sobota, 21 kwietnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 20 kwietnia 2012



Przede wszystkim warto nagłośnić jedną rzecz:

Usługa Muzo.pl rewolucja na rynku muzycznym – właśnie ruszyła!

Jeśli ktoś jest koneserem muzycznym, lubi słuchać i znać najnowsze hity i do tego mieć ów hity w zasięgu komputera, jednakowoż brzydzi się piracianym Torrentem z jednoczesną niechęcią do ganiania do Empiku, to jest to coś dla takiego kogoś!
Szczwany legalny serwis Muzo.pl za skąpe 9.90 ma dać nam więcej niż znaleźlibyśmy w największych sklepach muzycznych w Polsce, a do tego multum opcji (nowa idea wyszukiwania, propozycje, integracje z FB...), a jeśli nam jeszcze mało, to w droższym pakiecie dostaniemy możliwość zapisania zdobyczy off-line na telefonie.
Na razie dysponują tylko wersją beta, ale już wkrótce zwiększy się asortyment dodatkowych aplikacji mobilnych, no i oczywiście baza utworów, którą planuje się rozwinąć do 5 milionów.
:)


A poza tym dzisiaj, a właściwie w nocy wczoraj/dzisiaj, polowałam na przestępców. Czy, jak to mawiają, na zorganizowaną grupę przestępczą.

Dowiedziałam się, że jacyś kradzieje szykują się, żeby napaść na nasz gryfiński bank.
- Ale który, dobry człowieku? - Przewróciłam oczami. Otóż mamy w Gryfinie pewną ulicę, która jakoś tam się pewnie kiedyś nazywała, ale odkąd wszystko przy niej poupadało od obuwniczych po pierogowe, to nazywamy ją z rodzicami bankową, bo już nic innego tam nie rośnie.
Dostałam więc namiar (Ten w lewym rogu, proszę pani) i czym prędzej ruszyłam do akcji.
W mieście było jasno. Co z tego, że było po dwudziestej trzeciej - mamy XXI wiek, więc nawet wsiopodobne kilkudziesięciotysiącze Gryfino wygląda jak Las Vegas:q Przeleciałam wzdłuż bankowej i w mig znalazłam się w miejscu docelowym. Faktycznie, kiedy popchnęłam drzwi, okazło się, że nie były zamknięte. Wpatrzyłam się nieruchomo w ciemność małego korytarza (jak oni to robią, że w tak jasną noc jest tam tak ciemno?) i tak jak się spodziewałam, biegały tam białe błyski latarki.
Więc do sejfu od razu zmierzacie pomyślałam i wyszłam z powrotem na zewnąrz. Owszem, mogłabym tam wlecieć, nałożyć im klapsów, aż by się całe miasto obudziło i pióra z cegłówkami by latały, ale... o tej porze? Toż to nieprzyzwoicie. Tak nieprzyzwoicie, że nie wiem, jak ci bezbożnicy mogą się włamywać do banku o tej porze. Nie dość, że mogą kogoś obudzić, to jeszcze nie dają spać uczciwym superbohaterom! Pomijając już, że to niezdrowo, bo sami będą nie wyspani.
(Tak, wiem, że hipokryzja.)
No więc pomyślałam sobie, że będę cwańsza i wejdę do banku po cichu tylnymi drzwiami. Jak wiadomo, każdy bank* dysponuje tylnym wejściem niezabezpieczonym na klucz, którego jedyna niedogodność polega na tym, że prowadzi ono do głównej sali przez sejf, który dla odmiany jest oddzielony od nich stalowymi drzwiami z zamkiem z drugiej strony:



No wiecie, takie utrudnienie, że jakby ktoś chciał skorzystać z tego mniej znanego wejścia, wziąć pieniądze z sejfu i pójść je wypłacić, to nic z tego nie będzie - musi się wrócić i wejść normalnie wejściem głównym, bo nie dostanie się do pań wydających.
Sprytne.
W każdym razie ja nie chciałam niczego wypłacać. Chciałam zaczaić się tam na złodzieji, że jak już dostaną się do tego sejfu, to będzie takie SUPRAJS! i uciekną z krzykiem. W końcu bank i tak jest ubezpieczony i takie szczegóły jak stalowy właz to dla niego drobnostka. A wtedy ja tak wyrosnę przed nimi jak ten nietoperz, z takim Uuuóuó! - wyobrażacie sobie, jaki to efekt daje około trzeciej nad ranem?
Bo tak szacowałam ich skuteczność - jest przed północą, im jakieś cztery godziny zajmie forsowanie się z drzwiami (laserem czy czymś takim). Chyba że mają jakiegoś DJ-a czułego na dźwięki, który będzie umiał wsłuchać się w klikanie przy przekręcaniu i otworzy właz bez przemocy, to nawet będzie szybciej.
Poleciałam więc (jak najciszej, żeby im czasem nie zepsuć niespodzianki), przekonałam się, że i tym razem wejście jest, weszłam, domknęłam klamkę i przycupnęłam sobie po cichu.
Pomieszczenie było ciemne jak i reszta ciemnych pomieszczeń w tym banku (hmm, może mają specjalne czarne żarówki?), ponadto dobrze ogrzewane (w końcu kasa nadzianych kolesi nie może marznąć, nie?) i, co ciekawe, z bardzo miękkim dywanem, dlatego tak przyjemnie się przycupało.
Z zewnątrz dochodziły jakieś ciche (coraz głośniejsze, ale jednak ciche) odgłosy pałętających się w korytarzu. Prawdopodobnie dumali, jak się dostać do sejfu, bo przecież nie było pań od obsługi, żeby im go udostępniły, więc musieli się sami włamać. Po co w ogóle ludzie przyłażą do banku właśnie późno w nocy, kiedy wszystko jest zamknięte, skoro wtedy naprawdę wszystko jest zamknięte i nikt ich nie obsłuży?
Próbowałam przysłuchać się, czy może lutują coś laserem czy czymś wiercą, klikania też nasłuchiwałam, ale na razie nic oprócz ich ledwo wyraźnych szeptów nie było słychać.
Ale dywan był bezbłędny. Po co ludziom dywan tam, gdzie nie chodzą? Gdyby jeszcze poduszki były...

Obudziłam się około jedenastej przed południem. Z dwu stron patrzyły na mnie dwa autonomiczne wyloty sejfu, w tym jeden, jak mniemałam, utworzony tej nocy za pomocą lasera. Oprócz dziur było też pełno o wiele bardziej hałaśliwych policjantów, bankowców, strażaków, śledczych, psychologów, saperów, prestidigitatorów i co najmniej tuzin specjalnie wynajętych gości wrzeszczących, że nie ma tu nic do oglądania.
Też pomysł: osobiście uważam, że niewiele rzeczy jest ciekawszych do oglądania niż superbohaterka zawinięta niczym Kocia Rózia na wspaniałym dywanie o (jak wtedy zauważyłam) kolorze brzoskwiniowym.


W telewizji pojawiła się nowa reklama, w której nie dzieje się nic niezwykłego:
To nic niezwykłego zasnąć u boku superbohatera, jeśli tylko masz na to ochotę.

Superbohatera albo superbohaterki

Z dopiero co utworzonego cyklu Głupich Pytań:

Przesuwanie przedmiotów za pomocą myśli nazywane jest inaczej:
a) telekinezą
b) klimatyzacją
c) tiramitsu


A propos głupich pytań - specjalnie dla naszych czytelniku wzbogaciłam naszego pięknego i mądrego bloga o ankietę. Z tą różnicą, że tam nie ma żadnego głupiego pytania




____________________
*Jeśli już czaaaaasami zdarzy się, że tylnego wejścia nie ma, to znaczy, że klucz jest pod wycieraczką. Ewentualnie nad drzwiami, na literze P

1 komentarz:

  1. Próbuję muzo.pl...mają Ska-P(w Empiku ze świecą szukać), jest dobrze.
    A przesuwanie przedmiotów za pomocą myśli...chodzi o sytuację, w której wyłączamy rano budzik samą siłą woli nie ruszając się z łóżka, żeby spać dalej? To musi byc tiramisu.

    OdpowiedzUsuń