To był najgorszy okres w całym moim krótkim życiu, zero łóżka, zero radia, zero jedzenia i do tego ten dureń non stop plączący się pod nogami. Jak mu było? A tak, Myth, schizofrenik myślący, że jest superbohaterem. Podczas gdy ja spędzałam ostatnie chwile swojego życia opalając się na plaży, on konstruował jakąś dziwną maszynę do popcornu, którą nazywał teleporterem.
- Fireslayer! – taką nadał mi superksywkę – chodź! Portal zaraz się zamknie! – Wrzeszczał ciągnąc mnie za nogę.
- Nidzie nie idę! Chcę umrzeć tutaj z godnością!
- Głupia jesteś! No już, już!
Co jak co ale siłę miał w rękach, przeciągnął mnie pod samą obręcz pomimo mojego kopania i wierzgania. Wewnątrz maszyny do popcornu rozbłysło dziwaczne białe światło.
- Że to niby ma przenieść nas do domu? – mruknęłam otrzepując się z piasku.
- No chyba, najwyżej umrzemy.
- Nie… - urwałam, kiedy Myth pociągnął moją dłoń w kierunku portalu.