poniedziałek, 31 grudnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 31 grudnia 2012



I znów, kolejny rok to samo...

Wiecie, nie wiem, jakie dla Was jest poczucie Sylwestra, ale ja mam z nim zawsze takie... cudaczne uczucie, jakie większość bab ma w swoje urodziny. Wychodzę sobie na dwór z rodzicami (śmiesznie, pomimo paru ostatnich lat wciąż kojarzy mi się, że świętuję nadejście Nowego Roku z rodzicami), wynosimy szampana i trzymane w zmarzniętych łapkach kieliszki, staję przed naszą bramą wjazdową, która, jak przystało na połowę polskiego grudnia, jest mokra od deszczu, patrzę w niebo, na strzelające głucho sztucznie ognie i czuję się dziwnie...
Nieważne, że teraz nie będę na nie patrzeć, bo jestem na Księżycu*, ganiam za ziemniakami i generalnie jest ciemno.

Ale wracając do tematów noworocznych...

sobota, 29 grudnia 2012

Ksena Wojowniczka, Dziennik Superbohaterki 29.12.2012 Sobota

Od razu powiem że musicie mi wybaczyć za tak długie nieodzywanie się, lecz walczyłam z apokaliptyczna apokalipsą apokaliptycznych zombi. Taak pewnie u was także to zauważyliście i mam nadzieję że poradziliście sobie z tym wszystkim. Ale, ale może powiem jak do tego wszystkiego doszło.

Myth, Dziennik Superbohatera 29.12.12r Sobota


10h po ucieczce z Kato-Kato wchodzimy w atmosferę Cras, Gdzieś tu jest Amelia, znajdę ją tak jak jej obiecałem.
- Staśiu, jak proteza ręki? Dasz radę pilotować za mnie? - Zapytałem Stasia który pogłaskał swoją protezę ręki, uśmiechnął się i powiedział:
- Jasne że tak, to naprawdę dobra proteza. Daj te stery i idź.- Kiwnąłem głową do mojego drugiego pilota czyli Mirka, przejął na chwilę stery a ja zamieniłem się ze Stasiem miejscami.
- Dobra panowie, wchodźcie powoli w atmosferę i włączcie maskowanie a ja zaraz wam powiem gdzie lądować. - Podszedłem do Celesti i poprosiłem o skontaktowanie mnie z Amelią.
- Dobrze, chodź. Usiądź tak jak ja i wyprostuj plecy. Nie! Miałeś usiąść tak jak ja a nie jak jakiś krab magmowy, i nie garb się. No, tak dobrze. Teraz ją opisz.- poinstruowała Celesia.
- Ładna, seksowne nogi, duże piersi, delikatna skóra...- nagle Celesia przerwała mój wywód, a już miałem przechodzić do cech które najbardziej w niej lubiłem.
- Nie opisuj jej wyglądu. Opisz jaka jest psychicznie a nie fizycznie. wyobraź sobie że jest tuż przed Tobą, wyobraź sobie że łączycie swoje umysły. -Położyła ręce na mojej skroni- Myth, czy Twoim zdaniem łączenie się umysłów polega na macaniu piersi? - Nagle ni stąd ni zowąd zapytała Celestia.
- Nie, myślę o charakterze Amelii- odpowiedziałem bo tak rzeczywiście było.
- Tak? To dlaczego macasz moje piersi? - Otwarłem oczy i faktycznie, masowałem jej piersi.
- Ups, wybacz, tak jakoś samo się.
- Dobra, nieważne, myśl o niej...

Artoooooor, Dziennik Superbohatera 29 grudnia 2012

Hmmmm, na życzenie Wesołych Świąt już trochę za późno, ale...dla potrafiących podróżować w czasie oraz wziętych siłą do TARDIS Wesołych Świąt 2007, a dla całej reszty szczęśliwego roku 2013...

życzy STRASZNY LORD ERROR - HAHAHAHA
ups, nie tak, wiedziałem, że color: pink nie jest wystarczająco złym wyborem...a więc jeszcze raz:
ŻYCZY STRASZNY LORD ERROR - HAHAHAHA!

Jak widzicie, piszę zamiast Artoooooora...a teraz go obrażę: Artóra, którego w końcu pokonałem! Poznałem jego hasło do lodówki, piszę z jego pałacu i jem jego pierogi. I już tylko krok dzieli mnie od opanowania świata, wszystkich pierogów, a nawet ciasta drożdżowego! Ale zanim pokonam was wszystkich i zjem wasze pierogi opowiem, jak pokonałem rycerza o sześciu 'o'.

środa, 26 grudnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 26 grudnia 2012



Wracając jeszcze na chwilę do tematu niedoszłej apokalipsy...



W sumie to ja się nie dziwię, że ten apokalipsy nie było. I od razu przestało mnie też dziwić, dlaczego ludzie tak nie mogli się jej doczekać - każdy chciał zobaczyć, jak tak wielkie i widowiskowe wydarzenie jak armagedon urządzi się i wystartuje samo. Dotychczas, kiedy miejsce miały igrzyska, koncerty i mundiale, człowiek musiał się nieźle narobić, żeby wszystko się odbyło, żeby wyglądało i jeszcze żeby ludzie przyszli, a tutaj nagle mówią nam na lewo i prawo, że się samo zrobi - no to wszyscy byli ciekawi, jak to będzie wyglądało. A tu, proszę Państwa, nie wyglądało. Paru superbohaterów było w razie konieczności gotowych do prewencji, tymczasem ładunków nie podłożył, ognistych wozów w ruch nie puścił, petunii Kanadzie na liściu nie postawił, ufoludków nie zaprosił i wszyscy myśleli, że się samo zrobi. Ta, nic się na tej postrzelonej planecie samo nie zrobi.

wtorek, 25 grudnia 2012

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 25 XII 2012, Wtorek


Królowa Śniegu istnieje i jest najgorszym złoczyńcą, jakiego znam. Wczoraj, gdy wędrowałam sobie spokojnie na pasterkę, wszystko, co było śniegiem, zamieniło się w lód. Jestem mistrzem w chodzeniu po śliskich powierzchniach. Od wczoraj, rzecz jasna.

Witajcie!
   Was też bolą brzuchy, nie? Bolą, jestem tego pewna.
   Gdy tylko Bartosz znajdzie mi odpowiedni strój, pójdziemy na bal złoczyńców, aby złapać Oktawiana. Pamiętajmy o tym! Ja cały czas trwania tych świąt zastanawiam się, czy uczyć się na francuski tego czasu przeszłego, czy nie. Oj, sądzę, że przez moje lenistwo wkrótce wiele nocy będzie nie przespanych. Niby mam te trzy na półrocze [Nie mam, ale tak mi wychodzi. :D ], więc może nie będzie tak źle, ale... Trzymajcie kciuki za mnie na cały następny rok! Tak swoją drogą moje smoki przesyłają wam spóźnione życzenia świąteczne!

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Alexis, Dziennik Superbohaterki 24.12.2012

Gdy już znaleźliśmy się na zewnątrz kanału udaliśmy się do jednego z tamtejszych magazynów, by zmienić opatrunki Celestii i poczekać na nastanie mroku. Na szczęście w plecaku, który przez zupełny przypadek wziął ze sobą Myth ze zbrojowni była podręczna apteczka.
- Celestio usiądź proszę, zmienię Ci te brudne bandaże.
- Gdzie? Tutaj?! Na tej brudnej podłodze?!
- A widzisz gdzieś tutaj królewskie salony? Ja warunków nie wybierałam, trzeba się cieszyć z tego, co się ma. Nie marszcz noska, tylko siadaj,no chyba że chcesz umrzeć jak wda Cie się zakażenie w tę paskudną ranę.
W końcu usiadła na ziemi z urażoną miną, uklęknęłam przy niej i zajęłam się jej paskudnymi ranami. Z jednej strony nie dziwiłam się, że była taka marudna, też bym była obrażona na cały świat mając takie ślady na ciele po walce.W tym samym czasie Myth poszedł na górę, by zbadać teren. Specjalnie poszedł tam, żeby uniknąć typowych kobiecych sprzeczek. Ależ on miły, zostawia mnie samą z Celestią, której w ogóle nie znam i nie pojmuję. Na przeciwko magazynu, w którym się znajdowaliśmy stał szpital, w którym przebywali Mirek ze Stasiem. Gdy już zrobił to co musiał, zszedł na dół, by podzielić się z nami opisem otoczenia. Teraz wszyscy troje musieliśmy się zgrać i wymyślić jakiś konkretny plan działania. Moje życie ponownie nabierało tempa, lecz czy tak gwałtowne przyspieszenie nie będzie oddziaływało na mnie w przyszłości? Czy opłaca się teraz tak rozpędzać, by za sekundę wylądować na najbliższym drzewie? Nie mam pojęcia jak brzmi odpowiedź, natomiast jedno wiem na pewno nieważne co teraz zrobię i tak moje życie zmieni się o 180 stopni, muszę uciekać żeby dalej żyć. Dobra koniec rozmyślania, co było, a nie jest, bo nie ma to sensu, trzeba wziąć się porządnie do pracy.
- Wszystko dobrze z Twoim brzuchem i całą resztą?- spytał z troską w głosie Celestię.
- Tak. Dobrze, że ktoś  mnie zoperował, bo długo bym nie pożyła.
- Wiesz, prawdę mówiąc to ja Cię zoperowałem...- Myth przerwał w pół zdania widząc szok i niedowierzanie na jej twarzy. Nie słuchałam ich dalszego dialogu, nie widziałam w tym większego sensu, a może i będzie dla nich lepiej, nie będą czuli się tak skrępowani opowiadając sobie nawzajem historie sprzed kilku dni.
- Myth daj lunetę, pójdę na górę i poobserwuję szpital, bo coś czuję, że szykuje się tu bardzo długa rozmowa.

niedziela, 23 grudnia 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 23.12.12r. Niedziela

Po wyciągnięciu Celesti z wiezienia i dodarciu w pobliże szpitala w którym są przetrzymywani Mirek i Stanisław ukryliśmy się w jednym z pobliskich magazynów. Na szczęście Alexis znała uniwersalny kod do otwarcia wszystkich drzwi na Kato-Kato. Weszliśmy do środka, był to magazyn z jakimiś ziarnami, kilkanaście kilkumetrowych rzędów żelaznych skrzyń z ziarnami. Prawdopodobnie to pietruszowe żyto z planety Krosnid III w układzie Adrianny. Alexis zmieniała opatrunki Celesti a ja poszedłem na wyższe poziomy magazynu, magazyn jak większość budowli był iglicą, to z lekka dziwne że większość budynków na planecie jest w kształcie iglicy, mieszkańcy Tezotopeirnika używają iglic na budynkach do zbierania energii z piorunów, tu pewnie jest tak samo. Patrzyłem z góry na Alexis i Celestię, chyba nie przypadły sobie do gustu za bardzo. Dwie księżniczki się spotkały i teraz będą się kłócić która jest bardziej księżniczkowa, no ale to nie moja sprawa, muszę wyciągnąć Stasia i Mirka z tego szpitala.
Po kilkunastu minutach gapienia się wypatrzyłem właściwe okno. Widziałem Stasia i Mirka chyba też, nie wiem dokładnie bo okno jest lekko pod kątem. Obserwowałem okno przez kilka godzin, strażnicy zmieniali się co 15 minut, lekarka sprawdzała ich stan zdrowia co godzinę. Mam już plan, nawet dwa, a jak się drapie po czole to wpadam na trzeci. Zszedłem na dół do dziewczyn, Celestia wyglądała już całkiem dobrze (jak na kogoś w kogo został wpity trójząb i potem został zoperowany przeze mnie).
- Wszystko dobrze z Twoim brzuchem i całą resztą? - zapytałem Celesti.
- Tak, dobrze że ktoś mnie zoperował bo długo bym nie pożyła.
- Wiesz, prawdę mówiąc ja Cię zoperowałem...- w tym momencie pojawił się szok na jej twarzy, natomiast na twarzy Alexis pojawił się taki złowieszczy prześmiewczy uśmiech.
- Ale? Ale że jak to? Dlaczego mnie operowałeś? Dlaczego nie lekarze?
- Już już, uspokój się, nie było lekarza pod ręką. I przyznam się że całkiem nieźle mi poszło, przyjrzyj się, pierwsza rana jest zasklepiona w taką sympatyczną emotkę " : ) ", a za to druga w bardzo pozytywny plus " + ", z trzecią było najwięcej zabawy bo wyszyłem moje logo.

sobota, 22 grudnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 22 grudnia 2012



No i co? Znowu przereklamowali z tym końcem świata! Nie wiem, co na to Majowie, Czerwcowie, księża, przepowiedziarze różni, politycy i marketingowcy MediaMarktu, ale niestety - ku rozczarowaniu i konsternacji miliardów nadal tu jesteśmy!

(Znaczy: ja jestem TU, czyli ponieważ że jestem i piszę nadal na Księżycu, w dodatku z tej mniej jasnej strony, tak że Ziemi nie widzę, ale skoro mój kochany Internet simplusowy nadal ma zasięg i to jeszcze ogarnia tym zasięgiem pastwiska Bloggera, to wnioskuję, że satelita ziemski nie lata sobie teraz bezpańsko w kosmosie.


Chyba że wygląda to tak, ale nikt nie chce się przyznać.
)

Myth, Dziennik Superbohatera 22.12.12r Sobota


No więc przypominając co działo się ostatnio, czyli: nie umarłem, trafiłem nagi do jakiegoś łóżka, król Kato-Kato okazał się Ziemianką o imieniu Alexis, niestety jeden z jej/jego sług poznał druzgocącą prawdę i doniósł o tym Wielkiej Izbie Najwyższych. W stronę iglicy królewskiej zbliża się kilka uzbrojonych oddziałów wojska Katoytów. A my zjeżdżaliśmy windą w dół.

W pewnym momencie Alexis nadusiła jakiś ukryty przycisk na ścianie i wysunęła się półka z bronią... Muszę to zastosować u siebie(nie mówię o ukrytej półce z bronią tylko o windzie- wiecie jak ciężko wejść na 2 piętro?). Usiłowała mi coś wytłumaczyć, ale uznałem że za bardzo nie ma sensu słychać co ona mówi, dała mi jakiś dziwny skafander z czymś dziwnym przyczepionym do niego i kazała go założyć. Był taki z lekka dziwny, obcisły i strasznie ciepło było mi w nim.W sumie zgłodniałem z tego całego zjeżdżania windą. Alexis cały czas coś mi tłumaczyła lecz mało mnie to obchodziło, patrzyłem przez okno windy, pogoda była całkiem ładna, ładny dzień - taki w sam raz na zwiedzanie (no może poza wielkim trójnożnym działem samobieżnym stojącym przed iglicą i 6 oddziałami Katoan).

Zjechaliśmy do zbrojowni Alexis miotała się jak szalona a ja podszedłem do lodówki, znalazłem w niej dwie całkiem dobre kanapki. Skąd wiem? bo natychmiast rozpocząłem konsumpcję owych kanapek.
- Myth! Chodź!- Krzyknęła Alexis, wziąłem jakiś pierwszy lepszy plecak który leżał koło jednego ze stołów i pobiegłem za nią do tunelu. Usłyszeliśmy jak oddział Katoan zjeżdża windą więc przyspieszyliśmy się jeszcze bardziej. Po godzinnej bieganinie po kanałach poziom wody zaczął się podnosić. Deszcz, ta planeta ma chyba to do siebie że tu codziennie pada. Deszczówka była już nam pod uda więc musieliśmy szybko wyjść, znaleźliśmy właz a potem ukryliśmy się w jednej z ciemnych wąskich uliczek jakich wiele na Kato-Kato.

Alexis, Dziennik Superbohaterki 21.12.12r

Po dziesięciu latach spokoju, życia bez nagłych przypływów adrenaliny, w ciągu godziny po poznaniu szaleńca zwanego Mythem, to wszystko wraca. Stawka jest taka sama jak zawsze: gra o życie, czyli o wartość najważniejszą. Mój mózg szybko przestawił się na tryb awaryjny. Plan działania zakreślił się w głowie w krótkiej chwili, trening umysłu z mistrzem był niezawodny, jak się okazało po latach nie wyszłam z wprawy. Średni czas zjazdu windy do podziemi zajmował około trzydziestu sekund, musiałam go wykorzystać możliwie jak najlepiej, by wyjść z tego cało. Wcisnęłam guzik, by ze ściany wysunęła się ukryta, metalowa szuflada z niewielkim, ale w naszym beznadziejnym przypadku, mającym ogromne znaczenie asortymentem wszelakiej broni dostępnej tylko dla katońskich żołnierzy. Chwyciłam jeden ze stroi ochronnych i rzuciłam w stronę Mytha wykrzykując po kolei instrukcje postępowania.
-         Masz! Ubierz to na siebie, ochroni Cię przed większością pocisków żołnierzy Kato Kato, ale nie przed wszystkimi... Są pociski przed którymi nie obronię Cię nawet ja. Są niewidoczne i kompletnie niesłyszalne, dlatego są najgroźniejszą bronią naszej armii. Tutaj jest broń, która sama namierza cel i do niego strzela, trzeba ją tylko odpowiednio zawiesić na ciele, z przodu i z tyłu, ale ma ograniczoną ilość pocisków. Gdy one się skończą użyjesz tego, ma bardzo dokładny celownik i strzela na bardzo dużą odległość. Resztę broni wezmę ja, schowam do plecaka. Gdyby skończyły Ci się pociski ze wszystkiego, to krzycz podam Ci najprostsze w obsłudze pistolety, ale też najmniej skuteczne. Gdy winda się zatrzyma pobiegniemy w prawo, podziemnymi tunelami do zbrojowni, ze zbrojowni kierujemy się do wyjścia. Będąc tam przemyśl dokładnie i realnie, ale również szybko, to co weźmiesz ze sobą. Oszacuj ile możesz wziąć, co się najbardziej przyda i jest równocześnie na tyle lekkie, że nie będzie utrudniało  swobodnego poruszania się. Gdy już będziemy z daleka od iglicy królewskiej skierujemy się na Północ w stronę więzienia, w którym jest Celestia. Później udamy się do szpitala po Stasia i Mirka, gdy nam się to uda to uciekniemy z Kato Kato. Pamiętaj żeby się nie obracać w czasie biegu i pod żadnym pozorem się nie zatrzymuj, to zmniejsza Twoje szanse na przeżycie o jakieś 30 %, co jest ogromną liczbą, bo to że wyjdziemy z tego cało to zaledwie 15 % szans.
-         Aahaaaa.
Tylko tyle zdołał wykrztusić po moim instruktarzu. Dawno nie widziałam takiego szoku na czyjejś twarzy. Tak bardzo chciałam wrócić na Ziemię, do ludzi, moich braci i sióstr, poczuć więzy krwi, ale nie w ten sposób, nie tak by walczyć z Katończykami, których pokochałam całym sercem po tylu latach spędzonych z nimi. Nieubłaganie zbliżał się koniec podróży windą, zegar tykał niemiłosiernie, zupełnie jak wzywanie licznika bomby: 6, 5, 4...Wstrzymałam oddech, dokładnie za sekundę mieliśmy zmierzyć się z armią katońskich żołnierzy, walcząc o przetrwanie i powrót na Ziemię. Ostatnia myśl przed otwarciem drzwi windy? Obraz morza z dzieciństwa. Niesamowite, że w takich momentach człowiek myśli o tak niebanalnych sprawach.

środa, 19 grudnia 2012

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 19 XII 2012, Środa


Witam!
   Ostatnio nie robię nic. Siedzę, prokastynuję, nudzę się, próbuję coś zrobić z zagrożeniem z historii [nic nie wychodzi] i jakoś przeżyć w tłumie ludzi. Na ratowanie świata nawet mi czasu nie wystarcza. Co więc mogę napisać w poście? Zwłaszcza, że Myth potrafi bardzo człowieka dręczyć, zwłaszcza SMS-ami o 01:06. Google nie jest aż taki pomocny:

                          

   Dobra, wiem, że nie. Nieważne, może coś mi się przypomni. Zastanawiam się nad tym, czy chcę na święta koszulkę. Chcę. Nie wiem, jak przekonam mamę, lecz trzymajcie kciuki.

wtorek, 18 grudnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 18 grudnia 2012



Ty zrób.

No to usiadłem do tego komputera, co tam stał. Ale na pewno? - pytam wrzaskiem kierowanym parę metrów dalej. No tak. odwrzaskuje z sąsiedniego pomieszczenia, gdzie niezmiennie ostrzyła swój chrupiący miecz bagietkowy. No ale ja nigdy nie... Ona: Ja wcześniej też nie!
No i na tym stanęło. Tłumaczyła, że się spieszy, że zaraz koniec świata, że Gessler, że Sylwester, że kolejki w mięsnych, więc co było robić? Ostatecznie nie było tak źle, w końcu Maniek też z nią nie poszedł, ale do tego został odesłany do jej domu, żeby go posprzątać na święta.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Ksena Wojowniczka, Dziennik Superbohaterki 17.12.12 Poniedziałek

Witam ludziska :). Może zacznę od tego iż dzisiaj znowu miałam wyzwanie z Germanizatorem, lecz tym razem tylko do 15.30 ponieważ Germanizatorka musiała zawieźć dziecko ( tak, ma dziecko nie róbcie takich oczu ) na basen. Poza tym dzisiaj były próby do jasełek ( już w tę środę będą ) z prawdziwym organistą, który pogrywa nam na keyboardzie ( takie coś jak po prawej ).
Oprócz tego mieliśmy jeszcze próby do poloneza na studniówkę ( poza tym że nie mam jeszcze sukienki to jest genialnie :D )

piątek, 14 grudnia 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 14.12.12r Piątek

No tak, jestem martwym trupem, ciemność widzę, nos mnie swędzi... Nos mnie swędzi? Skoro jestem martwo zdematerializowany i nie mam duszy to czemu nos mnie swędzi? I dlaczego drapie nieistniejący nos nieistniejącą ręką? Mam też nogi! I całą resztę też mam! Znaczy że żyję, albo nie żyję. Leżę na czymś miękkim, jestem przykrytym satyną a w powietrzu unosi się zapach storczyków.
"Pewnie jestem w niebie, w końcu zasłużyłem" - pomyślałem i otworzyłem oczy.

Byłem w wielkim pomieszczeniu, najprawdopodobniej była to jakaś sypialnia gdyż w centrum pokoju stało wielkie mahoniowe łożę zdobione złotem, szafki i toaletka także była mahoniowa. Rozejrzałem się i zobaczyłem kilka storczyków w pokoju. W sumie niby jest nieźle ale spodziewałem się trochę bardziej szpanerskiego nieba, z jakimiś dziewicami lub ferrari... Wstałem z łóżka, byłem w czarnym satynowym szlafroku, podszedłem do drzwi i nagle usłyszałem kroki połączone z dźwiękiem ocierającego się metalu! Chwytam za jedyną broń w zasięgu mojej dłoni - doniczkę ze storczykiem! Staję gotów do boju, oczekujący na to co będize po drugiej stronie. Drzwi się otwierają a tam... Król Kato-Kato Herydion I. Wielkie 2,5m bydle w czarnej zbroi, stanął spojrzał na mnie podniósł rękę, wskazując na mnie palcem wskazującym powiedział:
- Superbohaterze! Jesteś tu bezpieczny, nie zrobię Ci krzywdy ale lepiej odłóż mojego storczyka na miejsce, bo w przeciwnym wypadku pozbawię Cię rąk!- W sumie zabrzmiał dość przekonywująco, odłożyłem storczyka na szafkę. Wtedy nagle ze zbroi wyleciała para, zbroja zastygła w bezruchu, nagle zaczęła się otwierać, klatka piersiowa rozsunęła się na boki tak samo stało się z hełmem, rękoma i nogami. Patrzę w takim nieprzeniknionym osłupieniu na to co wychodzi ze zbroi. Dziewczyna, ładna dziewczyna! Taka brunetka, ze znajomo wyglądającymi oczyma. Stanęła z takim dumnym uśmiechem zmieszanym z dziką radością a ja dalej stałem ze szczęką w okolicach kolan... I wtedy rzuciła się na mnie...

ZIMNO. Sektencja, DziennikSuperdetektywa, 14 XII 2012, Piątek


Zimno w pizdu. Apokalipsa nadciąga. Ten post zniknął. TYLKO i wyłącznie dzięki pomocy Astrogirl możecie czytać tego posta! Cieszcie się i chwalcie ją za to! [ode mnie dostała propozycję małżeństwa.][Serio.]:D

DOKOŃCZENIE Z 01 XII 2012, czyli co działo się dalej!

Nagle zobaczyliśmy szopę na narzędzia. Na niej była rakieta, do której wszedł jakiś koleś. Rakieta wystartowała, a Myth zahaczył nogą o nią. I oto zostałam sama. Stwierdziłam, że mam gdzieś to wszystko i wróciłam do domu. :D

Tak, wiem, wasz detektyw nie potrafi rysować! :)
   Wtedy po raz ostatni widziałam Mytha. Jednak, zostawiłam też Bartosza w sklepie, razem z moimi ubraniami, więc muszę się z nim skontaktować. Mam nadzieję, że moje ubrania są bezpieczne pod jego opieką. O ile je wziął. Trzymajcie kciuki!
   Tak więc, po kilku [Heh, KILKU] dniach postanowiłam zawitać u Bartosza i odzyskać moje ubrania. Tylko tak, żeby mnie jego brat nie zauważył, bo od razu pozna, że nie jestem ZUA. Zbliżała się siedemnasta. Już było ciemno, a jako, że złoczyńcy lubią się spotykać po nocach, poszłam w stronę domu Bartosza. Byłam w płaszczu i w kapeluszu, więc nawet najbystrzejsze oko nie było w stanie mnie rozpoznać. Gdy już byłam blisko, minęłam się z grupką ludzi. Od razu ich rozpoznałam - to złole! Próbowałam nie patrzeć im w oczy, aby mnie nie zauważyli, ale oczywiście nie mogłam się powstrzymać.
   Napotkałam wzrok jednej z nich. Była dziwna, nawet straszna. Niebieskooka blondynka w niebieskim płaszczu. Swoją drogą, miała naprawdę długie włosy. Ja też chcę mieć długie aż do pasa, ale jak wiecie, prędkość ich wzrostu nie zależy ode mnie. No dobra, nieważne. Spojrzała ma mnie tak podejrzanie, jakby chciała powiedzieć: 'Wiem, kim jesteś!' [I zaraz będą komentarze typu: 'Jesteś synem Mufasy!'] No i tyle, minęłam ich i skierowałam się do Bartosza. Wiem, gdzie mieszka, ponieważ mi to napisał.

niedziela, 9 grudnia 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 9.12.12r Niedziela

Ostatnimi czasy zbyt często trafiam do więzień/cel/klatek. Tak też było i tym razem. Cela na Kato Kato nie należała do najlepszych do jakich miałem nieprzyjemność być wtrącanym. Ciemna, wilgotna wypełniona zapachem stęchlizny i potu. Łóżko było z kategorii bardzo niewygodnych,  nie dość że małe to zrobione z takiej metalowej siatki co powodowało nieprzyjemne odciski na skórze, lecz to można było jakoś przeżyć, prawdziwą katastrofą była toaleta, to znaczy jej brak, po drugiej stronie celi był taki jakby nocnik miał kształt sześciokąta. Prawdziwą zgrozą był jednak brak papieru, zamiast papieru był jakiś trójkąt...

Pamiętam jak wylądowaliśmy i jak mnie prowadzili, nasz statek był zrujnowany, wszędzie ślady trafień i wybuchów, na górnej części była doczepiona kapsuła abordażowa Kealytów. Zastanawiałem się co musiało się wydarzyć kiedy byłem nieprzytomny, zastanawiałem się też czemu byłem nieprzytomny aż tak długo? Gdy przechodziliśmy przez most prowadzący z platformy cumowniczej do reszty miasta, choć deszcz lał się z nieba niczym woda wodospadu i zbliżała się noc, to widziałem infrastrukturę miasta, wąskie chodniki, intensywny ruch uliczny i szpiczaste budynki, nie widziałem zbytniej roślinności, chodź w sumie po co rośliny na planecie, przez którą przechodzi jeden z najczęściej uczęszczanych tras podprzestrzennych i handlowych. Pamiętam, że 8 żołnierzy prowadziło mnie wzdłuż jednej z uliczek, tuż przed skręceniem w boczną uliczkę spojrzałem na Milenjum Falkona, żołnierze wywozili z niego nieprzytomnych Celestię, Mirka i Stasia. Zapytałbym co z nimi zrobią, ale gdy tylko próbowałem coś powiedzieć byłem uderzany trójzębem i uciszany. Zauważyłem że dość sporo jest tu posągów Króla Kato-Kato, przedstawianego jako wielki napakowany wojownik w czarnej zbroi. Skręciliśmy w lewo i doszliśmy do pewnej ulicy. Z każdej strony były rozmieszczone cele więzienne, tak że można bez problemu rozmawiać z więźniem po prostu sobie podchodząc. Otwarli jedną z celi i wepchnęli mnie do środka. Dwóch żołnierzy zostało na straży mojej celi, a pozostali odeszli.

sobota, 8 grudnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 8 grudnia 2012



Nie było mnie. Długo mnie nie było z powodu pozytywnego, choć bardzo męczącego i chwilowo do tłumaczenia wystarczająco niejasnego.
Zajmijmy się lepiej tym, co się z każdą godziną i minutą staje bardziej jasne i przekonujące, a mianowicie wynik rozpoczętej niegdysiejszo ankiety na temat tego, na ile i jak bardzo słusznie pan John Cleese był w jednym z bondowskich odcinków twarzą słynnego Q. Czy naprawdę przypomina Q? A może to James Bond przypomina liczbę 7 (na przykład w Cassino Royale, jak go mocno poobijali)?

Ksena Wojowniczka, Dziennik Superbohaterki 08.12.2012 Sobota

Byliście grzeczni w tym roku? Odwiedził was pan Mikołaj? Bo mnie tak :). Nawet na kolanach mu siedziałam, wodzicie jakie mam znajomości :D.
W mojej szkole ostatnio zaczęliśmy już próby na jasełka bo u nas występ ( a nawet 2 występy ) będzie 19 już. Zatem zamiast na lekcje ( a najczęściej niemiecki dodatkowy ) idziemy sobie na próbę i nie mamy nieobecności ponieważ wszystko jest nam usprawiedliwiane a w sam dzień występu w ogóle nie idziemy na lekcje :D, genialnie co nie?

piątek, 7 grudnia 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 7.12.12r Piątek

- Ty jesteś głupi?! - Wrzasnęła Celestia
- Niee szyszy, ja jestem pijany. Ale tylko trochę. Ale myślę trzeźwo.-
- Matko! Widzisz i nie grzmisz! Ty idioto, chcesz lecieć według niewiadomego pochodzenia mapy i w dodatku sekretnymi pirackimi szlakami? I w dodatku upijasz się kosmobimbrem z buraczków!
- Wyptraszaszam sobie! To nie kosmobimber, to jest ultraczysta wódka wulkaniczna z ognistych buraków! Sam robiłem. - Odezwał się Mirek a potem stracił przytomność od nadmiaru alkoholu.
- Widzisz co zrobiłaś! Przez Ciebie Mirek jest nieprzytomny. Mirek, Mireczku, wstawaj. - Ostatnie słowa jakie pamiętam nim również straciłem przytomność. Na kilka minut...

Wziuuuuuuuuum! UWAGA! Awaria zasilania! Awaria systemów podtrzymywania życia! Awaria generatorów grawitacji! WiuWiuWiu! Reset systemu... Aktywacja zapasowego źródła zasilania. Systemy podtrzymywania życia-Włączone. Generatory grawitacji-Włączone. Bum!
-Ałaaa!- Krzyknąłem z bólu gdyż upadłem prosto na twarz, z jakichś dwóch metrów...- Co się do cholery dzieje?- Zapytałem sam siebie, podniosłem się, rozejrzałem po kokpicie... Asteroidy! Pas ogromnych asteroid! Szybko chwyciłem za stery i zrobiłem unik przed nadlatująca Asteroidą, niestety w momencie gdy uniknąłem trafienia jednej, wszedłem na kurs kolizyjny z trzema następnymi. Unik, unik, unik uniku, pełna moc do tylich silników, zrobiłem tzw beczkę, potem w górę, lekko w lewo i piuuuuuuuuuuuuuuuuuuum ocierając się o jedną z asteroid wyleciałem statkiem z pasa asteroid. Byłem na orbicie jakiejś planety, szybko spojrzałem na mapę... Byłem na orbicie Viliaan V w jednym z układów Koła Iliany. należących do Kealytów. Jak to możliwe? Przecież podróż tutaj trwała by kilka dni, nawet przy użyciu pirackich tras podprzestrzennych dotarcie tutaj zajęła by z 2 dni. A przecież byłem nieprzytomny przez kilka minut a na dodatek nigdzie nie było Celestii ani Mirka.

wtorek, 4 grudnia 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 4.12.12 r wtorek


- Dobra, chyba im uciekliśmy. To którędy na Cras?- Zapytałem, manewrując statkiem pomiędzy pasem asteroid tego systemu gwiezdnego i próbując znaleźć jakąś dobrą stacje radiową.
- Cholera! Nie mamy map! Polecimy do stacji Naanatui Trax i tam zdobędziemy mapy. Albo nie... - nie chciałem jej przerywać i mówić że mam piracką mapę. Dziewczyna posmutniała. - Nie możemy tam polecieć, zbyt wielu szpiegów tej białej zołzy, pewnie ściga nas z pół tego segmentu. Powiedz mi Aqananinie co my teraz zrobimy?- Nie wiem o co jej chodziło, w sumie jej nie słuchałem, ale przynajmniej znalazłem dobrą stację radiową.
- Dobra powiem Ci co zrobimy, Powiesz mi kim jest Aqananin, powiesz jak się nazywasz, weźmiemy moją mapę i jeszcze jedno... Dlaczego czuję tak silmy zapach alkoholu?
- Mythuś! Mytuś ziomek! Stary co ty robisz na naszej łajbie?- usłyszałem głos z ciemności, odwróciłem się i zobaczyłem znajomą posturę ciała. Duża głowa, cienkie ręce i nogi. Szarawy.
- Mirek?! Mirek! Widziałem że gdzieś już widziałem ten statek. -Odpowiedziałem Mirkowi, temu Mirkowi którego wraz z jego kumplem spotkałem jakiś czas temu uratowałem ze strefy 51 (TU).
- Uściśnij mnie brachu, wiem że wali ode mnie wódą ale i tak Cię kocham! - Mirek rzucił mi się na szyję i zaczął ściskać, potem wskoczył na błękitnowłosą dziewczynę i zaczął ją przytulać na co ona kopnęła go w jego kosmiczne kroczę i zrzuciła z siebie...
- Jak śmiesz mnie dotykać durna pokraczna istoto! Jestem Celestia! Córka wody!- Wrzasnęła.
- Dobra dobra, niech się paniusia uspokoi, myślałem że paniusia podróżuje z Mythem i też tak jak on jest otarta na kontakty, ale okeeeeej. Zrozumiałem aluzję. - Celestia strasznie się oburzyła i wyszła z kabiny, Mirek wziął głębszy oddech, poklepałem go po ramieniu by się uspokoił, zapytałem go:
- Mirek dobrze Cię widzieć, ale gdzie jest Stachu?
- Oj Mythuś, Mythuś. Chciałbym Ci powiedzieć że wszystko dobrze, ale Staś... On...

niedziela, 2 grudnia 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 2.12.12r Niedizela

 "Bar pod wydepilowanym kucykiem", tak nazywał się bar do którego weszliśmy z Sektencją.
- Dobra ty się zajmij przesłuchiwaniem tych tutaj a ja sobie zamówię coś do picia.
- Spoko. Zajmę się tym. - Sektencja ruszyła ze zdwojoną siłą a ja zabrałem się za popijanie mleka czekoladowego, ale tylko wstrząśniętego nie zmieszanego ...

- Myth! Chodź już, chodź no. Zostaw tego drinka bo znowu się upijesz, będziesz myślał że jesteś misiem koala i znowu strażacy będą musieli Cie z drzewa ściągać. - No w sumie racja, nie ma co przesadzać. Wyruszyliśmy więc w dalszą drogę, Sektencja koniecznie chciała wejść do sklepu z damską bielizną, no to wszedłem, rozglądam się, Sektencja rozmawiała z ekspedientką, chyba szukała odpowiedniego gorsetu bo ekspedientka dotykała jej piersi a potem się obejmowały,  to znaczy że pewnie brała wymiary. Przyglądałem się całej sytuacji gdy nagle usłyszałem:
- Ej kochanie chodź zobacz i powiedz czy dobrze na mnie leży.- No to co miałem zrobić? Zajrzałem, a potem były wrzaski, jęki-niestety nie z przyjemności, chwilę potem wyrzucili nas ze sklepu, szukaliśmy jeszcze w kilku lokalizacjach ale nic, zero, null. Lecz nagle zobaczyliśmy jego ohydny rudy łeb !

Death Bride, Cyrograf Zemsty 2 XII 2012

Kim jestem?

Łupnięcie drzwi o ścianę.

Wielkie dłonie, chwytające mnie pod pachy. Brutalnie.

Krzyki. Stłumione.

Niezrozumiałe słowa.

Szum w głowie... 

Myth, Dziennik Superbohatera 1.12.12r Sobota


- Ty, Sektencja patrz. Golem! Ryczący golem.
- No widzę, ryczy. - odpowiedziała Sektencja
- No kurde, taki duży i ryczy, może podejdźmy i zapytajmy co mu się stało?
- Myth, a jak to jest błotnisty potwór a nie golem? Zobacz jaki brudny od błota, zobaczysz zje mnie i obgryzie Ci paznokcie ! Ja bym go nie ruszała. - Odpowiedziała z pewną dozą zniecierpliwienia.
- No ale przecież mam krótkie paznokcie?
- No tak ale to była taka przenośnia żeby Twój mały rozumek pod tym hełmem zrozumiał poważną powagę sytuacji, to jest błotnisty potwór, on nas zje ! - ja tam dalej jej nie dowierzałem i podszedłem do golema:
- Witaj Golemie! Co się stało? - Zapytałem.
- Z biura prezydenta... porwano księżniczkę. - "Księżniczkę" to ewidentnie zadanie dla mnie !
- Mój drogi i ajkaże kamienny przyjacielu golemie ... - nagle Golem otarł łzę i przerwał mi :
- Jestem błotnistym potworem.- Jak to tak? Przecież to brudny golem !
- Nieprawda! Spójrz na siebie jesteś Golemem! Dużym Golemem!
- Czekaj, a to w mordeczkę jeżyka prawda! Jestem Golemem!
- Cudownie, ale teraz powiedz w którym kierunku jest Pałac Prezydencki? - zapytałem patrząc na wyraźnie zniesmaczoną i zniecierpliwioną Sektencje dłubiącą w nosie ... Nosie przechodnia.
- Jezu! Sektencja! Zostaw Panią w  spokoju!
- No ale zobacz co ona ma w nosie! - spojrzałem i zobaczyłem że ma w nosie ogromny...

sobota, 1 grudnia 2012

Sektencja, Dziennik Superdetektywa 01 XII 2012, Sobota



DOKOŃCZENIE Z 29 XI 2012

- No dobra, powiem, bo ja w przyszłości na jakiś czas cofnę się do przeszłości i będę Świętym Mikołajem, ale nie mów nikomu, bo teoretycznie jeszcze tego nie wiem, bo jak się dowiem to będzie koniec końca świata. - Sektencja zamilkła, albo ze zdziwienia albo z podziwu albo dlatego, że na środku drogi siedział wielki, błotnisty potwór i płakał...

   Co to może być?! Zastanawiałam się na tym już gdy Myth jeszcze gadał. Po chwili błotniste stworzenie przyciągnęło uwagę Mytha. Postanowiliśmy do niego podejść.
- Witaj Golemie! Co się stało? - Zapytało Mythciątko.
- Chlip... Z biura... chlip... prezydenta... chlip... porwano... chlip, chlip... księżniczkę.
- Aahaa - powiedziałam. - Musimy to zbadać.