Mam mało czasu, muszę się pośpieszyć. Zaraz lokalizator zacznie działać.- myślę wbiegając po schodach do Tajnej siedziby. Otwieram drzwi, patrzę, Sektencja!
- Sektencja! Rób jajecznicę! Mamy wojnę!- krzyknąłem, capnąłem ją za rękę, wepchnąłem do kuchni pokazałem jej gdzie są jajka i ruszyłem do Centrum Dowodzenia, ale przedtem wyciągnąłem z szafy na korytarzu torbę. W Centrum Dowodzenia zacząłem pakować broń do torby. Bazookę, 40 kg C4, kota bojowego, ręcznik, 2 karabiny szturmowe model ZDZICHU4, dżem, 2 rewolwery z pociskami dum-dum i bardzo bardzo dużo srebrnej amunicji pokrytej czosnkiem. Szybko wybiegam z Centrum Dowodzenia, na korytarzu już stała Sektencja z patelnią.
- Sektencja, dobra robota dziękuję. Słuchaj, musisz znaleźć R.O.M.A.N.a, być może będę potrzebował jego pomocy.- Sektencja kiwnęła głową, już miałem wychodzić gdy nagle Sektencja mnie zawołała:
- Myth, czekaj, mam coś dla Ciebie. Wiem że ostatnio było Ci ciężko i byłeś smutny. - Wyciągnęła z torby jakiś bliżej nie określony obiekt owinięty w papier ozdobny w miśki i czerwoną wstążkę. Przyznam że aż miło mi się zrobiło, nie spodziewałem się tego, rzuciłem torbę i broń na ziemię i odłożyłem patelnie z jajecznicą. Podszedłem do Sektencji i mocno ją uścisnąłem, chciałem jej dać buzi w policzek ale nie trafiłem i chyba pocałowałem ją w oko albo usta, ewentualnie brew. Było mi strasznie głupio. Wziąłem prezent i szybko wybiegłem z Tajnej Siedziby...