planety Pluszowej zamieszkałej przez pluszowe misie, które zostały ożywione przez szalonego naukowca, uratowane przez nas i przewiezione na wymieniona wyżej planetę (ale to inna historia). Od razu postanowiłam wyruszyć, lecz wcześniej musiałam wydobyć z tajemnego pomieszczenia magazynującego przez zwykłych ludzi nazywanego garażem mój ukochany super ścigacz gwiezdny nazywany Gwiazdką (Myth mi zazdrości bo nie zdał egzaminu na super śmigacze gwiezdne i samochody osobowe). Nie obyło się bez kłopotów po drodze: otóż zapomniałam zatankować moją ukochaną Gwiazdkę i musiałam poczekać aż przyleci Myth ze swoim wysoce technologicznie zaawansowanym osobistym plecakiem odrzutowym wysokiej mocy.

- jak się tu dostałeś tak szybko – spytałam
- benzyna jest ważna chyba o niej nie zapomniałaś? – odparł Myth śmiejąc się – zapomniałaś, przyznaj się
- nie zapomniałam tylko wiesz że mam bardzo dużo ważnych spraw na głowie
Po krótkiej kłótni doszliśmy do porozumienia, że los Misiaków jest ważniejszy. Nigdzie nie było ich widać. Nagle z za góry śmieci wydobył się jeden z pluszaków i opowiedział nam jak to się stało że wezwał pomoc:
- to było jakieś dwa dni temu ziemskie oczywiście bo u nas nie minął nawet jeden dzień, zastanawialiśmy się czy w ogóle się zjawicie, ale jesteście więc przejdę do sedna, dwa dni temu na naszej planecie pojawiło się coś to coś bardzo was przypomina ale było większe i jakby pełzało i okropnie się śliniło.

Jak się domyśliliśmy z Mythem okazało się że rodzina Olbrzymskich zgubiła swojego dzieciaka i ono jakimś sposobem znalazło się na planecie Pluszowej. Po odnalezieniu dziecka Olbrzymskich czekała nas nowa niespodzianka otóż zostaliśmy wzięci za zabawki, tak my superbohaterowie jako zabawki przecież to jest jak degradacja, ale wpadłam na pewien pomysł. Moim pomysłem było to, że dzieciak Olbrzymskich bardziej zainteresował się mną z niewiadomych przyczyn więc kazałam zaprowadzić Mythowi Pluszaki w bezpieczne miejsce i szybko skontaktować się z Olbrzymskimi. Po paru godzinach uciekania przed dzieciakiem jego rodzice raczyli przylecieć oczywiście nie obyło się bez poślinienia Mytha przez malucha co było dość zabawne.

Szczęśliwi rodzice dziękowali nam a potem sobie polecieli w dal. Pluszaki tez bardzo nam dziękowali i nawet wystawili nam pomnik co prawda z pluszu i przedstawiający poślinionego Mytha ale zawsze coś. W drogę powrotną sama poleciałam moją Gwiazdką ponieważ nie chciałam podróżować z zaślinionym bohaterem.
Gdy wróciłam do domu czekała na mnie już kolacja zrobiona przez mamę która nie jest superbohaterem ale to zawsze mama i chyba tyle na dzisiaj papa :D

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 23 lutego 2012



Ludzie! WoW! Nie żebym była fanatyczką, ale... FaceBook Will End On March 15th! NIEWIARYGODNE O.o Wchodzenie na giełdę, nowe aplikacje, rywalizacja z Google, a tu nagle Zuckerberg mówi, że za wszelką cenę chce odzyskać swoje dawne życie i doradza usuwać swoje dane i zdjęcia z portalu.
Już czułam się, jakby na moich oczach rozpadał się Związek Radziecki, kiedy nagle dowiaduję się, że robienie sobie jaj to specjalność WeeklyWorldNewsa.
Kurce, szkoda, naprawdę wielka szkoda :/ Nie mniej muszę na tego WWN częściej zaglądać

Na początku dzisiejszego dnia (około 2:00 w nocy) zupełnie przypadkiem dowiedziałam się, że naszego superbohaterskiego bloga czyta nieco większa (jak bardzo większa?) liczba czytelników niż oczekiwałam. Otóż RedHatMeg zdradziła, że pisze swoje opowiadania bezpośrednio z myślą o mnie, bo zrobiłam jej zajebistą reklamę na blogu .
Ale byłam zdziwiona! XD Może mam coś z informatyka, ale najwyraźniej nie z internauty, bo za nic nie doceniałam potęgi sieciowego trafika. Ale że..? Przecież ja na Vampirciowie nigdy nie wspominałam, że mam bloga. Jedyna łączność ja - Meg, to Vampircia właśnie. Ale że ona poświęciła swoją cenną uwagę takiemu wybrykowi jak ten blog..? Czytała? Dopiero teraz przyszło mi do głowy, żeby się zastanawiać, jakiej interpretacji właściwie mogłyby by podlegnąć (podlec?) moje słowa sprzed paru dni.
A jak teraz Capitano Senseschi do mnie ponownie napisał, to czy ja mogę/mam prawo tutaj spokojnie napisać, że znowu głupieję ze szczęścia, że już wybraliśmy razem na nazwę bloga nieznajomi-z-gallifrey.blogi.pl i w ogóle że znów mi przysłał nowy fragment? No bo - ja jestem specjalistą w robieniu z siebie głupka przy ludziach, owszem. Ale przed samym zainteresowanym to już by było chyba takie nietaktownie niesuperbohaterskie jakby, nie?

No i to jest teraz tajemnicza sprawa - kto tu zagląda? Jeśli rzecz nie tkwi w znajomościach, a w powiedzmy w feedbacku tak zwanym (ja linkuję - oni to widzą), to i Shadi mogłaby wiedzieć. Ale nie... bez sensu. I kiedy ona ostatnio na Forum SAWM zaglądała? Ostatniego czerwca! I to w Offtopic XD Ale podesłanie jej linku do Żaka na niedostępnym było dobrym pomysłem - można było wybadać nastroje, podejście... Podejście było na tyle dobre, że przegadałyśmy wreszcie łącznie ze dwie godziny (z przerwami, czyli ostatecznie 5 godzin), jednak znowu o nieprzyjemnych nudach szkoła-praca-bezrobocie. W dodatku zrobiła się z niej kolejna osoba, która nie może się nadziwić, że nie wyjeżdżam za dwoma tysiakami na drugi koniec Polski XD

Dzisiaj znów 12-letnia córka znajomej miała wizytę, ale... słuchajcie! Najpierw strzelania i płochych spojrzeń coraz mniej, potem odpowiednie reagowania na moje sugestie, aż wreszcie pojawia się zadanie:
Pan Mietek zakupił siedem worków 25-kilowych cementu oraz jedenaście kartonów glazury po 5 kg każdy. Koszt cementu to 10,50 zł za kilogram, a glazury 37,50 zł. Ile łącznie zapłacił Mietek?

No i ona najpierw po drobnym namyśle, że 37,50 dodać 10,50, ale już jak jej przypomniałam, że kartonów było więcej niż jeden, to od razu zaskoczyła i powiedziała jak trzeba ceny razy odpowiadające im produkty! Nie dość, że w treści pałętały się przecież inne liczby (zadanie miało podpunkty), to jeszcze te właściwe napisane były słownie (!), a ona jednak zrozumiała, co i jak! I to serio, zrozumiała, a nie palnęła z trudem za piątym razem. Niby przerabiałyśmy coś podobnego z płaceniem i kupowaniem w tamtym czy jeszcze poprzedniejszym tygodniu, ale to dla niej wieki. Tymczasem w tej małej niecierpliwej główce coś wyraźnie zatliło, nawiązała się łączność pomiędzy luźno rzuconymi przed nią informacjami.
Może to zabrzmi nieszczerze, ale jak tak na nią wtedy patrzyłam, to miałam wrażenie, że się wzruszam.

Zbiera mi się lista rzeczy, o których zapomniałam. Wcześniej tutaj zrobiłam sobie listę rzeczy, które miałam napisać i w zasadzie dobrze to wyszło: nie zapomniałam, choć też jeszcze nie zrobiłam wszystkich. Więc teraz też sobie wymienię:
  • Poszukać, co to za aktor gra niepowtarzalnego Desmonda (tak, tego tutaj );
  • Zarejestrować mnie i mamę w Postaw na milion - sama tego chciała, znaczy: ja miałam tylko "poszukać". Tyle że jak już znajdę, to się rozmyśli, więc wiadomo XD
  • Poszukać na Allegro kompasu - bo jak wchodzę do obcego miasta z mapą i widzę nazwę ulicy, to bym chciała, żeby mi ta jedna nazwa wystarczyła, a nie zgadywać, która jej strona idzie na południe (zaraz, jak to było..? mech pojawia się na zwróconych na północ strony łopat robotników drogowych..?);
  • Poszukać na Allegro joypada (jak go nazwał Super Informatyk) do PC - bo granie na klawiaturze to jak rysowanie nogami;
  • Zlutować te słuchawki, które tutaj zdewastowałam w celu uzyskania wejścia liniowego


Jakoś tak dobrze mi robi, jak to tutaj zapisuję.


Miałam w planie jeszcze poszczuć Dagens tym, że jakiej to piosenki nasz kochany Paul McGann nie mógłby zaśpiewać, ale ostatecznie wpadłam sama, kiedy wyobraziłam sobie, jak przejmuje coś, czego zapewne Dag nie zna:



I... I want to wake up... wake up, wake up... With you!

Albo to, najlepiej z zachowaniem choreografii oryginalnej ;)



Tylko kto by mu tam towarzyszył? Może Tomek Baker ?

Kroniki Kurczęce część IX:
Mistrz kierownicy ucieka