czwartek, 19 kwietnia 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 18.04.12 środa i 19.04.13 czwartek

Środa
Po powrocie ze szkoły i ciężkich 4 lekcjach postanowiłem wybrać się na wędkowanie, zwykłe wędkowanie jest nudne więc wybrałem się na wędkowanie po ciemnej stronie Księżyca. No przyznam że dostać się na Księżyc łatwo nie jest, wyliczyłem że paliwa w moim wysoce technologicznie zaawansowanym osobistym plecaku odrzutowym wysokiej mocy wystarczy tylko na lot w jedną stronę ale użyłem mojej wrodzonej inteligencji i wiedzy z filmu "Kosmiczni Kowboje", wiedziałem żeby wysłać coś na Księżyc wystarczy tym obiektem pokonać połowę odległości a grawitacja Księżyca i pęd obiektu zrobią swoje i przyciągną obiekt. No i tak też się stało. Usiadłem sobie na brzegu jednego z kraterów i zarzuciłem kosmowędkę z wysoce technologicznie zaawansowanym spławikiem na ryby księżycowe (które nie wyglądają jak ślimaki).

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 19.04.12 Czwartek

Dzisiaj w szkole miałam tylko trzy lekcje a następnie poszliśmy na mam talent w naszym kinie. Lecz dopiero po lekcjach miałam niesamowita gonitwę.

Otóż wczorajszego dnia umówiłam się z kapitanem Jackiem Harknessem na wyścig ja na Burku a on na swoim pterodaktylu. No więc już po wyjściu ze szkoły trenowałam wraz z Burkiem i obiecałam mu, że jeśli wygramy ten wyścig to dam mu cały tydzień wolnego, tak z innej beczki umiem dogadać się ze smokami i innymi stworzeniami we wszechświecie dzięki mojemu supertranslatorowi, który mam wszczepiony do mózgu :) ( to takie malutkie coś co mówi mi po naszemu co mówią inne istoty i przemienia moja mowę na ich język, tak aby mnie rozumieli :D ).

No więc, gdy miał się rozpocząć wyścig stawiłam się na ustaloną godzinę i miejsce lecz kapitana jeszcze nie było a nie miał w zwyczaju się spóźniać, lecz postanowiłam poczekać, gdy minęła godzina zaczęłam się martwić, ale w pewnym momencie pojawił się Jack i powiedział mi, że jego pterodaktyl uciekł, no więc postanowiłam mu pomóc ze względu na to, że chciałam, aby ten wyścig się odbył, no i nie lubię, gdy się smuci wolę jak się uśmiecha :).