Jak już wspomniała Ksenia Wojowniczka miałem drobny zatarg z Pomarańczem, rozwiązałem ten problem więc do niego nie wracajmy.
Ostatnimi czasy zbudowałem (tzn jestem w trakcie budowania) dla mojej dziewczyny (tajnej agentki) reaktor łukowy (używany przez Iron Man'a). Prawdą jest że brakuje jeszcze kilku części i na razie generowane są pewne fluktuacje mocy, ale kto by się przejmował wybuchem o sile 5 megaton :D
Po akcji z Pomarańczem przyleciał do mnie Tony Stark i chciał kupić ten reaktor, bo niby 9300 razy dłuższy czas działania i że niby coś tam z podróżami międzygwiezdnymi ... ale ja tam go nie słuchałem bo przynudzał, mówił coś o 1 000 000 000 000 000 $ za reaktor i że dorzuci wszystkie swoje zbroje, no ale przecież to prezent dla dziewczyny więc za żadną kwotę go nie sprzedam.
A za to dzisiaj, od rano jakoś mi tak smutno było i tak jakoś nie wiem jak ... więc wybrałem się na taką zwykłą przechadzkę, żeby się zmęczyć i nie tęsknić.
Więc idę sobie spokojnie, napawam się samotnością. Nic nie zwiastowało zbliżającego się niebezpieczeństwa, było już całkiem ciemno, powiewało chłodem, jedynym światłem był blask nielicznych gwiazd na zachmurzonym niebie. Mijając kolejne groby na cmentarzu nie zauważyłem że podążała za mną jakaś mara, jakiś cień, pokraka albo może jakieś nikczemne stworzenie z czeluści piekielnych ...