Jak ja ich wszystkich nienawidzę, chciałabym żeby umarli. Co? Umarli? Nie, chciałabym, żeby ginęli w męczarniach łykając własne flaki. Jak mnie boli głowa, nie wytrzymam. To ich wina, WSZYSTKICH, są tacy głośni i głupi. Gdybym tylko złapała ich w swoje ręce. Ale kogo? Nie ważne, kogokolwiek. Chwyciłabym za kark i wyrwałabym go razem z kręgosłupem. Jak mnie boli głowa! Nie wytrzymam…
- Giń łotrze! – zawołał ktoś jakby pod wodą.
Który to złamas się wydziera? Kości porachuję i rzucę smokom do zabawy…
- Fire slayer, pomóż mi!
A co ja wyglądam jak cholerna matka Teresa? Leżałam na ziemi. Powoli obróciłam się na plecy, przy czym na poczułam ogromny ból, jakby każdą komórkę mojego ciała pokrywały mrówki, usilnie przegryzające się przez skórę aż do samych kości. Lekko rozchyliłam powieki, ale zaraz skrzywiłam się przez ostre światło, bijące prosto w moją twarz. Wokół coś się działo, ktoś coś krzyczał, coś przewracał.
- No śmiało! Zabij mnie, a już jej nie odzyskasz!