Tym razem przewinę wstawanie i dzień w pracy, bo poza rozwiązaniem konfliktu zupek chińskich z pracownikami nic szczególnego się nie działo. Więc FF [>>]…i wracam do domu.
Kiedy wsiadałem do busa, kierowca nie wiedział, czy ruszamy za godzinę, czy za rok..co zrobić? Wyszedłem na 15 minut do kafejki internetowej, wszedłem do komputera (uszkodzonym portem USB, auć! Nie próbujcie tego w domu) i postanowiłem zwiedzić system. Obok właśnie przechodziła chińska wycieczka, więc szybko nakazałem przeglądarce włączyć Google Translate i mogłem posłuchać:
Po lewej mieć piiiiięęękną tablicę partycjiiiiiii z tyiiisiąc dziwięcet osiiimdziesiątego rioku. Zwróćcię uwagę na zachowaniii okaz FAT 32...
Eeeetam, FAT już zwiedzałem, tym razem wybiorę się do miejsca zwanego Dev*. Turyści rzadko tam chodzą – jak już ktoś się tam pojawi, to albo pyta o drogę na przystanek, albo za nim pojawiają się panowie z kaftanami. To wielka, ale dość ciemna grota, w której ustawiono wiele dziwnych…budyneczków? Swiątyń? Urządzeń? Są duże, do których cały czas ktoś przynosi skrzynie, albo je stamtąd odbiera. Inne małe, z których czasami ktoś wynosi teczkę raz na kilka godzin. Jeden budynek przypomina stary gramofon (powiększony co najmniej 100-krotnie) z tabliczką /dev/audio* i jeżeli wrzuci się tam jakąś skrzynkę, to jej zawartość zaczyna grać – i to tak głośno, na cały system. Nawet raz probowałem, grzecznie powiedziałem „przepraszam, czy mógłbym prosić o open();*” ale ten, kto siedział w środku odpowiedział: NULL! No nic, idę do…właśnie…w centralnym miejscu stoją 4 wyraźnie wyeksponowane, podobne do siebie budowle, podpisane na marmurowych tabliczkach „/DEV/NULL”, „/DEV/RANDOM”, „/DEV/ZERO” i „/DEV/FULL”*. Przy /DEV/NULL stało już kilka osób, więc poszedłem do /DEV/RANDOM. Siedziała tam dłuuuuuuugowłosa (albo ze 2 ‘u’ więcej) kapłanka w białej szacie. Rozmowa była krótka:
-open();
-Witaj, wędrowcze, czego chciałbyś się dowiedzieć?
-Czy P=NP?
kapłanka nie odezwała się, ani nawet nie drgnęła. dopiero jak zacząłem przestępować z nogi na nogę i poprawiać szalik, ona zmieniała się po kolei w gumowego kurczaka, wróbelka Elemelka, Katie Melua, creepera, szalik i funkcję Gaussa mówiąc przy tym:
-„hjfdghdfj ćwir ćwir milion bicycles pssssss BUM szuruburu y dąży do ogórka dla x dążącego do barana na ścianie” – po czym znowu stała się nieruchoma.
-close()! – powiedziałem nieco przestraszony.
I momentalnie znów stała się kapłanką. Ufff, czas na /DEV/ZERO. Był tam mnóstwo szaf z elektroniką i ze 3 drukarki igłowe. I dużo przełączników, faaajnie! Ale niezależnie od tego, jak się je ustawiło i co nacisnęło, z każdej drukarki wychodziło:
0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0….
Ciekawa lektura, nie mogę się doczekać, co będzie dalej, ale czas nagli. Przed /DEV/FULL kolejka…zrozumiałem, dlaczego, kiedy dotarłem do końca. Była informacja, że każdy, komu uda się wrzucić do studni życzeń monetę (tylko w EUR), dostanie wymarzoną dziewczynę, statek kosmiczny (lub stację orbitalną po obniżonej cenie) i natychmiastową zmianę jednej wybranej wady swojego charakteru. Moja kolej, myślę życzenie, rzucam 2 EURO…a ze studni podniosłym głosem „write error: No space left on device” i moneta wylatuje spowrotem…oczywiście w stronę człowieka z obsługi. Ktoś mi powiedział, żebym się nie przejmował, bo podobno nawet Chuck Norris nie potrafi nic dodać do /DEV/FULL.
No i sławetne /DEV/NULL, czyli dość spora, ozdobna…dziura w podłodze. Podobno Chuck Norris jako jedyny dotarł do jej dna. Ludzie przynosili do niej różne rzeczy, których chcieli się pozbyć – stary sprzęt, kompromitujące nagrania…podobno ostatnio była tu delegacja rosyjska z całą stertą teczek.
Już 2 godziny? Szybko cofnąłem czas systemowy i wyszedłem, potem do busa. Kiedy kupowałem bilet, ten był pusty. A teraz prawdziwy ścisk i atak klonów – wszyscy zamienili się w drzewa i pozajmowali miejsca siedzące. Nawet kierowca zdębiał z tej sytuacji. Dostałem wiadomość od AstroGirl:
„Cały autobus drewna? To weź go kieruj do nas!”
Co robić? Już jedziemy, nie wyskoczę w biegu. Czekem, czekam, czuję, ze sam tu zapuszczę korzenie…co tu się dzieje? Przypadkowo natknąłem się na:
Na drugiej stronie możemy odczytać„Poczujesz się jak w lesie! Errocjusz Company (więc czysty) spółka Z Ogromną Odpowiedzialnością”. A więc to jego sprawka! Wyrzuciłem zapach (idealnie nada się do testów /dev/nulla), drzewa zmieniły się z powrotem w ludzi, a ja dostałem nagrodę – mogłem wysiąść przy samym domu.
Skeczo-piosenka na dziś:
*/dev - w systemach z rodziny UNIX (normalny człowiek nie musi się tym przejmować) miejsce, w którym są urządzenia - można się stamtąd dostać np. do karty dźwiękowej, czy myszki.
*/dev/audio - wszystko, co tam zapiszemy zostanie odtworzone przez głośniki
*open(); - otwieranie pliku...program MUSI to wykonać, żeby cokolwiek na pliku zrobić
*/dev/full - urządzenie, które nie pozwala nic zapisać, bo zawsze twierdzi, że jest już pełne. Coś, jak głowa studenta podczas sesji.
*/dev/random - urządzenie, które generuje losowe dane. Źródło rozkładów jazdy na PKP.
*/dev/zero - urządzenie, które generuje same zera. Uruchamia się podczas sprawdzianu, kiedy chcemy przypomnieć sobie odpowiedź na pytanie.
*/dev/null - czarna dziura...wszystko, co zapiszemy tam, znika bezpowrotnie. Trzymam tam całą kolekcję moich filmów i maili, wszystko się zmieściło!
No a drzewa nie przywiozłeś!
OdpowiedzUsuń(Hahaahahhhhahaa XD)