poniedziałek, 5 marca 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 05.03.12 Poniedziałek

Dobra ... Dziś nie będzie śmiesznie, dziś będzie źle, smutno i w ogóle do d... do dolnej krawędzi dolnej części ciała. Dziś będzie o miłości, mógłbym napisać że miałem potwornie ciężki dzień, że nauczycielka której imienia wypowiadać nie wolno mnie wyzywała że jestem zły i że nie ma zamiaru się ze mną wykłócać. Mógłbym opowiedzieć jak to w końcu udało mi się znaleźć zeszyt od matematyki (był w szafce pod grubą warstwą książek ze zeszłego roku, strojem do wf-u i trzema bizonami). Mógłbym też powiedzieć że jestem wykończony bo mi zmienili plan i miałem dziś9 lekcji, ale tego nie powiem ... opowiem dziś o miłości.

z Wikipedii :
Miłość – podstawową definicją jest pragnienie szczęścia dla drugiej osoby (ewentualnie siebie bądź innego ważniejszego bytu). Miłość często jest rozumiana jako dowolna ilość emocji i doświadczeń zachodzących z powodu silnej więzi. Słowo "miłość" może odnosić się do wielu różnorodnych uczuć, stanów i postaw, poczynając od ogólnego zadowolenia, a kończąc na silnej więzi międzyludzkiej, [...]

A teraz kilka z wypowiedzi ankietowanych poproszonych o zdefiniowanie słowa "miłość":

Lukrecja z Wałbrzycha :
miłość czyli coś czym darzą się ludzie, a zakochują się w sobie tylko po to aby w 99% przypadków zniszczyć sobie psychikę i zrujnować duuuuużo czasu ze sobą.
Jaromir z Mitogóry:
- eh fake
- miłość tak w sumie
- domyślam się ale nie będę się na ten temat ...
Annanna z Smoczkowa:
pierdzielstwo którym można się podcierać

Czyli jak widzicie miłość jest czymś złym, niebezpiecznym i okrutnym. Nie rozumiem tego jak można "kochać" kogoś i jednocześnie zdradzać kochaną osobę z inną? - to jak mówić że się uwielbia pepsi a pić coca colę. albo nie rozumiem dlaczego ludzie się rozstają ? najpierw widzą w sobie sens istnienia ażeby potem nie odzywać się do siebie - to jest chore, jak coś może być najważniejsze na świecie i jednocześnie najbardziej znienawidzone to jak lubić kotlety schabowe mojej babci ale jednocześnie ich nielubienie. A całowanie ? Nie rozumiem też jak można się ślinić jak jakieś dwa morświny do szyb. A to całe trzymanie za rękę ? tylko się ludziom ręce pocą i potem śmierdzą potem. A to całe przytulanie ? to po co są wielkie maskotki przytulanki ? sama nazwa wskazuje DO PRZYTULANIA. To po co się ludzie przytulają? liczą sobie żebra czy co?

Jak ja widzę ten cały świat co mnie otacza i widzę tych wszystkich nieszczęśliwych z miłości ludzi, tych wszystkich którzy grożą że odbiorą sobie życie skacząc z dywanu na podłogę albo że przedawkują wodę względnie sok ananasowy, albo gdy opowiadają mi jak im źle, jak ich okrutnie potraktował los miażdżąc ich marzenia jak słoń siadający na ferrari (to okrutne jak by słoń zniszczył twoje ferrari :( ja bym ryczał przez pół roku [dlatego nazwali by to porą deszczową] ), wtedy jest mi smutno, tak strasznie smutno jak wtedy gdy Monika zepsuła mojego bombastycznego robota w przedszkolu. Albo nie ! nie ! było by mi tak smutno jak Asia wypuściła mojego świerszcza ze słoika po ogórkach ! wiecie jak ciężko złapać Hiper Świerszcza ?! 3 dni go wyhamowywaliśmy bo tak się rozpędził skurczykot że o mało co słoika nie przebił. A Asia perfidnie następnego dnia go wypuściła.

Tak więc miłość to pasmo udręk, zniszczonej masie marzeń i straconego czasu. Miłość nie jest warta swojej ceny i mówię to tylko dlatego że to są klarowne wnioski z moich obserwacji (podczas wykonywania eksperymentu nie ucierpiało żadne zwierzę - tzn eksperyment przeprowadzany na ludziach[no cóż oni cierpieli{tzn ktoś się zaciął podczas golenia - z roztargnienia myślał o dziewczynie i bęc 3 litry krwi stracone.}] a nie że świat jest do bani i ciągle jest pod górkę, dlatego dla własnego i mojego dobra trzymajcie się z dala od miłości - bo osobiście nie chce mi się ratować jakichś kurde zakochanych co skaczą z łóżka na łózko i ze niby się cieszą... albo przytulają się/całują i nie oddychają (bo że niby zapiera dech w piersiach) - i co potem ? ja muszę tych oślinieńców reanimować ! sami sobie róbcie usta usta brzydkiemu facetowi (bo oczywiście dziewczyny przy mnie nie mdleją ...).

Piosenka dnia :

Ksena Wojowniczka , Dziennik Superbohaterki 05.03.12 Poniedziałek

Dzisiejszego dnia nie wydarzyło mi się nic nadzwyczajnego. Od samego rana musiałam siedzieć w szkole i na dodatek mięliśmy sprawdzian z fizyki i kartkówkę z historii. Lecz po ostatnim obejrzeniu odcinka NCIS nęka mnie pytanie które zadał Tony DiNozzo a dokładniej dlaczego klej nie przykleja się do ścianek ( ten taki w płynie ) właśnie dlaczego i to mnie dręczy, może jakaś magia w tym jest hmm. I do tej chwili nie wiem dlaczego tak jest może ktoś podsunie mi odpowiedź? :) Po szkole spotkałam się z przyjaciółką i pogadałyśmy sobie ( ona oczywiście też nie znała odpowiedzi na to pytanie ). Nie wiem dla czego, ale dyrektor jednak przełożył nam rekolekcje na przyszły tydzień ( nie ładnie ) a my już byliśmy gotowi na ten tydzień ale cóż czasem się zdarza. Przynajmniej mamy rekolekcje bo w niektórych szkołach podobno nie mają no i dojdą do tego jeszcze próby przed wszystkim więc ten tydzień od lekcji i tak odpada :) na szczęście bo mięliśmy mieć jeszcze sprawdzian a angielskiego i wypracowanie z polskiego

Dobrze i tyle na dzisiaj papa :)

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 4 marca 2012



Jaka to melodia? to jest taki teleturniej, że wszyscy oprócz widzów i zawodników śpiewają. Tylko że, w przeciwieństwie do takiego, jak to mawia mój tata, Mast de be miusik czy innych bijatyk na głosy, przeważnie nie mamy pojęcia, kto nam nuci, no chyba że gościnnie przyjedzie jakaś gwiazda i zaśpiewa. Tylko jakieś robertowe A teraz nam Paulinka zaśpiewa! czy A teraz utwór w wykonaniu Jacka przebiegnie nam czasem przez uszy, no ale generalnie to się zapomina i nie wie.
Do pewnego momentu jednak - może być oczywiście tak, jak to w moim przypadku do przewidzenia, że ktoś szczególnie przybije naszą uwagę i zapragniemy jego imię, nazwisko, wiek i numer buta poznać i zapamiętać nieuchronnie.
W moim przypadku padło na tego pana:


stąd

Jak dowiedziałam się skrajnie bezproblemowo, bo z artykułu na jego temat (!) z jakiegoś przypadkiego numeru Angory, ów pan nazywa się Grzegorz Wilk i ma bardzo bogatą karierę zawodową (z wykształcenia bodajże dentysta?), ale, co dla mnie ważniejsze, ma śliczne włosy, niesamowity głos i co najmniej taki uśmiech jak wyżej

A dzisiaj miałam z nim jeszcze większego farta niż zwykle, kiedy przejmuje jakąś piosenkę! Ostatnio mama wyłapała, że wespół z Rubikiem śpiewał jakąś WŁASNĄ piosenkę. Własną! On sobie tak normalnie pisze piosenki, jak Janowski!
I to jeszcze nic! Bo mama oprócz samego zjawiska wyłapała też, kiedy będzie powtarzane - tak, wypadło właśnie na dzisiaj - przyszłam i dowiedziałam się, że on sobie robi teraz tournée muzyczne z tymże Rubikiem O.o I to nie jakieś tam między Łodzią, Warszawą, a Kiszkami Dolnymi, ale, jak to sam pokazał gestykulacyjnie, przez ocean w te i z powrotem... WoW! Bo... nie no, nie żebym go jakoś nie chciała docenić czy coś, ale ja myślałam jeszcze przed dzisiaj włącznie, że on tylko śpiewa. Pięknie śpiewa, perfekcyjnie i tym swoim barwnym głosem śpiewa, tak, że miałam równie bananowy uśmiech, kiedy na niego dzisiaj patrzyłam, super wyciąga w tej swojej piosence Ty i Ja i pochwały zbiera od Janowskiego Roberta, że talent i że zazdrość, ale ja jednak myślałam...
Mam talent do niedoceniania ludzi. Ale jak on się ślicznie uśmiecha! On wtedy promienieje jak słońce!

Wyczynów superbohaterskich na dzisiaj brak (no, poza antymatematyczną uczennicą), co jednak nie przeszkodziło mi dokonać fascynujących odkryć przyczyniających się do rozwoju wiedzy o życiu na Ziemi:



Okazało się, że osadzona na dnie zaprezentowanych przeze mnie szklankek miękka substancja jest przykładem mikrohydrosfery stanowiącej optymalne środowisko dla wielu rzadko spotykanych żyjątek wodnych i wodnolądowych o nieprzeciętnych wymaganiach klimatycznoglebowych. Pyłkowata, lekko żelopodobna struktura umożliwia optymalny rozwój mikrostworzeń o tchawkowym szkielecie oraz większości znanych nam dzikożyjących bakterii. Łagodny przepływ tlenu oraz stosunkowo wysoka temperatura hydrosfery gwarantuje izolację od wyniszczającego mrozu, dlatego zamieszkujące go organizmy mogą rozszerzać okres wegetacyjny nawet do 365 dni w roku (nie licząc lat przestępnych).
No tak, ale jak już się zalało tę zupkę chińską, to pasowałoby ją jednak zjeść.


Poszukiwanie blogu adekwatnego do tematyki trwa. Nawet nie próbuję już liczyć, że Blogi.pl wróci do siebie, choć nie zmiennie próbuję, w końcu miło by było odzyskać z powrotem te pare linijek kodu HTML, które się tam wcisnęło (tutaj konkretnie tłumaczyłam). Jednak z drugiej strony znalezienie drugiego, który dawałby w pakiecie i ustawianie czasu posta i tworzenie podstron + jeśli łaska możliwość ustawienia hasła na bloga i brak reklam, okazało się być niewykonalne i gdyby jeeeeednak w koooońcu tamten bubel by się po miesiącu tygodniu na przykład uruchomił, to nie wiem, czy bym się nie złamała...
Kiedy znalazłam to, myślałam, że może przynajmniej wyniosę z tej niesamowitej wycieczki po najcudaczniejszych czeluściach Internetu jakąś wiedzę wyższą, ale nie - okazało się, że to chyba jednak tylko reklama innego serwisu (how did they do that..?), a nie instrukcja do Wrzuty. Nic nie rozumiem. Poza tym, że, jak mi radzi Super Informatyk, lepiej będzie jak sobie tego bloga jednak sama napiszę. Wtedy będę miała wszystko i jeszcze więcej (już raz coś podobnego dla Gazety Gryfińskiej* robiłam, to wiem).
Nom, nawet mam ochotę. Każdy uważny Czytelnik wie, że mam ochotę na wiele rzeczy. Tylko jakoś tak spać trzeba jeszcze.

Jejciu. Na naszym doctorowym forum kolejna fala Sherlocka, tym razem już w jawnej wersji Wiesz, że oglądasz za dużo Sherlocka, kiedy... Przypominam, że wciąż mówimy o bombkach choinkowych, znaczy: o forum Doctora Who! A tu wszędzie Sherlock i Sherlock. Strach lodówkę otwierać. A przecież jest dopiero marzec, do 22 grudnia jeszcze daleko!


Kroniki Kurczęce część XIX: Śniadanie obok łóżka
#1 #2 #3 #4 #5


Dzisiaj ciąg dalszy poszerzania, czy raczej poprawiania wiedzy muzycznej mojej mamy, która nie jest superbohaterką. Oglądamy sobie Jak to leciało? i do wyboru są Malcziki (a ja do tej chwili myślałam, że to jest nazwa zespołu tych od Dobry dzien, dobry dzien O.o) oraz właśnie Ławka autorstwa zespołu o jakże głupiej nazwie. Ja krzyczę: Ławka! Ławka! Weźcie ławkę!, a mama, że nie lubi, bo to smęty Xq No o Markowskiej mówi to samo. Proszę, oto jakie smęty:



Jak jej to puściłam, to się okazało, że słyszała kiedyś, ale pomyślała, że Stachurskiego :) A sam tytuł kojarzył się jej z filmem Ławeczka - czyli w zasadzie podobnie co u mnie, ale mnie dane było skonfrontować tytuł, treść i do tego nazwę zespołu już dawno.

____________________
* login redakcja, hasło admin123 jak by ktoś chciał. Nie, nic nie zepsujecie - w redakcji było takie zainteresowanie projektem, że po kwadransie od zaprezentowania i wyjaśnienia nikt już nie pamiętał adresu strony. Informatycy i superbohaterowie są tacy niekochani...