Oj była impreza urodzinowa ! Taka że łu hu hu ! Nic nie pamiętam. Ostatnia tak ostra impreza to w nocy z 14 na 15 Kwietnia 1912r była. No tak, pamiętam jak to było, tzn nie pamiętam. Ale za to chętnie opowiem co pamiętam.
Akurat wtedy przebywałem w Queenstown w Irlandii, chciałem dotrzeć do Junajted Stejts of Amerika (w skrócie Hamburgerland albo USA) i akurat jakiś statek akurat tam płynął ale nie miałem za bardzo budżetu, wiec postanowiłem pójść do kasyna i przegrać całą resztę. Idąc w stronę kasyna nagle wpadł na mnie jakiś chłopak (wyglądał jak Leonardo DiCaprio - to chyba ten od tych soków co się nazywają "Caprio"), podniósł się, przeprosił i pobiegł dalej. Lecz zgubił jakąś kartkę, były to bilety na ten rejs którym chciałem płynąć ! No to je tak capnąłem i udałem się do portu, nawet nie brałem żadnych rzeczy, bo nic nie miałem. Podczas wchodzenia na pokład zauważyłem bardzo ładną dziewczynę przypominającą Kate Winslet (ta chuda i ruda). Potem ona poszła do przedziałów pierwszej klasy a ja na dół do klasy 2.
Jednym słowem bród, smród, kaszanka i ubóstwo. W ogóle wszędzie, ale to wszędzie kaszanka ! Zupa z kaszanki, chleb z kaszanki z kaszanką, kaszanka z kaszanką, sok z kaszanki, polędwica z kaszanki, ciasto kaszankowe, ziemniaki i kaszanka. I wszędzie śmierdziało kaszanką, ciekawe dlaczego ? Nie byłem w stanie wytrzymać smrodu tej kaszanki to pomyślałem że się przejdę, wlazłem na rynnę zęby wejść do pierwszej klasy i tam coś podjeść. Wspiąłem się, wchodzę do sali a tam kraby, krewetki, puddingi, torty bananowe, rzuciłem się na to wszystko i nagle zauważyłem ! KASZANKA ! Na stole, ktoś perfidnie postawił kaszankę na stole by spowodować u mnie odruch wymiotny. Wybiegłem z sali i zwymiotowałem za burtę.
- Orzygałeś moją sukienkę - powiedziała stojąca za balustradą piękna rudowłosa dziewczyna próbująca popełnić lada chwila samobójstwo.
piątek, 12 października 2012
Sektencja, Dziennik Superdetektywa 12 X 2012
Jaki tu spokój, na na na
Nic się nie dzieje, na na na na
Nikt się nie bawi, na na na
Wszyscy się nudzą, na na na na.
Dokładnie tak, moi czytelnicy. Nic się nie dzieje. A właściwie dzieje się tyle, że sama nie wiem co się dzieje. Wasz detektyw sobie powolutku kona, ale jest to proces niezauważalny dla przeciętnego obserwatora. Swoją droga ja akurat poczyniłam dziwne obserwacje, a mianowicie, że liczba włosów na mej pustej główce zaczyna maleć. Jeśli ktokolwiek będzie chciał mnie znaleźć, niech szuka łysego detektywa. Zapewne tak będę wyglądać w przyszłości. Halołin. Mam bal w halołin! Idę, mają być tam złole - to wiecie. Mam nadzieję, że to chociaż rozwieję wszechogarniającą mnie beznadzieję.
Przygody: Eli Srebrna Strzała
- Cześć.
- Hela, Anthony - przywitałam się nowym słówkiem, które podłapałam od dość fajnej rasy kosmitów, a mianowicie Zaturis. Śmieszne stwory z długimi nosami jak u słoni, ale bardzo mądrzy. Myślę, że mają coś wspólnego z przemieszczaniem się galaktyki Andromedy nawiasem mówiąc.
- Musisz dziś lecieć na Ziemię. - oznajmił rzeczowym tonem - Mamy do złapania pewnego złodzieja...
- Złodzieja... - powtórzyłam jak echo. -Dlaczego nie dajesz mi większych zadań, Tony? To trwa już od dłuższego czasu. Czy coś się dzieje?
- Tak. Dzieje się. Z tobą.
Spojrzałam na niego zbaraniała. Dobra...
Subskrybuj:
Posty (Atom)