Dzisiejszy dzień spędziłam jak zwykle, czyli na próbie znalezienia sensu istnienia. Nie mojego istnienia, bo każdy się zgodzi, że ono ma dużo sensu, ale całego świata. Doszłam do tego wniosku co zawsze, czyli, że świat ma sens tylko wtedy, kiedy służy dodawaniu sensu do mojego życia, czyli wtedy, kiedy jest pod moją kontrolą. A skoro tak, to muszę zacząć porządnie działać, by tę kontrolę zdobyć.
Nie napiszę dzisiaj dużo, bo nawet Geniusze Zła muszą kiedyś spać, ale opiszę trochę jeden ze sposobów na osiągnięcie tego.
Najbardziej popularnym sposobem zdobycia kontroli jest tak zwane pranie mózgu, ale ja wolę na to mówić kontola umysłu, to brzmi bardziej elegancko. Jest to dość proste i wcale nie opiera się na: "Nie myśl o słoniach"-"Właśnie pomyślałem o słoniach", a bardziej na "Nie myśl o wielkich, uszatych stworzeniach żyjących w Afryce, które mają trąby"-"Mówisz o słoniach?"