sobota, 6 kwietnia 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 6.04.13r Sobota


Jak śmiesznie świat wiruje, wziuuuuuuuuuum, wziuuuuuuuuuum, wziuuuuuuuum. "Weź się w garść idioto" pomyślałem. Muszę poskładać w głowie wszystkie rzeczy które miały miejsce, ale to tak dużo wspomnień, tyle rozmazanych plam, na przemian czarno i biało, mam wrażenie że mam zebrę w głowie. Migrena, czuję jak mój mózg płonie. Rozglądam się, gdzie ja właściwie jestem? W sumie to nieważne, właśnie zdałem sobie sprawę co się ze mną dzieje, przed chwilą z mojego pokoju w zamku Białej Kruczycy, ale co ja tam robiłem? W każdym razie porwał mnie wielki robot, potem posadzili mnie tu, przedstawili zarzuty, zaczęło mi się kręcić w głowie, wymiotowałem i teraz poszli się naradzić.

Było ich pięciorgu. Mój wierny przyjaciel i towarzysz robot R.O.M.A.N., jakiś dziwny centaur z irokezem-chyba to ten z którym piłem sok kaktusowy na 15 urodzinach McDonald's. Był też mężczyzna, dość gruby, trzymał w jednej ręce flaszkę wódki a w drugiej widły - lecz najbardziej rzucały mi się w oczy jego idealnie wypolerowane niebieskie gumofilce. Pozostałe dwie osoby to moja przyjaciółka superdetektyw Sektencja i jakiś mało znany superbohater, ma wielkie C na klacie i obcisłe rajtuzy- myślę że to może być brat Grockiej. W każdym razie, z tego co zrozumiałem, byłem sądzony za coś, nie do końca pamiętam co, w każdym razie właśnie wrócili z narady. Wszyscy zajęli swoje miejsca za stołem oprócz Sektencji, ona stała, miała bardzo smutną minę, podniosła głowę i zauważyłem łzy spływające po jej policzkach.
- Superbohaterze Mythu- zaczęła, jej głos był przygnębiający, wiem co mnie czeka. Lepiej żebym zaczął godzić się ze śmiercią- Jako przewodząca temu sądowi polowemu, za wszystkie dokonane przez Ciebie zbrodnie, niniejszym skazuję Cię na śmierć. Poprzez rozstrzelanie.-rozpłakała się jeszcze bardziej. Usiadła na fotelu i zaczęła wycierać nos. W tym momencie nie bardzo wiedziałem, czy bardziej jest mi żal tego że zaraz umrę czy że ona tak cierpi. R.O.M.A.N. podszedł do mnie, ze spuszczoną głową, z jego ręki wysunęła się lufa karabinu, przyłożył mi go do głowy i powiedział;
- Przepraszam paniczu. - w tej sekundzie moje zmysły wyczuliły się jeszcze bardziej, słyszałem jak załącza się elektroda odpowiedzialna za przeładowywanie broni. Przez myśl przeleciały mi wszystkie rzeczy których będzie mi brakować, kanapki, jajecznica, wiatr. Zastanawiałem się jeszcze co stanie się z Marchewkową Wiedźmą i kto pokona Białą Kruczycę i jej armię? Prąd przepłynął do drugiej elektrody, teraz wystarczy że dotrze do trzeciej i pocisk z prędkością 500m/s uderzy w moją czaszkę.