środa, 8 sierpnia 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 8,5.08.2012r. Środa

Lecieliśmy z Amelią moim "Niezwykle Tajemniczym WysokoTechnologicznie Zaawansowanym Bojowym Pojazdem Latającym Mytha", ściemniało się coraz bardziej, niebo było bezchmurne, więc nie było szans na ukrycie się w chmurach, więc wylądowaliśmy na skraju miasta, na dachu jednego z budynków. Wysiedliśmy i zeszliśmy po awaryjnych schodach przeciwpożarowych i w blasku latarni i mroku nocy przedzieraliśmy się przez opustoszałe już o tej godzinie miasto. Nagle ktoś chwycił mnie za hełm, szarpnął, zdjął go i pocałował, obawiałem się, że to jakiś brudny zboczony bezdomny gej, więc objąłem go, by sprawdzić, czym jest i na szczęście brudny zboczony bezdomny gej okazał się być kobietą, która z resztą całkiem nieźle całuje... Lecz mógłby to być jakiś transwestyta! Więc przesunąłem ją tak, żeby światło latarni oświetlało jej twarz - to nie był transwestyta (no chyba, że jakiś bardzo dobrze wytranzwestytowany). Wyglądała jak ładna dziewczyna, więc najlepiej będzie jak przyjmiemy, że to dziewczyna, choć ja pewności nie mam...

- Pobawimy się potem, przystojniaku - powiedziała do mnie, a potem skierowała się w stronę Amelii, a ja patrzyłem i zastanawiałem się, czy aby na pewno to kobieta... O czymś gadały, Amelia strasznie się rzucała, a ta dziwna kobieto-transwestytka chyba stała w miejscu i cały czas kręciła tyłkiem albo to jej tyłek stał, a cały świat się kręcił, albo jestem na karuzeli i mam halucynacje po ciasteczkach z haszyszem albo...

Death Bride, Cyrograf Zemsty 8 VIII 2012

- Tak, tak, tak... - westchnęła Jane. - Jak zwykle, brak języka w gębie. - Popatrzyła na mnie spode łba, wykrzywiając regularne, dosyć wąskie wargi. Zachowywała się naturalnie i lekko, chyba sama nie dostrzegała lekkich ruchów biodrami, rękami i głową, które sprawiały, że nawet ja odczuwałam do mniej niewielki pociąg. Przeszły mnie dreszcze.

- Nie wiem, kim jesteś, nie wiem, dlaczego mnie śledzisz - odparłam, wciąż trzymając sztylet skierowany w jej stronę. Koniec ostrza drżał delikatnie, choć starałam się być spokojna. Niepokój we mnie urastał. Spojrzałam z nadzieją na Mytha, on jednak stał, jak otumaniony. Byłam zdana na siebie. 

- Jestem Jane - powiedziała dziewczyna, starannie artykulując. - Jane, słyszysz, Amelio? 

- To mi nic nie daje - odparłam. Grała mi na nerwach, wiedziała o tym.

- Jestem tą samą osobą, której wiadomości przechwyliliście. Aż dwie! Na cztery! - zawyła. Machnęła rękami z rezygnacją, popatrzyła przymkniętymi oczami w mroczne, nocne niebo. - Zmieńmy temat, to się robi nudne - westchnęła. - Więc idziecie zabić tą pierzastą sukę? - zagadnęła, jakby pytała o pogodę. 

- Kruczycę? - spytałam podejrzliwie. Jane kiwnęła głową kilka razy. Jej twarz zdobił teraz uśmiech, jaki robi się do zapisującego pierwsze litery pięciolatka. - Nie wiem dlaczego, ale ona na mnie poluje. Chcemy ją powstrzymać... 

Myth się poruszył. Złapał Jane za ramię i szarpnął, odciągając ją ode mnie. Dziewczyna zatoczyła sie trochę, zaraz jednak stanęła prosto. 

Myth, Dziennik Superbohatera 08.08.2012r

Wraz z Amelią poszliśmy na dach, na dachu znajdowało się coś bardzo niezwykłego przykrytego płachtą. Ustawiłem Amelię w odpowiednim miejscu tak, aby "Niezwykle Tajemniczy Wysoko Technologicznie Zaawansowany Bojowy Pojazd Latający Mytha" zrobił jak największe wrażenie. Zaintonowałem fanfary i szarpnąłem za płachtę, która ukazała ten niezwykły pojazd (cały czas intonowałem fanfary), spojrzałem na nią intonując fanfary, oczekując komentarza i chyba była pod takim wrażeniem, że nie mogła wydusić nic z siebie i dała radę powiedzieć tylko :- Mhm, fajny.
Spodziewałem się, że będzie skakać z radości czy coś, ale nie... no cóż, w końcu z zachwytu ją zatkało. Ja dalej intonowałem fanfary, wsiedliśmy do "Niezwykle Tajemniczego Wysoko Technologicznie Zaawansowanego Bojowego Pojazdu Latającego Mytha". Pochwyciłem te stery, włączyłem silniki i cały czas intonowałem fanfary. "Niezwykle Tajemniczy Wysoko Technologicznie Zaawansowany Bojowy Pojazd Latający Mytha" delikatnie oderwał się od podłoża (intonowałem fanfary nadal), popchnąłem stery delikatnie do przodu, przelecieliśmy metr, fanfary trwały, przesunąłem ster do samego końca, pędziliśmy z niesamowitą prędkością (jakieś 400km/h) cały, calutki czas intonowałem fanfary, gdy przelatywaliśmy nad Berlinem Amelia poklepała mnie po ramieniu i powiedziała, że już nie muszę intonować fanfarów, w sumie to dobrze, bo intonowałem już od 30 minut...

Gdy dotarliśmy do Paryża, musiałem gdzieś zaparkować "Niezwykle Tajemniczy Wysoko Technologicznie Zaawansowany Bojowy Pojazd Latający Mytha". Nigdzie nie mogłem znaleźć miejsca, wiec zaparkowałem na szczycie...