Wstałem normalnie, dzień zapowiadał się normalnie, zjadłem śniadanie. Tata podwiózł mnie na przystanek . Na przystanku pogadałem z dziewczyną ! z prawdziwą dziewczyną ! z Kasią ! :D nie zdała egzaminu na prawo jazdy, bardzo zła egzaminatorka udupiła ją na ostatnim skrzyżowaniu przed Wordem (tak na serio to nie wiem czemu Word kojarzy mi się z MicrosoftWord ,ale nie ważne ….) potem wsiadłem do autobusu .
Dotarłem do szkoły. Posiedziałem chwilę, przyszli koledzy i zapytali czy idziemy do „aro” (sklep niedaleko szkoły , dużo tańszy niż u nas w szkole ) akurat była w aro promocja 2 tigery w cenie jednego (zwykły i o smaku Mojito [czy jak to się tam pisze, wiem że czyta się mochito] i zwykły jednak smakował trochę lepiej), no i poszło nas 4 (Ja, Micek, Radek i Daniel) wchodzimy do sklepu i tam ! ostatnia paczka (w sumie dwópak , tzn nie jestem w zupełności pewien czy plastikowo-foliowe czy z foli plastikowej).
No i wychodzimy i nagle doczepia się do nas jakiś pijany gościu ,podchodzi do mnie i się pyta „macie fajke ?” a my że nie że nie palimy , podszedł do kolegi i powiedział „no to kasę na fajkę bo jak nie to wszyscy dostaniecie wpierdol” a my znowu że nie to podszedł do kumpla i go uderzył w ramię , niby mieliśmy go bić ale kolega nas uspokajał więc jak odchodziliśmy to kopnął mnie i kolegę w udo (kopnął dwa razy, tzn raz mnie i raz kumpla) , ale go olaliśmy i szliśmy dalej i potem się rzucił na kolejnego kumpla i uderzył go w twarz tamten go kopnął w kroczę i już się odczepił … i jak już wracaliśmy to jeszcze krzyczał „wypi……ać z mojego osiedla” i to był kulminacyjny moment zmagań męskiej dumy i honoru wojownika …. Zaatakował i obraził nas … zasłużył aby otrzymać lanie …. Ale z drugiej strony było nas 4 … honor wojownika nie pozwala na to by 4 atakowało 1 i to pijanego ….
Wróciliśmy do szkoły … poszedłem na niemiecki … i tam …. Było takie zadanie w którym była Claudia … niby nic … wtedy jeszcze tego nie zauważyłem …. O 9:00 mieliśmy takie spotkanie na auli w sprawie wprowadzenia Stanu Wojennego … ale gdy czekaliśmy aż wpuszczą nas na aulę to akurat spotkałem Panią Psycholog Szkolną … bo byłem do niej zapisany w sprawie projektu ale byłem chory i mnie nie było …. Potem wpuści nas na aulę … spotkanie było nawet ciekawie … pomijając nawet to że minął nam polski ;)…. Dyrektor i nauczycielka od polskiego opowiadali co się z nimi działo gdy wprowadzano stan wojenny …. Później oglądaliśmy film „dekret” … podobało mi się … były to tylko takie informacje , archiwalne filmy , zdjęcia , wywiady … ale najbardziej mi isę podobało że wszystko to było związane z Poznaniem .
Następnie poszedłem na systemy operacyjne, mieliśmy o sieciach i z czego są zbudowane. A ja otwarłem sobie plik z tymi wszystkimi informacjami i na bieżąco odpowiadałem i dostałem +. Potem matematyka …. Siedziałem i udawałem że mnie nie ma na angielskim z resztą robiłem to samo lecz na angielskim w jakimś zadaniu po raz kolejny pojawiła się Claudia … tu już się zdziwiłem. Następnie mięliśmy grafikę. Sprawdzian , ech , no cóż , sprawdzian wyglądał tak : ona siedziała przed komputerem albo wychodziła zadzwonić a ja chodziłem po klasie i mówiłem kolegom co i jak mają zrobić . Sam ledwo zdążyłem ze swoim. Nauczycielka puściła nas wcześniej. Ale Oczywiście jak wychodziliśmy to zaczęło padać , na szczęście akurat na przystanek wjeżdżał autobus linii 82 i podjechałem 1 przystanek i akurat właściwy autobus już stał , to uradowany wsiadłem i czekałem na odjazd.
Usiadła obok mnie jakaś babka (około 40 lat) w połowie drogi zadzwonił do niej telefon …. Odebrała , okazało się że mąż i zaczęła mu marudzić że za bardzo zapracowani są , potem się zapytała „a Klaudia odrobiła lekcje ?” …. Wtedy to się całkowicie zdziwiłem . No na szczęście tata mnie z przystanku odwiózł do domu , a w domu, malowanie kuchni - więc wszędzie bałagan . Włączyłem komputer i gadałem z Klaudią i Czarną Meggy nawet dobrze mi się rozmawiało. Z Klaudią nawet po Japońsku przez chwilę gadaliśmy . A Meggy … ech dziewczyna z Cinquecento (to taki samochód) :) … Poprawiłem model stoiska. I już się robi 1:00, no cóż, a jutro trzeba wstać ….
Znalazłem takiego kwejka …. Bardzo mi się spodobał ….i napis w nim „ideę są kuloodporne” http://kwejk.pl/obrazek/738769/ideas.html
On, (V) jest takim jakby superbohaterem . A poza tym mam podobne poglądy polityczne co on, a poza tym , sztylety :D …. No to wszystko na dzisiaj .
Dobranoc
środa, 14 grudnia 2011
AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 13 grudnia 2011
I dzisiaj nagle wszyscy o stanie wojennym! Stan wojenny i stan wojenny! A nie, przepraszam - przede wszystkim to obgadywanie, czy to było fajne czy niefajne, przed czym nas ocaliło i na co skazało, z jakiego powodu Tusk po pochodzie nawrzeszczał na Kaczyńskiego i, najważniejsze, czemu ludzie kojarzą to z jakimś nieszczęsnym Telerankiem, a nie z konkretnym faktem historycznym (czy tam histerycznym). Jakieś trzy lata temu mieszkałam z koleżanką, która nie mogła się nadziwić, że mama nie opowiadała mi o Jaruzelskim: Przecież to cała Polska o tym gadała! Każdy zapamiętał, że nie było Teleranka! I foch, bo jaka to ja ignorantka jestem.
Niestety, drodzy Państwo, niestety. Moi rodzice (rodzice superbohaterki), nie dysponowali w tamtych latach telewizorem! I w ten oto sposób cała moja rodzina miała z głowy całe narodowościowe rozterki. Zresztą oni tam już mieli kilku bohaterów - po co im jeszcze ja???
Zamiast obchodzić przeczytałam to.
A nadało mi się dzisiaj to:
Bystrzejsi mogą się doszukiwać związku z powyższym, niebystrzejsi nie muszą (i dobrze, bo go nie ma).
Subskrybuj:
Posty (Atom)