Chyba boli mnie głowa, co do klatki piersiowej i przedramienia jestem pewien że mnie boli- szczególnie rana po postrzale, chyba coś sobie zrobiłem też w lewą nogę bo nie mogę za bardzo ustać prosto.
Zostało jeszcze jakichś 15 pięter, nie rozumiem jak można zablokować wszystkie windy w wieży z powodu bezpośredniego ataku na ową wieżę, to skrajnie niegościnne. W dodatku jestem głodny.
O! Amelia wysunęła się ze ściany i wskazała palcem na grube dębowe drzwi z mosiężną, potężną klamką. Pomyślałem że to pewnie to miejsce, miejsce ostatecznej bitwy, ostatecznego pojedynku dobra ze złem. Za tymi ogromnymi drzwiami czeka ona- Biała Kruczyca, tyle miesięcy walki, tyle miesięcy zmagań, tak wiele treningu... Dla tego jednego dnia, dla tej jednej chwili, w której wejdę tam i pozbawię ją życia. Ból w klatce piersiowej się nasila, ale to nic, dam radę. Zbliżyłem się ku drzwiom. Przyłożyłem ucho, nie usłyszałem nic. To pewnie swoista cisza przed burzą, odsunąłem się na bezpieczną odległość. Delikatnie wyciągnąłem z pochwy moją katanę, musiałem uważać by Kruczyca mnie nie usłyszała. Ustawiłem miecz tak by od razu po otwarciu drzwi zadać śmiertelny cios osobie stojącej za nimi, ustawiłem stopę pod odpowiednim kątem w razie gdybym musiał parować jakiś ultraszybki atak Kruczycy. Delikatnie położyłem dłoń na klamce, zauważyłem że po placach spływa mi stróżka krwi. Jeszcze delikatniej zmusiłem mosiężną klamkę do ustąpienia, delikatnie odchyliłem te ciężkie drzwi i wtedy moim oczom ukazała się ona, w całej swojej krasie, biała, zimna ...