- Nazywam się Alicja – białowłosa dziewczyna uśmiechnęła się wyciągając dłoń w moim kierunku.
- Faje slejer – mruknęłam z papierosem w kąciku ust.
Złapałam wyciągniętą dłoń i potrząsnęłam nią energicznie. Wciągnęłam paczkę papierosów z kieszeni i potrząsnęłam resztkami fajek przed twarzą nowej koleżanki.
- Palisz?
- Nie – skrzywiła się pod nosem – to nie zdrowe.
- No jak wolisz – wzruszyłam rękami i wypuściłam dym nosem.
Wyglądała jak mała dziewczynka, jej białe włosy niesfornie sterczały, poruszała się z taką dziwną lekkością, a kiedy się uśmiechała jej białe zęby zdawały się pobłyskiwać.
- Na co dzień jestem raczej pacyfistką. Ale dzisiaj nie mogę się doczekać aż zacznie się bitwa – błysnęła swoim perlistym uśmiechem.
- A co? Masz coś z firmą na pieńku?
- Oczywiście – uniosła się – oni testują na zwierzętach! Wyobrażasz sobie? Myszki, szczury, chomiki, króliki…
Ludzie…
- Tak wiem coś o tym. Jesteś z Greenpeace czy coś?
- Tak jakby… Jestem buddystką. Wiesz, że jedna z tamtych istotek mogła być twoją babcią? Pozwoliłabyś żeby krzywdzono twoją babcię? A i w następnym wcieleniu ty też możesz być takim gryzoniem!