W jednym z tematów Forum DW w dziale gier, zabaw i innych takich pojawiło się takie pytanie:
Osoba poniżej lubi filmy o superbohaterach.
Abstrahując od tego, czy miałam zamiar odpowiadać czy nie, przeleciałam myślą to, co w trakcie zajęć w ostatnią niedzielę zdążyło znaleźć się na moim pendrive'ie: The Bells of Saint John, The Rings of Akhenaten, Defendor, czyli film o jakby takim superbohaterze, Christmas Carol i The Doctor, the Widow and the Wardrobe.
Nie no, skąd, problem zdecydowanie mnie nie dotyczy, ależ.
Z pewnością bystrzejsi Czytelnicy ją czują, że coś jest na rzeczy i tak naprawdę cała ta akcja nieprzyznania się do (nie)lubienia filmów o superbohaterach ma charakter konspiracyjny. No bo, rzecz jasna, jak się jest superbohaterką, to każdy szwarc charaker oczekuje, że będzie ona wprost manifestować swą superbohaterskość licząc, że jej wrogowie będą oczekiwali, że będzie się ona ukrywać. Rozumiecie, oni wiedzą, że ona wie, że oni wiedzą. Ja jestem w tej chwili oczywiście już level wyżej i wiem, że jak oni wiedzą, to nie wiedzą, że ja wiem, że oni wiedzą i wiem też, że w związku z tym lepiej nie pisać, że się ostatnio ściągnęło film o superbohaterze.