wtorek, 29 listopada 2011

Myth, Dziennik Superbohatera 28.11.11 Poniedziałek

No to więc oto wstałem . Dziś pierwszy raz wyruszyłem do szkoły w szaliku i niestety nie mam jeszcze dziewczyny :( żadna jeszcze nie dała się złapać …. Gdy wchodziłem do szkoły kolega krzyknął „o szalik gryfindoru !” potem miałem godzinę wychowawczą i koledzy opowiadali jak było na tej imprezie. Ech żałuje że mnie tam nie było …

Ale ale w piątek mają być poprawiny i wstęp 15 zł więc nie wiem jak alkohol będzie wliczony w cenę wlotki (czy jak to się tam nazywa) to się skuszę , końcu dziewczynę trzeba jakoś znaleźć. Bo przecież w szkole się żadna nie napatoczy ….. potem trochę nudnych lekcji , poszedłem przepisać się u pani psycholog bo byłem zapisany na 5 grudnia , a 5 grudnia zaczynamy rekolekcję, a ja planuje na nich nie być :) na polskim siedzieliśmy i robiliśmy notatki, na szczęście nie pytała.

Wróciłem do domu, zjadłem obiad,obejrzałem jeden odcinek „The Brain of Morbius ” od razu mi się narzucił profesor Frankenstein :) potem wpadłem na genialny pomysł, że zamiast zrobić płaski komiks zrobię grę typu visual novel . Gra polega głównie na czytaniu , słuchaniu muzyki i kierowanie decyzjami głównego bohatera , podobno jak się ma rysownika i scenariusz to leci z górki.. Ale żeby zrobić taką visual novel , to trzeba się na programowaniu znać , a u mnie krucho trochę, Pascal i podstawy C i C++ - czyli kiepsko . No ale pomysł wydaje mi się ciekawy . Jeszcze MistrzSeller wysłał swój scenariusz do poprawy . Książki dziś nie ruszyłem. No cóż dziś się chyba wcześniej położę (tak tak … całe 10 minut wcześniej) .

Dobranoc :)

Myth, Dziennik Superbohatera 27.11.11 Niedziela

Paskudny dzień. Cały czas wiało. Potwornie wiało. obudziłem się o 7:00 i nie miałem motywacji żeby wstać łóżka aż do godziny 11:00 , obejrzałem z dziadkami film na Polsacie „wyspa Nim” nawet mi się podobał, potem zjadłem obiad, obejrzałem do końca : „the android invasion” – muszę przyznać ze klasuje się na równi z „Genesis of Daleks” …

Później pokłóciłem się z rodzicami i zabrali mi Internet, tzn modem. Więc siedziałem , puściłem render i czytałem sobie książkę. Dokończyłem ten fragment o pilocie Prixie i robocie Terminusie (dziwne tego samego dnia, kolega wysłał mi piosenkę o tym samym tytule ) , przyznam że wciągnęła mnie historia, Prix przez to co działo się za sprawą Terminusa miał przedziwne myśli. Udzielały się też mnie . Przyznam że Lem świetnie to opisał, wyobrażałem sobie wnętrze tej 19 000 tonowej rakiety i jej zniszczone korytarze, rury, wskaźniki itd.

Potem czytałem jedną z opowieści Ijona Tichego – TO BYŁ JEDEN WIELKI MINDFUCK !! jak to skończyłem czytać , to straciłem wiarę to że świat w którym żyje=istnieje naprawdę …wysunięto tam niezwykle ciekawą teorie która spowodowała zamieszanie w moim mózgu. Pewnie dlatego że wyobraziłem sobie tą sytuację. Ale na szczęście wiara wróciła do mnie po 15 minutach .
Dziwne ... Superbohater walczy z własnym umysłem, na szczęście zwyciężyłem

Potem czytałem „ratujmy kosmos” taki jakby list Ijona Tichego który mówił o tym żeby dbać o kosmos i go nie zaśmiecać , był nawet zabawny :) i potem poszedłem spać .

Piosenka na dziś:






Dobranoc :)




PS zapomniałem dodać że wykończyłem finansowo Renatkę :) bo ja oczywiście pisałem sobie z bramki sms a ona normalnie ...