piątek, 20 kwietnia 2012

Blue Ghost, Dzienniki Superbohatera 20 IV 2012

Nooo i wreszcie Piątek! Jak ja się cieszę, znów kochany weekend. Komputer niestety nie wynalazł mi żadnej misji na dziś, co oznaczało chill. Na początek drzemka, później film i krótki spacer. Ale stało się, dostałem wiadomość od mojego wspaniałego mistrza Roshiego, brzmiała ona tak.

Dawno nie widziałem Cię na treningu, masz wstawić się u mnie w trybie natychmiastowym!


Jak najszybciej przebrałem się w zbroję treningową, gdyż mistrza nie można ignorować, znalazł by mnie wszędzie. Zabrałem ze sobą zbroję do walki i przekąski, więc byłem gotowy do drogi. Teleportowałem się i w mgnieniu oka znalazłem się na wyspie mistrza Roshiego. Była ona średniej wielkości, a w jej centrum stał mały domek, przy nim leżak, na którym wylegiwał się Roshi czytając pisemka dla dorosłych. Pierwsze co zrobił Roshi po przywitaniu się ze mną, to skonfiskował mi zbroję. Ale dał mi bardzo fajny i wygodny niebieski strój (taki jaki nosi ninja), czułem się w nim tak fajnie i lekko.

No to zaczął się trening, moja pierwsza lekcja wyglądała tak. Mistrz obudził mnie o świcie, zjedliśmy śniadanie (ryż, który był podawany cały czas), po zaspokojeniu żołądka, zaprowadził mnie w miejsce gdzie stała budowla podobna do jego domu. Gdy zapytałem go, co to, odpowiedział, że to sala treningowa na dziś. Postanowiłem wejść tam jak najszybciej, sala wyglądała na dużą, stało tam parę mieczy do ćwiczeń, ale najbardziej moją uwagę przyciągnęła maszyna, która stała na samym środku. Roshi powiedział, że to właśnie na niej będę ćwiczył. Dzięki niej w pomieszczeniu grawitacja zmieniała się na 100x większą niż na ziemi, ćwiczenia tam to męczarnia, ale zgodziłem się. Gdy mistrz uruchomił maszynę, runąłem na podłogę i nie mogłem się ruszyć, za to on chodził sobie bez problemu. Wychodząc powiedział, że co najmniej po czterech dniach będę mógł swobodnie poruszać się po hali.

Moje ćwiczenia trwają dopiero cztery godziny, a już poruszam się znacznie lepiej, postanowiłem, że nie wyjdę z hali co najmniej przez siedem dni. O dalszych losach treningu dowiecie się jutro, a teraz wracam do ćwiczeń.


Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz