czwartek, 21 marca 2013

Cnotliwa Rozalinda: Jaszczurze świadectwo


 Wreszcie udało mi się wyskoczyć z Dziury Czasoprzestrzennej, do której wpadłam jakieś pół roku temu w Krakowie (uważajcie, chodząc po Kremerowskiej) i zadowolona spacerowałam sobie spokojnie. W tak zwanym międzyczasie wiele się wydarzyło, ale niestety nie byłam świadoma żadnych przerażających faktów, ani nie słyszałam żadnych plotek o znikających superbohaterach. Toteż (o ja nieszczęsna) nie przedsięwzięłam żadnych środków ostrożności. Zresztą kto by mnie mógł tknąć? Nie jestem sobie jakimś tam zwykłym ludzkim stworzeniem! Zacznijmy od tego, że w sumie to wcale nie jestem człowiekiem, tylko humanoreptilem i niełatwo mnie złapać (odpadają mi kończyny, gdy jestem w niebezpieczeństwie). Więc tak właśnie sobie spacerowałam ulicami jakiegoś bliżej niezidentyfikowanego miasta, (bo w sumie to nie mam pojęcia, gdzie mnie wyrzuciła Dziura), gdy nagle, zza krzaka, wyskoczył Myth (!).