sobota, 28 kwietnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 26 kwietnia 2012



Jak wszyscy mieli już "przyjemność" zauważyć, Blogger zmienia image. Regres tymczasowo można powstrzymać klikając na kółeczko zębate (symbolizujące Ustawienia) na górze po prawej i wybierając piątą opcję od góry, jednakże jak sam Blogger uprzejmie dołuje nas na stronie domowej, stara wersja zostanie usunięta w nadchodzącym miesiącu.

Wszystko, co o tym myślę, wyraziłam tutaj. A myślę sporo, ponieważ w przeciwieństwie do większości piszących nie demotywuje mnie tutaj jedynie kwestia odnajdywania się w nowej przestrzeni, co "lekkość" ładowania się okienka edytorowego, co wyraża bardzo trafna i efektowna kategoria Something is broken. Pod Operą okienko zwyczajnie NIE CHCE się załadować.
Ponowię więc po polsku moje pytanie - czy naprawdę <sprawdza w Pomocy> Opera 9.64 jest tak przestarzałym śmieciem, że już nic nie może się na niej załadować? No bo, moi kochani, z FaceBookiem jest to samo. Jeszcze nie cały rok temu przemierzałam sobie Internet malutkim niebieskim i wiecznie psującym się IE 6.0 (jak. ja. nie cierpię. kart), a dzisiaj już nawet Opera to za mało? Naprawdę wszystko trzeba robić na Mozzarelli?

No, najwyraźniej, bo Blogger stawia nas przed faktem dokonanym. A najgłupsze, że pomimo iż popularność blogowania wzrasta wykładniczo, to Blogger nie ma żadnej sensowniejszej konkurencji! Żadnej, przecież nie tak dawno sama szukałam (owszem, Blogi nadal nie działa O.o)!
I pomyśleć, że jeszcze nie dawno śmiałam się z użytkowników FaceBooka, że serwis tak ich wystawił do wiatru z tymi zdjęciami tapetowymi, liniami czasu i całą resztą obowiązkowych udogodnień. Nie ma co, mam za swoje.


Nie kończąc, tak lubianego przeze mnie, a tak nierozgarniętego w dni obecnym, tematu technologicznego, pochwalę się, że trafiłam właśnie na kolejny artykuł o ciekawiącym mnie wielce Windowsie 8. Ciekawiącym do tej chwili.
Ów artykuł pochodzi z PCFormatu nr 5/2012 i nawet go miałam skanować, bo sporo wnosi i można się dowiedzieć o wszelakich paseczkach i kafelkach. Ostatecznie jednak uznałam, że to kradziejstwo (w końcu gazeta ciągle na chodzie w kioskach), a poza tym rzecz jest już na tyle rozdmuchana, że informacje w pierwszym bardziej wartościowym serwisie powiedzą nam to samo, co te 10 stron w PCFormacie. Mianowicie:
Ta czy tamta rzecz to wspaniała i śmiała innowacja, która może się co prawda początkowo wydać niewygodna użytkownikom PC'tów, jednak dobrze się sprawdzi na urządzeniach przenośnych.


Eeeem, heloł? Windows niestety nie nadaje się do użytku na komputerach, dla których powstał i na których do dziś się go przeważnie instaluje, ponieważ przecież niektórzy bogatsi mają już palmtopy, iPody i inne desktopy? Trzeba więc wykrzywić cały system, żeby tamtym pięciu procentom się wygodnie klikało?
Autorzy artykułu chwalą kafelki, jednak już przy następnej okazji dorzucają, że nieprecyzyjny interfejs dotykowy i zajmujące dużo miejsca ikony uniemożliwią nam korzystanie z bardziej rozbudowanych programów jak PhotoShop. Do czego się nadaje taki komputer? Do tego, co i komórka - do gier, filmów i FaceBooka, z którym jest bajecznie zintergrowany. Dowiaduję się tam też, że zlikwidowanie Menu Start jest dobrym posunięciem, bo od dawna jest ono bezużyteczne. Menu Start jest bezużyteczne! Jestem wzruszona! W takim razie widocznie nie tylko ja włączam większość programów przez terminal (c:\Program Files\Notepad++\notepad++.exe...) nie używając listy z lewej strony*? Czad.
O czym jeszcze zapomniałam... Ah, tak - okna nie są już potrzebne, ponieważ aplikacje Metro są z założenia pełnoekranowe! Ludzie, MicroSoft tak długo wojował z Apple'm, żeby mieć do nich prawo, żeby okienka do tego mogły się na siebie nakładać, żeby jego system nie był ograniczony niezmiennością rozmiarów okienek, a tu proszę - Windows musi pasować do tabletów, więc trzeba zrobić telefon na ekranie komputera. Multitasking też się wywali?
Za to z fantastyczną dokładnością autorzy artykułu tłumaczą, jak wielkie możliwości mają kafelki robiące nam z Pulpitu minimalistyczą szachownicę (ale ja chcę tapetę...). Jeśli układ kafelków na ekranie głównym ci nie odpowiada, możesz nimi dowolnie manipulować. Możemy je przeciągać w nowe miejsce, zmienić rozmiar... A kiedy je klikniemy, otworzy się aplikacja!
Trzymajcie mnie.

Nie jestem specjalistką, ale moim zdaniem jeśli pojawia się nowa grupa odbiorców, to się robi im osobną wersję Windowsa. Zawsze tak było - pojawiały się różne wersje mobilne, serwerowe i tak dalej. A tu masz - ledwo Billy poszedł na emeryturę, już jego następcy nie wiedzą, co ze sobą zrobić.

Za to pozytywnymi akcentami dzisiejszego dnia są Niessamowity Profesor i Capitano Senseschi :) Obaj oczywiście zrobili zapowiedź, że mają poważne wątpliwości (Profesor) i mogę ich śmiało zjechać (Capitano), jednak ja, niczym ten kucharz z jakiejś reklamy o kucharzach, nie mam uwag i jestem wręcz zachwycona!

Niessamowity Profesor nie pisał tym razem opowiadania do pisemka (które nadal idą mu "tak sobie"), a na konkurs o Poznaniu. Wątpliwości natomiast brały się stąd, że zaszalał i umieścił w opowiadaniu wątek miłości niezupełnie między kobietą i mężczyzną i się martwi, że co sobie ludziska pomyślą. Rozegrał to jednak zaskakująco umiejętnie i, co ważne, przydatnie w dalszych partiach opowiadania, aż się nadziwić nie mogłam. Co prawda owe późniejsze partie już mu się trochę rozjeżdżały z powodu limitu znaków, a ogólny brak opisów jest na porządku dziennym jak to u niego, ale naprawdę mnie zdumiał. O tu.

Z Capitano Senseschi zawsze mam problem. Tym bardziej teraz, że trochę to już u nas trwa, tymczasem publicznie o głównym bohaterze jego "strony" naszego fanfika nic dotychczas nie udostępniałam (najprościej: bezwzględny Władca Czasu nieco podobny do Mastera), podobnie jak o dwójce jego towarzyszy.
No ale... Tu w zasadzie wystarczy się orientować w świecie Doctora Who, to się po prostu czyta i już się człowiek przenosi w inny wszechświat! Więc proszę. Ja już chcę mieć urządzonego tego naszego bloga... :(
A ten jeszcze, że mu wyszło tak fatalnie, jak jeszcze nigdy. Wszyscy wspomnieni w tym moim dzisiejszym wpisie pooceniali się na odwrót.


A, i o Głupim Pytaniu bym zapomniała:

Stół może być z:
a) powyłamywanywanymi nogami
b) związanymi rękami
c) podbitym okiem




____________________
*Bo się mnie wszystko wiesza. Przeglądacz plików explorer.exe to już nagminnie, on po 10 minutach po prostu musi. A formatować nie mam serca i odwagi. Nie wiesza mi się tylko terminal, na którym potrafię zrobić już 90% z tego, co potrzebuję, więc proszę się tak dziwnie nie patrzeć :)

5 komentarzy:

  1. Nie wiedziałem, ze są z tym takie dziwne problemy, cieszyłem się z powiekszenia okienka do edycji HTMLa i tego, że nie dodaje bonusowych znaczników tam, gdzie ich nie chcę (entera w HTMLu używam do oddzielania extra dużych kawałków kodu, a ten mi je zmieniał na <br/>. <br/> mu w <body>!). Podgląd w osobnym oknie/karcie też mi się podoba. Ale dlaczego nie można było dodać wersji podstawowej HTML, jak w przypadku Gmaila? Działałaby wszędzie.
    W menu start brakuje mi tylko automatycznego grupowania programów (Gnome) i pokazywania kolejnych poziomów menu obok poprzednich (XP), bo z tą wyszukiwarką (Win 7) jest naprawdę dobre. Pozostaje liczyć na to, że ktoś dobry stworzy nakładkę przywracajacą stary, dobry pasek zadań i będzie się ścigał z Microsoftem, który postara się o uniemożliwienie jej działania :) Kafelki...dobra, idę w końcu nagrać tę płytę z Win8, bo muszę to wypróbować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo ty na Mozzarelli pewnie siedzisz :p Rozmiar okienka mi zwisa, bo i tak robię wszystko w notatniku, podgląd lubiłam tam, gdzie był (teraz będzie się osobno coś ładowało i trzeba będzie zamykać kolejne okna, super), a zamianę ENTERa na znacznik można było wyłączyć pod spodem.
      Mnie też w Siódemce brakowało możliwości normalnego cofnięcia się do poprzedniego "folderu". A nakładka ze Startem już jest, spoko ;)
      Powodzenia z nagrywaniem płyty - ty masz więcej szczęścia z takimi rzeczami. Mi z Ósemką windowsową idzie tak, jak i z tramwajową w Szczecinie.

      Usuń
    2. Nie na Mozarelli, tylko na Opera Satan Edition. U mnie otwiera się na nowej karcie i tylko raz...kiedy kliknie się "podgląd" drugi raz, wykorzystuje już to, co otworzył.
      Płyta już jest i tylko czeka, aż się ją zainstaluje, aż woła "zainstaluj mnie, zainstaluj!" :] To tylko skopiować pracę mgr gdzieś i można robić armageddon na dysku:}

      Usuń
    3. Aaaaa, no tak - zapomniałam, że ty kiedy instalujesz nowy sprzęt, jesteś gotowy rozwalić wszystko naokoło XD
      Rety, nie dobrze, mam ochotę to narysować.

      Usuń
  2. Blogspot mi popadł tym i tyle. O.

    OdpowiedzUsuń