czwartek, 9 lutego 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 09.02.12 Czwartek

Zaczęło się od samego rana ... Padał Śnieg ! dużo złego, przeklętego, białego śniegu . Wiedziałem że będzie źle, do 13:00 starałem się nie denerwować, gdy już przedostałem się przez miasto i jak już trafiłem na salę to zacząłem się denerwować i nie wyczuwałem nadciągającego niebezpieczeństwa. Gdy skończyłem rozwiązywać egzamin teoretyczny okazało się że minęły 2 minuty ... więc cofnąłem się i sprawdzałem czy mam dobrze. Okazało się że zdałem ! plan podstawowy się udał :) Potem wyszliśmy na poczekalnię i czkaliśmy, pierwszą osobą po którą przyszli byłem oczywiście ja, ochoczo wstałem i poszedłem. Ładnie pokazałem odpowiednie rzeczy w silniku i światła, teraz trzeba było przejechać łuk, i wtedy się zaczęło...

"Egzaminatorka z Piekła"

Pierwsza próba : Ruszyłem świetnie i fenomenalnie przejechałem świetnie, a gdy chciałem wyhamować to samochód nagle się zatrzymał ! a nie powinien, wydaje mi się że z hamulcem było coś nie tak... albo, jakaś nikczemna moc spowodowała jego zatrzymanie. No to pani egzaminatorka mnie z powrotem cofnęła, z jej ust widać było jakby bąbelki, taka piana - to mogło zwrócić moją uwagę ale się denerwowałem i nie zauważyłem. W sumie te kły, nagle pojawiające się futro i ogon też mogły zwrócić moją uwagę ...

Druga próba : Ruszyłem jeszcze lepiej, udało mi się wszystko ładnie przejechać i tuż przed dojazdem do koperty końcowej Pani egzaminator zmieniła się ! urosły jej ogromne skrzydła i rogi ! zrobiła się czarna i wyrosły jej metalowe szpony a oczy, oczy to żarzyły się niczym serce wulkanu.
naskoczyła na samochód i wbiła szpony w dach ! o mało co się przesunąłem inaczej rozpłatała by mnie na plasterki niczym kucharz ogórka. przy gazowałem żeby dojechać do tej koperty. Piekielna Egzaminatorka odskoczyła i przeleciała na tył samochodu. Zaczęła go pchać w przeciwnym kierunku i dodatkowo z jej wulkanicznie czerwonych źrenic wystrzeliwały lasery. Wyciągnąłem broń i oddałem kilka strzałów ale jej włochate cielsko było kuloodporne, ale udało mi się trafić ją w oko.

Wtedy poderwała się do lotu, zrobiła piruet, capnęła samochód i odleciała, bujała samochodem na wszystkie strony, w razie czego włączyłem światła awaryjne. Demoniczna Egzaminatorka tak krążyła nad placem manewrowym że czułem się jak na rollercoasterze (nie bardzo wiem jak to się pisze). Postanowiłem to zakończyć jak najszybciej, wybrałem dogodny moment i rzuciłem w nią granatem. Booom ! granat wybuchł niszcząc obudowę granatu i Szatańską Egzaminatorkę przy okazji. Zgodnie z moimi obliczeniami spadłem. Niestety na dach (tak, miałem dachowanie - ale nikt mi nie wierzy), spadłem dokładnie w obliczone miejsce, no prawie nie uwzględniłem obrotu Ziemi ... czyli po zetknięciu z ziemią, samochód posuwał się jeszcze kawałek i niestety choć dusiłem hamulec samochód leżał do góry nogami tzn kołami i hamulce nie działały i obaliłem pachołek :(

Niestety część praktyczna nie zdana . Natychmiast poszedłem się zapisać na egzamin poprawkowy, następna data bitwy to 5 kwiecień 2012 .


Wróciłem do domu, po opracowywałem trochę planów obrony ziemi w razie inwazji z kosmosu i poszedłem spać . Wstałem i zrobiła się 23:00 no i tyle na dziś. Piosenka dnia :


Dobranoc ...

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 9 lutego 2012



W telewizji krąży od jakiegoś czasu coś takiego, że na głównym planie zaczyna pląsać Ibisz. Że umył włosy i ze szczęścia (że wreszcie to zrobił..?) po prostu mu odbiło. Uwagę mojego taty po sześdziesiątym bodajże oglądnięciu tej reklamy przyciągnął jednakże nie powyższy pan, tylko pewna kobieta, która w ostatnich minutach spotu reklamowego wchodzi w kadr (co powoduje całkowitą i natychmiastową normalizację Krzysztofa) i... zaraz wychodzi.
Tata zapytał więc zaaferowany, po co ta pani przyszła.
W odpowiedzi razem z mamą wysunęłyśmy teorię, że pani przyjechała do nas ze stolicy Baku, gdzie ostatnio odbył się konkurs Eurowizji, i po prostu robiła to, co najlepiej potrafi. Wchodzić i wychodzić. Była mianowicie na konkursie piosenki niedawno cudaczna sytuacja, że jeden z zespołów musiał powtórzyć swój występ, bo podczas jego wykonywania... ktoś cichcem przespacerował się z tyłu po scenie. Niby nic, gość przecież tylko się przeszedł, ale to wystarczyło, żeby uchwyciła go kamera i... na scenie znalazło się więcej niż pięć osób. A nie może się znajdować więcej, tak głosi regulamin! Jury przyczepiło się, zespół odśpiewał jeszcze raz, ale... kim była ta osoba?
Nikt tego nie wie. Jak dla mnie mogła być to na przykład pani woźna, która przez swoją nadgorliwość zagalopowała się i poszła sprzątać trochę za daleko. Ale to wzburzenie jury! Może to nie było tak, że po prostu weszła i wyszła? Może w pewnej chwili odrzuciła miotłę i zaczęła śpiewać razem z zespołem? Może tańczyła?
Jedno jest pewne - na pewno możemy teraz oglądać tę panią w reklamie. Jak wchodzi i wychodzi.

Aaaa..! Jeszcze jedna rzecz jest pewna. Eurowizja, która odbędzie się w tym roku, nie zakończy się dla nas porażką! Cokolwiek miałoby się stać - Polska uniknie uczucia druzgoczącej przegranej i wreszcie zachowa klasę! Oto, jak donosi Metro jeszcze z 20-tego grudnia ubiegłego roku, rzecznik 1TVP znalazła genialny sposób, jak poradzić sobie z problemem:



Prawda? Już myślałam, że nigdy na to nie wpadną.

P.S. No dobrze, dobrze... Żadna pani sprzątająca, żadno śpiewanie, tylko ten głupek :p

Zdarzyła się dziwna rzecz, jaką jest to, że TVN nagle zdejmuje emisję Sędzi Anny Marii Wesołowskiej. Znaczy: nie tak z dnia na dzień, ale mniej więcej od tej pory będzie konsekwentnie zwijał interes. Niby nic, niby banał. Ale jednak kawał TVN-owskiej historii. Trochę jak z Wielką Grą, z programem Disco Poli Live... Jakby samej tej niespodzianki było mało, to już samo sposób dowiedzenia się o niej był niegodny - przelatywałam jak zwykle na stojaka komentarze pana Friedmanna i listy czytelników z Teletygodnia, aż tu nagle ktoś pisze, że coś wpychają zamiast i to, co wpychają, mu się nie podoba...
No eee! Jakaś informacja gdzieś, jakieś dwa zdania informujące na samym TVNie..! A tu się tak człowiek z piątej ręki dowiaduje i co ma powiedzieć?
Dzisiaj zajrzałam dla potwierdzenia na Nieoficjalne forum SAMW i faktycznie, po chwili znalazłam dyskusję na temat nowinki oraz wszystkich jej szczegółów tutaj.
Liczne linki, w tym wideo i materiały pisane, więc dodawać już nic nie będę. Nie zaglądałam tam dawno, prawie nikogo znajomego w tamtej dyskusji nie widzę (choć, co ciekawe, niezupełnie...), ale tak jednak dziwnie jakoś.

Plusem (choć śmiesznie mizernym) sytuacji jest natomiast fakt, że tam zajrzałam i że znalazłam coś, skierowanego pośrednio do mnie:

Człowiek po ponad trzech latach dowcipkowania z tematu dowiaduje się, że zdejmowanie odcisków palców z poduszki naprawdę jest możliwe.
I to po rozpakowaniu jej z foliowego opakowania!
Jak teraz mam z tym żyć?

Kolejny kwiatek taty - o pewnej reklamie z głosem pełnym uznania:
Też ktoś tępy myślał nad tym!


A na koniec jedna z tych porywających rzeczy, które słyszy się na Trójce o pierwszej w nocy: