Zaspałem do szkoły. Nie poszedłem. A akurat umiałem na sprawdzian z Matematyki. No cóż, zostałem i gadałem z Laurą i na tym atrakcje dnia się skończyły, cały dzień minął bardzo szybko. Zrobiłem 5 stron komiksu. A gdy jadłem sobie naleśniki, a dokładnie ostatniego, jem, jem, jem i nagle serduszko ! tak jakoś samo wyszło i nawet zdjęcie zrobiłem :D A poza tym zrobiłem papierowy samolocik, niezwykle wydajny i dalekobieżny :D
Właśnie ! przypomniało mi się ... Podobno ten oszołom Supermen powrócił, znowu będę musiał się pacanem zająć ...
Tak jak obiecałem wrzucam pierwszy wstępny projekt MythFalcona, trochę do dopracowania ale będize śmigał że ho-ho.
Piosenka Dnia :
Dobranoc :)
środa, 28 marca 2012
PYRKON 2012
Dzień pierwszy :
Gdy wraz z Człowiekiem Blachą przekroczyliśmy obracane drzwi Międzynarodowych Targów Poznańskich zostaliśmy zaskoczeni całą masą ludzi , kolejki były przeogromne. Ustawiliśmy się w kolejce, po 30 minutach już byliśmy przy kasie i kopiliśmy bilety. Prawdę mówiąc pierwszego dnia nie byliśmy na żadnej ciekawej prelekcji, byliśmy na warsztatach Grzegorza Rosińskiego, ani ja ani Człowiek Blacha nie wiedzieliśmy kim on jest, ale widząc to jak ludzie reagowali na niego oznaczało że jest sławny. Później dopiero okazało się że jest rysownikiem komiksów min. z serii Thorgal. Narysował Thorgala i na tym się warsztaty skończyły. Potem pobłądziliśmy i poszliśmy na coś o Star Wars - ale szału nie było. Za to ludzie byli fantastyczni :D wszyscy do wszystkich się przytulali. Spokoju tylko nie dawały mi takie 2 dziewczyny które ciągle mijaliśmy nazwijmy je X i Y. Potem spotkałem mistrza Yodę, kazał mi przyjść jutro na ćwiczenia. Około 20:00 wraz z Człowiekiem Blachą wróciliśmy do domu.
Dzień Drugi:
Gdy przybyliśmy z Człowiekiem Blachą było jeszcze więcej ludzi niż dnia pierwszego. Od razu poszliśmy na prelekcję o Doctor Who i analogi fanów Star Wars, potem wyszliśmy bo miał dołączyć do nas Jasió. Gdy dołączył Jasió pokazaliśmy mu wszystkie atrakcje i poszliśmy na prelekcje pt "ach to kuszące Imperium Galaktyczne", spóźniliśmy się i nie było miejsc, pod koniec zauważyłem że zwolniło się miejsce więc usiadłem. Prelekcja się skończyła ale zostawaliśmy na następną pt. "jak zrobić kostium Star Wars" i dziewczyna która siedziała obok (różowe włosy, dziwna krótka sukienka = kostium postaci z anime) została na tym samym miejscu, zaczęliśmy gadać. Okazało się że jest fanką Star Wars i Doctor Who, miała na imię Magda. Pogadaliśmy chwilę i okazało się też że jest fanką Sherlocka (aż mi przybiła highfive jak się dowiedziała). Umówiliśmy się na 20:00 na konkurs o Sherlocku. Potem z kolegami poszliśmy na spotkanie z Yodą, zaprosił mnie do swojego wigwamu i rozpalał dziwne kadzidełka ( na zdjęciu ja z Yodą[dlaczego tylko w masce ? - bo było gorąco]). Potem Człowiek Blacha i Jasió musieli wracać do domu, a ja poszedłem na konkurs o Sherlocku. Spotkałem Magdę i jej koleżankę której imienia nie pamiętam. walczyliśmy dzielnie ale przegraliśmy i odpadliśmy w półfinale. Wyszliśmy i sobie poszliśmy każdy w swoją stronę ... nawet numeru nie brałem. wróciłem do domu około 23:00. Dodam też że cały dzień ciągle mijałem dziewczyny X i Y.
Dzień Trzeci:
Dziś ani Człowiek Blacha ani Jasió nie mogli przybyć. Ku mojemu zaskoczeniu pojawił się Super Informatyk ! Na początku mieliśmy problemy z odnalezieniem się i odzewem ale udało nam się. Poszliśmy na prelekcję o Doctor Who, później mieliśmy iść na "Rodzaje szturmowców w Star Wars" ale nie poszliśmy. Poszliśmy na patrol i podczas patrolu napotkaliśmy Zurbaga wraz ze swoją watahą. Zurbag za bardzo mnie nie lubi, pewnie przez to że niechcący uszkodziłem jego najpotężniejszy statek bojowy z 30 000 myśliwcami bojowymi na pokładzie. Na prawdę nie chciałem wduszać tego przycisku. Tylko wylądował tam komar który mnie ugryzł, uderzyłem w niego tylko po to żeby zabić komara a że przypadkiem siedział on na przycisku "autodestrukcja" to nie moja wina, jedyną moją winą mogło być to że troszkę za mocno uderzyłem w przycisk i się zablokował - nie można było wyłączyć autodestrukcji więc sobie poszedłem i statek eksplodował. Zurbag pragnął zemsty a ja wraz z Super Informatykiem nie byliśmy uzbrojeni więc zaczęliśmy uciekać, na szczęście nieopodal był oddział zaprzyjaźnionych Szturmowców z Legiony 501st, pojmali Zurbaga i odeskortowali na Gwiezdny Niszczyciel Szajsung. Więc wraz z Super Informatykiem poszliśmy na Konkurs wiedzy o Doctor Who. Polegliśmy w rundzie z muzyką. Później poszliśmy posłuchać o LEGO Star Wars, a na koniec oglądaliśmy reklamy Star Wars. I na tym się skończył Pyrkon (tak dziś też mijałem X i Y). dorzucam jeszcze zdjęcie Zurbaga:
TERAZ CZEKAM NA PYRKON 2013 :D
Ksena Wojowniczka , Dziennik Superbohaterki 28.03.12 Środa
Dzisiejszego dnia miałam na 8.40 do szkoły więc mogłam się wyspać. Aby zdążyć na lekcję wstałam o 8.00, ale z łóżka zwlekłam się tak koło 8.05, następnie poszłam się umyć, zjadłam śniadanie i umyłam zęby i wyszłam do szkoły o godzinie 8.30 a że w trampkach chodzę jakoś szybciej zdążyłam nawet przed dzwonkiem ( trampki mają w sobie to coś co sprawia że chodzi się szybciej ). W szkole mięliśmy lekcję do 14.05 i dowiedziałam się, że jutro ( czwartek ) i po jutrze ( piątek ) są dni otwarte w mojej szkole a ja mam oprowadzać ludzi z gimnazjum ( na szczęście znam parę osób więc nie będę się czuła głupio ) i mam im wytłumaczyć co robimy w naszej szkole znaczy się pokazać bo moja klasa będzie także im prezentować to co robimy na profilu geodezyjnym ( czyli głównie pomiary i rysunki ).
Po szkole miałam niesamowitą przygodę gdyż spotkałam samego króla Juliana we własnej osobie, otóż Julian zgubił Morta i nie miał kim pomiatać więc aby odnaleźć małego lemura przeprogramowałam mój telefon na wykrywacz lemurów i wykrył trzy obiekty w moim mieście jeden to oczywiście król Julian, drugi Moris a trzeci to nasz zaginiony Mort. Okazało się, że Mort zagubił się po drodze i wszedł do sklepu z zabawkami i tam wpadł na pluszowego Juliana a że pluszak pozwalał mu tykać stopy to przykleił się do niego ( jak tutaj ). Gdy znalazłam małego lemura na początku nie chciał odejść od maskotki, ale jak zobaczył prawdziwego Juliana od razu do niego podbiegł. Po wszystkim król urządził imprezę i oczywiście zaprosił mnie na nią a że ja nie tracę takich zabaw to poszłam. Po całej zabawie umówiłam się z pingwinami na trening i wróciłam do domu. W domu czekał na mnie obiad bo moja bratowa dzisiaj gotowała następnie odrabiałam prace domową i chyb a tyle na dzisiaj papa
Po szkole miałam niesamowitą przygodę gdyż spotkałam samego króla Juliana we własnej osobie, otóż Julian zgubił Morta i nie miał kim pomiatać więc aby odnaleźć małego lemura przeprogramowałam mój telefon na wykrywacz lemurów i wykrył trzy obiekty w moim mieście jeden to oczywiście król Julian, drugi Moris a trzeci to nasz zaginiony Mort. Okazało się, że Mort zagubił się po drodze i wszedł do sklepu z zabawkami i tam wpadł na pluszowego Juliana a że pluszak pozwalał mu tykać stopy to przykleił się do niego ( jak tutaj ). Gdy znalazłam małego lemura na początku nie chciał odejść od maskotki, ale jak zobaczył prawdziwego Juliana od razu do niego podbiegł. Po wszystkim król urządził imprezę i oczywiście zaprosił mnie na nią a że ja nie tracę takich zabaw to poszłam. Po całej zabawie umówiłam się z pingwinami na trening i wróciłam do domu. W domu czekał na mnie obiad bo moja bratowa dzisiaj gotowała następnie odrabiałam prace domową i chyb a tyle na dzisiaj papa
Myth , Dziennik Superbohatera 27.03.12 Wtorek
Bardzo bardzo pracowity dzień. Chociaż w sumie nie miałem pierwszych dwóch lekcji. Potem nadziałem się na Tą której imienia nie wolno wymawiać i w oczy rzucać się też. Zostałem postrzelony reprymendą na temat moich nieobecności na języku polskim ... co ona sobie myśli ? przecież świat sam się nie uratuje ! Potem zajmowałem się nicnierobieniem aż to matematyki z Baronnem Zennonnem. Gdy wróciłem wykończony do domu musiałem uratować Laurę przed kosmicznymi termitami. Kosmiczne termity jedzą glany ! Jadły glany Laury ! Glany były na Laurze/Laura była w glanach ! podorędziem czym prędzej do mojego prototypu MythFalcona (projekt miał być pojutrze ale dam jutro). Poleciałem MythFalconem nad dom Laury.
"Pożeracze glanów"
Zatrzymałem się idealnie nad jej dachem. Zeskoczyłem przebijając się przez dach jej domu wpadłem do salonu i zastrzeliłem ! telewizor. Pomyliłem domy, wpadłem i zdemolowałem dom sąsiadce Laury, przeprosiłem a starsza pani głaszcząc surykatkę powiedziała że mam się nie przejmować i że mogłem przecież wpaść z kolegami i ją pobić jak antyterroryści, przeprosiłem raz jeszcze, dostałem szklankę mleka i ciasteczko i poleciałem do domu Laury, w razie czego żeby uniknąć pomyłki podszedłem do drzwi i zapukałem.
Usłyszałem krzyki "o nie ! moje glany !" rozwaliłem drzwi z kopniaka wbiegłem na górę po schodach widzę zamknięte drzwi uderzam w nie barkiem, rozsypują się w drobny mak, wrzucam na oślep 23 granty hukowe ! wskakuje do pokoju a tam ... 3 małe dziewczynki, bawiły się lakierem do paznokci, i skapła im kropelka na glana jednej z nich. Dziewczynki wyglądały trochę na sparaliżowane (w sumie gdyby nagle w pobliżu człowieka wybucha granat hukowy to jest zdezorientowany, oszołomiony i odrzuca go na znaczną odległość... to było po jednym granacie a co było po 23 ? prawdopodobnie odbijały się jak małe kauczukowe piłeczki). Póki nie mogły się ruszać pobiegłem do innego domu.
Zakradam się przez ogródek aż tu nagle wielki krwiożerczy pies wyskakuje ze swojej budy i zaczyna mnie gonić. Na szczęście zdążyłem wskoczyć na dach, uratowało to moje genitalia bo niewiele brakowało a by zostały skonsumowane przez psinkę :) przeskoczyłem z jednego budynku na drugi. Był to dom Laury. Wskoczyłem przez okno i zacząłem strzelać do tych bestii (zdjęcie obok), gdy zabrakło mi amunicji uderzałem w nie komodą i gdy już wszystkie zabiłem/rozgniotłem/rozprasowałem a nawet zagryzłem na śmieć okazało się że przez przypadek przestrzeliłem Laurze jej glana ... no cóż... kolejny raz dziewczyna uratowana, ale też kolejny raz nie dostałem buziaka ani nic....
AHA aha aha ! mam zdjęcia nowego ekwipunku i modeli samolotów:
Piosenka dnia :
Dobranoc :)
"Pożeracze glanów"
Zatrzymałem się idealnie nad jej dachem. Zeskoczyłem przebijając się przez dach jej domu wpadłem do salonu i zastrzeliłem ! telewizor. Pomyliłem domy, wpadłem i zdemolowałem dom sąsiadce Laury, przeprosiłem a starsza pani głaszcząc surykatkę powiedziała że mam się nie przejmować i że mogłem przecież wpaść z kolegami i ją pobić jak antyterroryści, przeprosiłem raz jeszcze, dostałem szklankę mleka i ciasteczko i poleciałem do domu Laury, w razie czego żeby uniknąć pomyłki podszedłem do drzwi i zapukałem.
Usłyszałem krzyki "o nie ! moje glany !" rozwaliłem drzwi z kopniaka wbiegłem na górę po schodach widzę zamknięte drzwi uderzam w nie barkiem, rozsypują się w drobny mak, wrzucam na oślep 23 granty hukowe ! wskakuje do pokoju a tam ... 3 małe dziewczynki, bawiły się lakierem do paznokci, i skapła im kropelka na glana jednej z nich. Dziewczynki wyglądały trochę na sparaliżowane (w sumie gdyby nagle w pobliżu człowieka wybucha granat hukowy to jest zdezorientowany, oszołomiony i odrzuca go na znaczną odległość... to było po jednym granacie a co było po 23 ? prawdopodobnie odbijały się jak małe kauczukowe piłeczki). Póki nie mogły się ruszać pobiegłem do innego domu.
Zakradam się przez ogródek aż tu nagle wielki krwiożerczy pies wyskakuje ze swojej budy i zaczyna mnie gonić. Na szczęście zdążyłem wskoczyć na dach, uratowało to moje genitalia bo niewiele brakowało a by zostały skonsumowane przez psinkę :) przeskoczyłem z jednego budynku na drugi. Był to dom Laury. Wskoczyłem przez okno i zacząłem strzelać do tych bestii (zdjęcie obok), gdy zabrakło mi amunicji uderzałem w nie komodą i gdy już wszystkie zabiłem/rozgniotłem/rozprasowałem a nawet zagryzłem na śmieć okazało się że przez przypadek przestrzeliłem Laurze jej glana ... no cóż... kolejny raz dziewczyna uratowana, ale też kolejny raz nie dostałem buziaka ani nic....
AHA aha aha ! mam zdjęcia nowego ekwipunku i modeli samolotów:
Piosenka dnia :
Dobranoc :)
AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 27 marca 2012
Dzisiaj, proszę Państwa, zapowiadany Międynarodowy Dzień Teatru!
Ale nie, nic się nie działo w związku z tym. Żaden podły zuol nie miał zamiaru okraść czy w jakiś inny sposób zbeszcześcić sali teatralnej, a żaden szalony naukowiec nie porwał żadnego aktora, żeby robić na nim przerażające eksperymenty na ludziach
Ale na szczęście, jak zapowiedziałam już wczoraj, Dirk Gently się ściągnął! Znaczy: wczoraj nie wytrzymałam i, kiedy sprawdzając po raz dziesiąty, odkryłam, że odtwarzać całkiem nieźle radzi sobie już z tym, co jest, to obejrzałam chyba z pięć minut - stąd ta sprzeczność chronologiczna, ale 100% wybiło dopiero dzisiaj.
Subskrybuj:
Posty (Atom)