- No tak, ona tu już
leży czwarty dzień, dziura w brzuchu zagojona, ale dalej śpi. Ja
nie wiem, może jaszczurki mają jakieś inne metody regeneracji.- To
na pewno był głos Mytha... - No dobra idziemy, niech śpi -
powiedział jeszcze i usłyszałam, jak dwie osoby wychodzą i
zamykają drzwi.
Cisza, ciemno, a ja w
łóżku w Tajnej Bazie jakiegoś samozwańczego superbohatera.
Wstałam, otrząsnęłam się i postanowiłam stamtąd uciec. Sama
nie widziałam dlaczego, ale wydawało mi się to najlepszą z
możliwych opcji. Przeszłam przez całe pomieszczenie, szukając
wyjścia, otwierając po kolei wszystkie drzwi. Za pierwszymi była
sterta niebieskich cosiów, które gwizdały cichutko jakąś
spokojną melodyjkę, za drugimi drzwiami mieszkało stado chomików,
ze 129! Po jakiejś godzinie udało mi się je zagonić z powrotem,
więc ostrożnie otworzyłam następne drzwi. Wolność! Wyszłam na
zewnątrz budynku i postanowiłam dojść gdziekolwiek, najlepiej na
dworzec. Udało mi się złapać tramwaj i (na gapę o zgrozo!)
dotarłam na dworzec PKP.