Gdy tylko dowiedziałam się, że wrócił, postanowiłam pochodzić po mieście i odnaleźć osobę ( bo okazało się, że jednak on nie potrafi zmienić się w czerwone jabłko, na szczęście, bo myślałam, że nie będę mogła ich jeść do momentu, aż z nim nie skończę, no i nie potrafi zmieniać się w przedmioty, ponieważ umie tylko przybrać kształt dowolnej osoby, którą kiedyś spotkał, bądź potrafi sobie ją wyobrazić ). Gdy chodziłam i szukałam osoby o czerwonych oczach, napotkałam zagubionego młodego jednorożca, który szukał swojej mamy. Pomimo, iż miałam już zadanie, postanowiłam mu pomóc, bo nie chciałam, aby jakieś dziecko wzięło go za kucyka i chciało się na nim przejechać.
Wzięłam go więc do przejścia między wymiarowego i przenieśliśmy się do Parku Jednorożców, lecz jak na Park Jednorożców coś było tam za mało jednorożców, a za dużo ogrów. Okazało się, że ogry miały już dość spędzania czasu na Śmietniku Ogrów, więc zawładnęły terytorium spokojnych jednorożców, które nie lubią walk. Musiałam jakoś przegonić te ohydne stwory, aby jednorożce mogły wrócić na miejsce, lecz jak to zrobić? Jak przegonić istoty, które bały się jedynie mydła i wody, a w pobliżu nie było żadnego działającego hydrantu ani fontanny, a do jeziora było za daleko.
Wpadłam na chyba mój najlepszy pomysł. Kilka dni temu natknęłam się na Czyściocha