
Otrzymałem wiadomość, że w autobusie znajduje się niebezpieczeństwo, dodatkowo śpieszyłem się do dziewczyn. Nie miałem Wysoce Technologicznie Zaawansowanego Osobistego Plecaka Odrzutowego Wysokiej Mocy, wiec Jasió mający mitsubishi brata pomógł mi gonić autobus. Gdy po przekroczeniu bariery dźwięku dogoniliśmy autobus, Jasió pojechał dalej, a ja wsiadłem do autobusu...
Wsiadam, a tam na samym środku stoi jakiś stary zardzewiały robot z naklejką z logiem organizacji S.P.E.A.R. na plecach. Zauważył, kim jestem i powiedział:
- O, witam Pana superbohatera, niestety spóźnił się Pan, otóż bomba została aktywowana i wszyscy tutaj ulegną 100% zniszczeniu włącznie z Panem, Panie superbohaterze.
- Gdzie jest ta bomba?! - zapytałem.
- Panie superbohaterze, bomba znajduje się wewnątrz mnie.
PUFFFF !!! Wystrzeliłem z pistoletu prosto w pancerną klatkę piersiową robota, powstała spora dziura, przez którą dobrze było widać bombę, oddałem drugi strzał prosto w nogę robota, ten upadł i nie mógł nic zrobić. Szybko dopadłem do niego i sprawdziłem, co ma w środku. Bomba o mocy takiej, że rozwaliła by bunkier pod bunkrem w bunkrze, a na liczniku zostały 2 minuty...