sobota, 25 sierpnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 25 sierpnia 2012



Pół dnia leżenia pod krzywo upadniętą deską ze średnio udanym dostępem do komputera, ale wreszcie coś zaczęło się dziać, zostałyśmy obie (ja i Cat Womem) ładnie pozbierane i odespane w domu, więc teraz mogę już czytelnikom wyjaśnić.

Bawiłam się telefonem, a konkretnie dzwonkami. Trochę dlatego, że lubię muzykę*, a trochę kojarzyłam się sobie z pechowcami z hali targowej, która zapadła się kilka lat temu i którzy wzywali pomoc z zastosowaniem melodyjek... Tak, tak, to dość idiotyczne - superbohaterka musi wylegiwać się pod jakąś deską i kawałkami gruzów w oczekiwaniu na ratunek. No ale weźcie - tu cegła, tu kupa śmieci, tu jeszcze jakieś gwoździe wystają... Taki superman to mógł się zawsze eleganko rozstawić, podeprzeć niczym stelaż i jeszcze zapozować, żeby jego ukochanej dziennikarce ładne ujęcie się psztyknęło, a ja mogłabym przy pokaźnych staraniach wystawić najwyżej nogę w kierunku wschodniozachodnim i to nawet nie szczególnie prosto!
No to tak sobie siedziałam jak ten kłębuszek i klikałam co jakiś czas play z nadzieją, że ta wąska kreseczka w kwadraciku w prawym górnym roku imitująca energię bateryjną jest tak naprawdę trochę grubsza niż podpowiada mi logika.