Krety był coraz bliżej ! i było ich coraz więcej, mogliśmy biec tylko
przed siebie, zbliżaliśmy się do drogi kończącej deptak gdy nagle
zajechały nam drogę 3 czerwone ciężarówki, ciężarówki Koka Koli z narysowanymi świętymi Mikołajami na naczepach, Wraz z Sektencją zatrzymaliśmy się i patrzymy w niebywałym osłupieniu. Nagle drzwi od naczep się otworzyły i wyskoczył z nich oddział świętych Mikołajów, bardzo dobrze uzbrojonych świętych Mikołajów, jedni mieli karabiny, inni bazooki a jeszcze inni granatniki. Najgrubszy z nich dzierżący bazookę i palący cygaro (w sumie wygląda jak by Rambo i Chuck Norris spłodzili dziecko i karmili go na wojownika sumo), podszedł do mnie i powiedział:
- Witam szefa, spokojnie szefie zajmiemy się wszystkim, szef może się udać do przyczepy i zjeść ciasteczko z mlekiem.- dodał z uśmiechem Mikołaj.
- Onieneine, ja będę walczył tylko dajcie mi jakąś spluwę i miecz.
- Mikołaj ! Niech Mikołaj przyniesie dla szefa karabin Rudolfek666 i miecz z czerwonego Adamantium
- Tak jest Generale !- Odpowiedział Mikołajowi Mikołaj i po chwili przeniósł sprzęt, przyznam, wyglądał dość imponująco. Nie miałem czasu by zaznajomić się z bronią gdyż Kosmiczne krety Piraci już nadciągały, schowałem miecz do pochwy, ustawiłem moc karabinu Rudolfek666 na pełną moc i wraz z Mikołajami ruszyłem do boju !