niedziela, 2 września 2012

Skeshwacom: Kroniki Komputerowych Światów Eksperymentalnych - 02.09.12

Szliśmy długimi korytarzami. Peter śmiał się. Gdy go w końcu zapytałam co go tak rozbawiło, odpowiedział:
- Oj, Veruco. Ty się chyba powoli zaczynasz nas bać. Nie prowadzimy cię tam gdzie ci mówimy, wrzucamy do popsutych maszyn... Masz pracę nie ma co...
- Ty byś się na moim miejscu nie bał? - odpowiedziałam zgryźliwie - Ahh... Zapomniałam. Jesteś Głównym Kimśtam Przy Machinie. Może powinnam oddawać ci cześć?
- Veruco, spokojnie - teraz mówił nie roześmianym głosem. - Nie musisz być wredna. I czcić też mnie nie musisz, chyba, że bardzo chcesz.. A tak w ogóle to tym razem cię ostrzegę - znowu nie idziemy bezpośrednio do twojego pokoju.
- Co?! Dokąd tym razem mnie ciągniecie?!
- Nie ciągniemy, tylko ciągnę. To mój pomysł i to ja go wykonam.
Nie miałam na to odpowiedzi.
Skręciliśmy w jakiś szerszy korytarz. Nie odzywałam się przez całą jego długość, ale gdy zobaczyłam co jest na jego końcu musiałam się odezwać.

Death Bride, Cyrograf Zemsty 2 IX 2012

Wielki, gruby facet patrzył na mnie z góry. Miał płomiennorude, tłuste włosy opadające mu do ramion, dwa podbródki i pomarańczowy wąsik. Do tego nosił grube, szkarłatne szaty od których wyraźnie się pocił. Spojrzałam na Jane z przerażeniem. Ta mrugnęła do mnie wesoło.
 
- Poznaj lorda Ellena, przebył bardzo długą drogę by cię poznać. - Wampirzyca uśmiechnęła się szeroko.
 
Wyciągnęłam rękę do mężczyzny. Popatrzył na mnie niepewnie i uścisnął mi nerwowo dłoń.
 
- By mnie poznać? - spytałam półgłosem.
 
- Oczywiście - odparła Jane, wciąż się uśmiechając. - Lord Ellen to bardzo szanowana osoba na dworze królowej Sary, czyż nie? Może pomóc ci poznać takich dziwaków jak ty.
 
Mężczyzna obszedł mnie naokoło. Przejechał mi ręką po włosach, zajrzał w oczy.

Myth, Polcon 2012 część 3


I co ? Część2 o wiele lepsza ? Też tak sądzę. To teraz przygotujcie się na część 3 !

Jesteście gotowi ? Na pewno ?

Więc jak to mówi moja znajoma z Imielna (Katowice): "Jedzimy z tym kuksem !"

Polcon 2012 Część 3 - piątek 


Zaczęło się bardzo niespodziewanie bo obudziłem się ! Tzn Maqdalniq mnie obudziła. Poza nami nikt w pokoju nie generował dźwięków, panowała taka cisza jak w kosmicznej próżni. Aż piszczało mi w uszach z tej ciszy. Nawet mi nie odpowiedzieli jak im powiedziałem "miłego dnia". Naprawdę z nimi było coś nie tak. Pewnie były to androidy z uszkodzonym systemem komunikacji i kultury osobistej.

Po opuszczeniu Bazy Tymczasowej ruszyliśmy na podbój fantastycznych światów Ursuli Le Guin. Lecz przedtem załozyłem mój strój ! A potem spotkaliśmy się ze Zmiennym kolegom i wzięliśmy udział w LARPie ,,, oczywiście były pewne komplikacje, z potrzebnych 25 osób było tylko 9, więc musieliśmy nałapać trochę ludzi. Łapanie ludzi to świetna sprawa, idą sobie tacy nic nieświadomi ludzie i nagle podchodzi do nich Maqdalniq. Zaczyna opowiadać jaki to LARP i że będize fajnie, oni kręcą głowami i mówią "nie, dzięki/raczej nie/śpieszymy się", wtedy podchodzę ja i mówię że jest fajnie, ze mamy darmowy soczek i wodę - w tym momencie są zainteresowani ale nadal niezdecydowani, to wtedy mówię że jak pójdą to zobaczą mój lepszy hełm, no i się zgadzają i idą. W ogóle ten LARP był po prostu ...