wtorek, 17 lipca 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 17.07.2012r Wtorek

Obudziłem się, to był tylko sen, uffff, otwieram oczy i przede mną z jedną ręką na fotelu a drugą ze sztyletem przy mojej szyi stoi Amelia, przydusiła sztylet i przecięła skórę, przybliżyła się i po cichu powiedziała mi do ucha:
- Mam Cię - na szczęście wstrzymałem systemy obronne bo inaczej 16 działek rozstawionych po całym Centrum Dowodzenia rozstrzelałyby Amelię. Spojrzałem jej w oczy i zobaczyłem że nie chce mnie zabić, po chwili zabrała ostrze, odsunęła się i prosiła o pomoc, potrzebowała nowego stroju(suknia została w alternatywnej rzeczywistości w odległej galaktyce zaginionej w czasoprzestrzeni wstecznej). W zamian za nowy strój obiecała odpowiedzieć na moje pytania. Pytałem dlaczego zabija i co się stało że jest taka jaka jest. Opowiedziała historię wielkiej miłości do niejakiego Konrada którego odbiła jakiejś dziewczynie która później zaginęła (jak tak na nią patrzę mam wrażenie że  to ona zabiła tamtą biedną dziewczynę). Potem opowiedziała co wydarzyło się ceremonii ślubu i jak Konrad ją uratował, chciałem zapytać co się potem działo ale biedna dziewczyna tak strasznie płakała, zmusiło mnie to do kilku refleksyjnych myśli. Nagle zemdlała, biedna dziewczyna, współczułem jej, już nawet ją na swoje łóżko położyłem, przygotowałem jej coś do jedzenia i ciepłego do picia. Potem zabrałem się wymyślanie jej nowego stroju :

Death Bride, Cyrograf Zemsty 17 VII 2012


Upadek o tę betonową podłogę był niezwykle bolesny, ale to nic. To nic. Jestem w domu. Jestem wyćwiczona przez Mistrza. Jestem gotowa.

Myth stracił chwilowo przytomność, choć oczywistym było, że zaraz się obudzi. Postanowiłam udawać, żę ja też odpłynęłam na skutek upadku. Zamknęłam oczy i rozluźniłam mięśnie... W powietrzu unosił się zapach nadchodzącej północy.

Czuł kiedyś ktokolwiek zapach północy? Prócz mnie? Jest niezwykły. Pachnie jak strach człowieka, który ciałem umarł, lecz umysłem jeszcze nie,. Który już wie, że wszystko to dobiegło końca, że nie ma już miejsca dla niego tu, wśród żyjących...  Jak zapach strachu przegranych. Tak słodki...

Myth obudził się, usłyszałam, jak wstaje. Podniósł mnie, niezgrabnie rzucił na łóżko i zatoczył się w kierunku wyjścia. Gdy znikł mi z oczu, rozmyłam się. Cicho, na palcach podreptałam za nim, gdyż wiedziałam, że może iść tylko w jedno miejsce. Do swojej siedziby. Tam, gdzie moja broń.

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 16 lipca 2012




Generalnie masakra.

Wymyśliłam sobie, że do terminu konwentu Doctora Who tj. 21 lipca (i parę kolejnych w razie konieczności ), tj. najbliższego weekendu zrobię parę niezbędnych dla mojej egzystencji rzeczy, czyli zrobię kolejny fragment Tego dziwnego uczucia + stałe ukazywanie się na blogu. Doszło jedna kilka spraw, które są niezbędne do życia samemu konwentowi. Mój udział w tych sprawach zwiększył się tym bardziej, że niejaki Kacper aka Leon - pionier ideologii konwentów i nasz naczelny przenocowywacz - stał się w poprzednim tygodniu nagle niedysponowany i komuś musiał powierzyć kontynuację. Miejscówka w klubie, noclegi, odpowiedzialność, rozrywkowanie, wodzirejowanie... No dobra, nad tym czwartym kombinowałam i tak, a to ostatnie było moją działką już rok temu, więc się jeszcze nie przewracam. Czaaaasem tylko łapię za głowę, ale nie przewracam. W sumie jak nawet tutaj sama siebie teraz czytam, to się nie wydaje takie znowu WOW, ale jak dojdzie jeszcze własna chałupa (np. dzisiejsze oprawianie drobiu bite cztery godziny) i takie drobiazgi jak wyjazd do Koszalina (do którego wliczone było zapoznanie kolegów, którzy nie chcą się od ciebie oderwać), to się tego jakoś tak naprawdę robi niebezpiecznie dużo...