środa, 11 kwietnia 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 10.04.12 Wtorek 11.04.12 Środa

Byłem chory ... potwornie chory, nie mogę powiedzieć co robiłem bo takie słowo (np. wymioty) może wam obrzydzić resztę tego wpisu i dlatego zamiast tego słowa będę używał zwrotu "*ocenzurowane słowo*". Zaczęło się od dziwnego snu z Laurą, czyli wszystko było w jak najlepszym porządku a o 5:00 nad ranem zaczęły się *ocenzurowane słowo*. Rano już było troszkę lepiej i pojechałem na korepetycje. niestety w autobusie prawie bym *ocenzurowane słowo* ale zdołałem się powstrzymać, po wyjściu z autobusu straciłem ostrość widzenia, kręciło mi się w głowie i pociłem się lodem. Od 14:00 już było dobrze, pojechałem(czyt. zostałem zmuszony)jechać na zakupy z koleżankami, nigdy więcej !!! po jakimś czasie dokonały rytualnego samookaleczenia !

Tzn zrobiły sobie dodatkowe dziurki w uszach ale "rytualne samookaleczenie" brzmi lepiej, potem poczułem się gorzej i wróciłem do domu. Lecz od momentu powrotu do domu opiekowała się mną Laura i dość szybko mi przeszło :) potem znów gorzej ale znów pomogła mi Laura i już było całkiem lepiej. Potem w nocy gdy nie było Laury to było gorzej... więc nie wstawałem z łóżka przed 14:00 - zęby sytuacja się nie pogorszyła. Potem znów Laura pojawiła się by nie leczyć i jestem już zdrowy (prawie). Potem w końcu założyłem sobie konto w banku. Istnieje prawdopodobieństwo że założę fundację "Myth&Astrogirl" i będize można wpłacać na cele dobroczynne (tzn na sprzęt dla superbohaterów).

Aha i tak ogólnie to chciałbym podziękować kochanej Laurze w akcji przywracania nie do zdrowia a więc: LAURO DZIĘKUJE nie ma takiej emotikony którą wyraziłbym jak bardzo mi pomogłaś.

Piosenka dnia :

dobranoc :)

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 11.04.12 Środa

10.04.12

Wczoraj nie napisałam ponieważ nie miałam dostępu do komputera jedynie koło 12 weszłam na jakieś 20 min, więc opiszę go w skrócie.

Wstałam po 11, następnie zaczęłam robić zadania z matematyki, które były zadane niby na święta, ale w święta nie miałam czasu je robić więc dopiero we wtorek je robiłam ( 40 zadań!! ). O ok 12 włączyłam komputer ( oczywiście jeszcze nie zrobiłam tych zadań do końca ) i weszłam na TeamSpeaka, ale miałam jakieś problemy lecz i tak musiałam za chwilę kończyć bo brat miał robić jakąś pracę a ja zamiast robić zadania bo nie chciało mi się ich robić poszłam na dwór.

Na dworze spotkałam się z przyjaciółkami o przeszłyśmy się po osiedlu ( pierwszy raz nie poszłyśmy do sklepu :D ), następnie znowu patrolowałam moje miasto wraz z Burkiem. Po wszystkim wróciłam do domu po 19 i dokończyłam robienie zadań ( oczywiście i tak nie zrobiłam wszystkich bo zrobiłam tylko 13 ), spakowałam się do szkoły i poszłam spać po 23 lecz zanim zasnęłam i tak trochę minęło.

I chyba tyle o dniu wczorajszym :)


11.04.12

Dzisiejszy dzień był dość luźny ponieważ do szkoły miałam na 8.40 a okazało się, że pierwszy mamy angielski na którym prawie nie robiliśmy nic poza pisaniem ogłoszenia o zagubionym przedmiocie. Następnie mięliśmy angielski zawodowy na którym mięliśmy lekcję o Wielkiej Brytanii ogólnie i wszystkich jej częściach osobno czyli Walii, Szkocji i Anglii, ale najwięcej o Szkocji bo taki temat był w podręczniku. Po zawodowym mięliśmy 2 godziny geodezji inżynieryjnej ( przedmiot zawodowy ) i później mięliśmy fotogrametrię ( także przedmiot zawodowy ).

I było po lekcjach więc poszłam do sklepu, lecz zakupić coś nie dla mnie lecz dla mojego chomika otóż musiałam kupić mu sianko na wyściółkę i wapienko do gryzienia. Po zakupach poszłam do domu lecz nic niezwykłego się nie wydarzyło.

I chyba tyle na dzisiaj do opowiedzenia papa :*

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 10 kwietnia 2012



Dzień zaczął się zdecydowanie nerwowo i chaotycznie, bo od TeamSpeaka. No bo przecież pomimo iż od tygodnia co najmniej było wiadomo, że robimy sobie drugi "zlot na Skype" i jak sama nazwa tematu wskazuje, potrzebny będzie do tego komunikator TeamSpeak, to ja oczywiście musiałam przypomnieć/uświadomić to sobie w nocy z poniedziałku na wtorek (gdzieś pomiędzy kończeniem montowania wpisu, a próbą ściągnięcia nowszej Mozarelli, bo przecież starsza nie wie, co to WebGL). Postanowiłam wtedy, że wstanę wcześniej (w wolnym tłumaczeniu: dużo przed 12, o której mieliśmy się spotkać, a przynajmniej myślałam, że o tej właśnie mieliśmy się spotkać) i jakoś znajdę te dwie godziny dla tych nieszczęsnych 28 coś MB.