Myth pokazał mi przeróżne suknie. Opisał mi właściwości wszystkich, zalety, wady... Lecz żadna nie była "tym". Szukałam czegoś do wprawnego zabijania, nie do ładnego wyglądania.
Chłopak postanowił stworzyć dla mnie coś nowego, od podstaw. Z wysuniętym językiem i przymkniętymi kombinował z jakimś programem... Aż w końcu stworzył projekt sukni. Doskonały. Śmiałam się przez chwilę, że dekolt za mały i powinno być wycięcie na plecach... Bo byłam wesoła. Przez chwilę.
Ubrałam sukienkę. Króciutką, śnieżnobiałą, wykończoną złotymi taśmami. Szeroki, brązowy pas w talii z rapierem, dwa podobne pasy na udach, do których przyczepione były sztylety - po trzy na każdym. Do tego biało-złote naramienniki... Aż zgłodniałam.
poniedziałek, 23 lipca 2012
Myth, Dziennik Superbohatera 22.07.2012r Niedziela
No więc Amelia wstała, miała strasznie marudny humor, nawet jej pokazywałem tą z kurhanem ale żadnej nie chciała. Więc przenieśliśmy się do głównego komputera w Centrum Dowodzenia, włączyłem program do modelowania 3d (bo jestem niekwestionowanym mistrzem wszechświata w grafice 3d) i otrzymaliśmy takie oto coś:
Oczywiście ni obeszło się bez wyzywania że to za dużo złotego i to że za krótka i że za mały dekolt i że powinno być wycięcie na plecach aż do tyłka no i oczywiście zabrakło miejsca na zapasową kieszeń na gumy do żucia. W pewnym momencie okrutna morderczyni zmieniała się w normalną dziewczynę, znów się uśmiechnęła, jak wtedy w alternatywnej rzeczywistości innej galaktyki. Podskakiwała jak mały kangurek jak założyła sukienkę z całym osprzętem(no oprócz swojego sztyletu). Widać że była głodna bo jadła moje ciasto (tzn zrobione przez moją Babcię ale znajdujące się na chwilę obecną w moim a raczej Amelii posiadaniu). Gdy już była w stroju i w pełnym uzbrojeniu poszedłem po jej sztylet Gdy wróciłem i go zobaczyła to nagle posmutniała, rozpłakała się i rzuciła się na łóżko zahaczając o stolik i zrzucając szklanki z resztkami herbaty. Podszedłem, usiadłem obok niej poklepałem ją po ramieniu, powiedziałem że wszystko będize dobrze, a wtedy ona ...
Oczywiście ni obeszło się bez wyzywania że to za dużo złotego i to że za krótka i że za mały dekolt i że powinno być wycięcie na plecach aż do tyłka no i oczywiście zabrakło miejsca na zapasową kieszeń na gumy do żucia. W pewnym momencie okrutna morderczyni zmieniała się w normalną dziewczynę, znów się uśmiechnęła, jak wtedy w alternatywnej rzeczywistości innej galaktyki. Podskakiwała jak mały kangurek jak założyła sukienkę z całym osprzętem(no oprócz swojego sztyletu). Widać że była głodna bo jadła moje ciasto (tzn zrobione przez moją Babcię ale znajdujące się na chwilę obecną w moim a raczej Amelii posiadaniu). Gdy już była w stroju i w pełnym uzbrojeniu poszedłem po jej sztylet Gdy wróciłem i go zobaczyła to nagle posmutniała, rozpłakała się i rzuciła się na łóżko zahaczając o stolik i zrzucając szklanki z resztkami herbaty. Podszedłem, usiadłem obok niej poklepałem ją po ramieniu, powiedziałem że wszystko będize dobrze, a wtedy ona ...
Subskrybuj:
Posty (Atom)